In vino veritas?

introligator


In vino veritas



Starożytni mawiali, że w winie jest prawda. Czy to oznacza, że prawdziwymi ludźmi jesteśmy, gdy jesteśmy nietrzeźwi?

Z jednej strony można gardzić ludźmi, którzy dla odrobiny luzu muszą stępić się alkoholem i oszukiwać swoje zmysły.
Z drugiej można obawiać się ludzi, którzy nie chcą pić, bo (uwaga!) muszą coś ukrywać.

Czy pijany, który nie kontroluje swych działań, ujawnia dopiero swoje prawdziwe ja?

Zastanawiam się nad tym od dłuższego czasu i doszedłem do wniosku, że alkoholem nie można usprawiedliwiać agresywności, bo ta agresja była do tamtej pory ukryta. A może to jednak alkohol nie 'wyciąga' agresji spod skorupy, tylko całkowicie zmienia (świadomość) człowieka, do tego stopnia, że pijany nie jest sobą; nie można mieć do niego pretensji za zachowanie jak wytrzeźwieje.

Co o tym myślicie?



Pod wpływem jesteśmy prawdziwi, czy zmieniamy się w Mr. Hyde'a?



(obrazek z leczeniealkoholizmu.net )