Moja przygoda z rachunkiem na 713 zł od Orange

owcza
Na początku czerwca zadzwonił do mnie niezwykle miły konsultant z propozycją aktualizacji mojego abonamentu. Polegało to na podwyższeniu dotychczasowego abonamentu o 9,90, a w zamian otrzymam jakieś darmowe minuty i SMS oraz to na czym mi najbardziej zależało, czyli pakiet internetowy 300 MB. Pan konsultant wyraźnie poinformował mnie, że oferta będzie obowiązywała mnie od nowego okresu rozliczeniowego tj. od 10.06.2013 roku. Po tym dniu z radością zaczęłam korzystać z internetu w telefonie i jakie było moje zdziwienie, kiedy pod koniec miesiąca otrzymałam rachunek na ponad 713 zł!

Oczywiście niezwłocznie zadzwoniłam do biura obsługi klienta.Wyjaśniłam całą sprawę, mówiąc że byłam święcie przekonana o tym, że pakiet został włączony. Pani, z którą rozmawiałam przyznała rację, że coś jest ewidentnie nie tak i mogę zareklamować takie rozliczenie, z dużą szansą na rozwiązanie problemu na moją korzyść. Zrobiłam to i grzecznie czekałam na rozpatrzenie reklamacji w ciągu 14 dni. Nie ukrywam, że byłam wtedy kłębkiem nerwów, ponieważ studiuję i najzwyczajniej w świecie nie miałam takich pieniędzy.

Rozpatrzenie przyszło pocztą po kliku dniach. Ucieszyłam się, bo reklamacja została rozpatrzona pozytywnie, liczyłam na jakieś przeprosiny ze strony Orange. Jednak treść pisma, jakie otrzymałam, mocno mnie zaskoczyła i zdenerwowała.



Zrozumiałam to jako: "z wielką łaską odpuszczamy ten rachunek na mnóstwo kasy, żebyśmy nie musieli wykopywać nagrań rozmów, ale to i tak wina szanownego klienta, więc znaj naszą łaskę, szanowny kliencie!!"

Po tym incydencie czekam tylko na zakończenie umowy z Orange i nie zamierzam jej przedłużać. Wam też nie polecam.