Łobuz nie kocha mocniej...

samiec
Wysoki poziom testosteronu sprawia, że facet staje się agresywniejszy, bardziej pobudliwy. Wystarczy podać mu odpowiedni bodziec, by gwałtownie, często bezmyślnie zareagował. Ciche, skryte z natury Panie, bardzo sobie chwalą takich silnych, impulsywnych, prawdziwych mężczyzn.

Łobuz pieprzy mocniej

W końcu łobuz nie tylko kocha i pieprzy mocniej, ale łatwiej można nim manipulować, co jest wisienką na pysznym torcie. Można tanim kosztem zrobić z niego woła roboczego, harującego całe życie na spełnienie jej marzeń, które i tak szczęścia nie dadzą – bo w pełni spełnione kobiety są tylko w bajkach i komediach romantycznych.

Mężczyzna pobudliwy, ma problemy korzystając z analitycznych właściwości swojego umysłu. Przeszkadza mu w tym popędliwość, silnie domagające się rozładowania pragnienia, oraz wysoki poziom napięcia seksualnego. Gdy gwałtownie rosną potrzeby, wzrasta też władza tych, którzy te potrzeby mogą zaspokoić – a Pani może zrobić to za pomocą trzech specjalnych, przytulnych miejsc, danych jej przez naturę do okiełznania samca, oraz przez różne sposoby dodatkowe.

Twarda jak stal… ofiara

Wysoki poziom testosteronu to nie tylko duże mięśnie, owłosienie ciała, niski głos i męski seksapil, ale przede wszystkim podatność na manipulację, stanie się ofiarą kobiecych planów i zamierzeń. Panie od dzieciństwa bawią się lalkami, mówiąc im jak mają żyć, żeby jej było dobrze i przyjemnie. Żeby zmienić mężczyznę w lalkę, musi być ogłupiony nadmiarem męskości.

Mężczyzna ze średnim bądź niskim poziomem testosteronu, jest mniej rozpraszany przez żądze, więc może skuteczniej analizować, liczyć i wnioskować. A tego Panie już bardzo, bardzo nie lubią. Bo jeśli człowiek na chłodno zacznie analizować zyski i straty rozwiązań proponowanych przez Panie, to wychodzi im taki mały amber gold. Czyli dużo wkładasz, ale nic z tego tak naprawdę nie masz, oprócz problemów. Zakochany i napalony, nigdy tego nie zrozumie.

Fala pożądania

Tim Ferriss w swoim bestsellerze „4 – godzinne ciało”, pisze o eksperymencie z naturalnym podnoszeniem poziomu testosteronu. Opisuje zwiększenie z poziomu 244,8 do 653,3 ng/dl, co skutkowało KONIECZNOŚCIĄ trzech, czterech wytrysków dziennie, by w ogóle móc normalnie myśleć. Kobiety przy nim czuły się odurzone, a po dłuższym czasie silnie podniecone seksualnie. Jego zapach oddziaływał na kobiety z odległości trzech metrów – nagle coś miłego poczuły, i patrzyły by zrozumieć, kto wzbudza w nich takie emocje.

Ostatnio czytam książkę profesora Votulaniego, który opisywał że w istocie feromony działają, co wielokrotnie udowodniono – kobiety chętniej wchodziły do pomieszczenia, gdzie był ich zapach. Nie ma więc mowy o efekcie placebo, a przecież i on wiele może dokonać w tej kwestii.

Wyjść poza poziom zwierzęcia

Właśnie dlatego ludzie których interesuje coś więcej niż jedzenie, wypróżnianie, spanie, kopulacja, bycie poważanym w danej grupie społecznej (czyli proste przyjemności, charakteryzujące zwierzęta), dbali by ten poziom hormonalnej „męskości” obniżyć. Dokonywali tego rezygnując z jedzenia mięsa, unikając kobiet, słońca i ciężkiej pracy fizycznej. W efekcie mieli czysty, jasny umysł niezmącony żądzami, który mogli wykorzystać w swoich własnych celach. Jednocześnie byli dla kobiet kompletnie aseksualni. Dlaczego? Ponieważ byli groźni.

Jeśli mężczyźnie nie zależy na tym, co kobieta ma pod sukienką, ona nie może nim manipulować, prosić o przysługi – nie może być legalnym, usankcjonowanym przez prawo i społeczeństwo pasożytem. To budzi strach i pogardę, co warto zrozumieć. Jeśli jesteś w dobrej formie, najedzony, świeci słońce, a ładna dziewczyna w seksownej sukience opowie kiepski kawał, to idę o zakład że się zaśmiejesz. On naprawdę Cię rozśmieszy. Jeśli widok kobiety nie wzbudza w Tobie zbyt silnych pragnień, najczęściej wyda się pusty, płytki i mechanicznie powtórzony, w efekcie nie będzie się z czego śmiać. Bez pożądania czy ojcowskich uczuć, kobiece fochy, problemy, żarty i pomysły wydają się banalne i dziecinne. Pożądanie zakrywa kobiece wady, oraz wyolbrzymia zalety.

Komu służy żądza?

Pożądanie to stan napięcia, który domaga się rozładowania. Najpierw dniami, miesiącami bądź latami nam dokucza, zaburza postrzeganie, by rozładowany dać nam ulgę, którą postrzegamy jako przyjemność. Ale tak samo odczuwamy przyjemność, wyczołgując się od dentysty po kanałówce. Ta „przyjemność” to ustanie napięcia i negatywnych emocji – nic więcej. Kiedyś po wyjątkowo bolesnej kanałówce, kiedy zdarłem gardło od wrzasków i narobiłem zakwasów od zaciskania mięśni ze strachu na fotelu, doświadczyłem ekstazy, stanu na pograniczu życia i śmierci. Wprawdzie nie widziałem świetlistego tunelu i wołających mnie ku sobie ukochanych zmarłych, ale moim ciałem wstrząsały drgawki rozkoszy.

Im więcej testosteronu, tym pragnienie (czyli niespełnienie, cierpienie) większe, a więc i rozładowanie tej napiętej sprężyny daje większą ulgę. To jak z blokowaniem siusiania – cierpimy kilka godzin, ból rozsadza nam podbrzusze, a gdy wreszcie pozbywamy się słonego nadmiaru, ulga staje się prawdziwą przyjemnością. Proponuję w trakcie oddawania moczu po kilku godzinach, podrapać się po dolnym odcinku pleców – poczujemy ciarki, nienazwaną rozkosz. Ale czy to jest prawdziwa przyjemność? Nie, to powrót do stanu równowagi, ulga że minął chorobliwy stan napięcia.

Co mówią namiętne kochanki?

Nie wiemy co to prawdziwa przyjemność, myląc ją z ustaniem bolesnego napięcia i natłoku negatywnych emocji. Komu więc służy żądza? Nam raczej nie, Paniom też nie. Kobiety po wielu latach też są nieszczęśliwe – zniszczył mi życie, zrobił brzuch, mało zarabia, nie interesuje się domem – czyż nie to słyszymy od naszych namiętnych kochanek? Żądza służy naturze, którą interesuje jedynie rozpłód, a nie nasze osobiste spełnienie i szczęście.­

Męskie pożądanie jest narkotykiem dla kobiety – nic tak jej nie upiększa, nie sprawia że staje się mądra, seksowna i ważna. Gdy płoniesz pragnieniem, nie liczą się jej pryszcze, pustka emocjonalna, nadwaga… mężczyzna podniecony wybaczy niemal wszystko. I gdy w końcu kiedyś napięcie seksualne znika, najczęściej po ślubie, pozostaje rozpacz i upijanie się w weekendy przy grillu z tanią kiełbasą. Żeby zapomnieć, uciec na chwilę od koszmarnej rzeczywistości, nawet jeśli ceną za to są konwulsje, wymioty i biegunka. No i dla polepszenia humoru „pojazd” po singlach, że nie wiedzą co tracą, że zostaną sami i nie dostaną szklanki wody na starość…

Przed randką zrzuć ciężar…

Łobuz nie kocha mocniej, on mocniej pożąda rozładowania swojego napięcia. No ale dla kobiet to jedno i to samo. Dlatego zawsze radzę moim czytelnikom, by chcąc poznać wartościową kobietę, całkowicie pozbyli się energii seksualnej. Można tego dokonać w wiadomy sposób. Młodzi cztery razy, Panowie w moim, lekko ponad Chrystusowym wieku trzy albo dwa razy, starsi wystarczy raz. Gdy nie ma w nas pożądania, dostrzegamy w kobiecie człowieka, a nie obiekt seksualny. Dopiero wtedy możemy ocenić, czy ten człowiek w sukience jest ciekawy, wartościowy, czym może upiększyć i wzbogacić nasze życie. Żądza fałszuje widzenie ludzi, swoich interesów, własnego dobra. Łatwo wtedy o życiową kraksę.