Studium absurdu, czyli wymagania kobiet w XXI wieku

WidmoKrupniku
WidmoKrupniku
Studium absurdu, czyli wymagania kobiet w XXI wieku

Jesteś facetem? Masz obowiązek dać kobiecie wszystko na tacy, szczęście, miłość, bezpieczeństwo, sielankowe życie i dobrobyt materialny za sam fakt jej istnienia. W końcu tak było na filmach Disneya, a potem we wszystkich naszprycowanych miodem komediach i dramatach romantycznych. Z tą różnicą, że na filmach Disneya xiężniczki, odznaczały się przynajmniej znośną aparycją, ale życie to nie bajka, więc wyłącz myślenie fujarą, bo szara myszka też ma prawo do "szczęścia" z królewiczem z bujdy i nie można jej winić za takie pragnienia.

1+0=20

Matematyka kobieca powala, ale grunt to nieszablonowość. I tak kobieta za sam wygląd (choć i tutaj to często kwestia dyskusyjna), oczekuje od faceta wyglądu, kasy, pewności siebie, inicjatywy, organizowania jej czasu wolnego, ochrony osobistej, przykładnego zachowania przy znajomych, umiejętności sprostania każdej okoliczności życiowej i stresującej sytuacji, umiejętności agenta specjalnego, bycie terminatorem, który nie okazuje emocji, gdy trzeba sprostać złożonemu problemowi, z którym ona nie będzie przecież sobie radzić. Do gorszych dni, depresji, fobii, wrażliwości i chandry prawo ma wyłącznie płeć piękna. Facet jest wybierany, jak każdy inny gadżet, robot wielofunkcyjny, odkurzacz, telefon, laptop. Nie jest istotą z uczuciami, tylko urządzeniem, które ma uwygodnić kobiece życie. Gdy urządzenie staje się dysfunkcyjne, a korzyści znikome to pojawiają się mieszane uczucia. Bilans zysków i strat kobieta przeprowadza doskonale, mimo swego upośledzenia matematycznego w zakresie porównywania własnych atutów do swych gargantuicznych wymagań. No, ale kto pisze takie rzeczy? Pewnie jestem nieudacznikiem, frustratem, ciotą, ciepłą kluchą, a jak mi się kobiety nie podobają to powinienem "zostać gejem", ale o tym w następnym akapicie.


Prawdziwy facet...

Kobiety obrały sobie bardzo sprytną metodę wpajania facetom, że życie mężczyzny nie służy niczemu innemu niż zaspokajaniu kobiecych potrzeb. Oklepane, służące do gry na ego wycieczki ad personam: frajer, nieudacznik, zakompleksiony, prawik, nikt cię nie chce, zostań gejem, skrzywdziły cię, ciota, frustrat etc. Gnuśność, zblazowanie i wygodnictwo kobiet sprawia, że nie chce im się nawet wymyślić nowego zestawu inwektyw, więc od lat raczą tym samym każdego kto sobie "zasłuży". Powielają stare, ale jare schematy, bo księżniczka nie będzie kalać sobie odpornego na ewolucję, tkwiącego nadal w paleolicie mózgowia. Prawda jest taka, że wymienione określenia dostanie każdy kto ośmiela się zabrać głos sprzeciwu wobec nierównowagi między kobiecymi roszczeniami, a ich wkładem w związek. Prawdziwy facet (oh jak miło się to słyszy, aż dopaminka skacze) to ten, który spełnia kaprysy kobiety i zapewnia jej to co koniecznie do hodowli organizmu, gnuśnienia i hedonistycznej drogi przez życie. Nieważne, czy Tobie potrzebne są te pieniądze, ten przesyt, dobrobyt, czy konfrontacja z tym wyzwaniem. Jej to potrzebne, więc jesteś nieudacznikiem, dopóki czegoś z tym nie zrobisz. Wystarczy, że wam coś przestanie wychodzić, a przestajecie być prawdziwym facetem."


"Ty potworze. Nie masz szacunku do kobiet i stąd twoje niepowodzenia w relacjach z nimi ."

O tak, zaiste szacunek do kobiet jest dodatnio skorelowany z ich aprobatą i byciem przez nie uwielbianym. Ciekawe ile średnio zaliczyli panienek przestępcy, kryminaliści, klubowi ruchacze, degeneraci i wszelkiej maści popaprańcy, a ile faceci, darzący je szacunkiem, spokojni, dobrzy faceci. Za którymi podążały przez życie tabuny zakochanych, zaćpanych katecholaminami i endogennymi dragami wielbicielek. Wcale nie roi się od tematów i żali kobiet, że on bije, zdradza, chleje, ćpie, kopie z półobrotu w ryja i ćwiczy na niej ciosy, by lepiej naparzać się na ulicy i podczas napadów, wyłudzeń, bo mężczyzna musi z czegoś żyć i zapewnić byt rodzinie.

> Cytowany tekst...Samotna matka z dzieckiem pozna miłego i wrażliwego mężczyznę, bez nałogów.

Przychodzi taki moment, że niejedna kobieta zaczyna spoglądać tęsknie za porządnymi, stabilnymi facetami. Wtedy taki facet jest "bohaterem", bo przecież przyjął mamusię z malutkim dzieckiem pod kuratelę. Szkoda, że nie pamięta, jak w młodości był dla kobiet przeźroczystym zawodnikiem rezerwowym, facetem drugiej kategorii. Daje się mamić i zrobić z siebie frajera do stabilizacji, który nigdy nie odciśnie takiego piętna emocjonalnego, jak kryminaliści i bad boye. A jak nie ma dziecka to cóż, fartło jej się, przebieg nie ma znaczenia, bo "należy do przeszłości". I tak misio wierzy, że wzbudza w niej takie emocje, jak wytatuowany, przystojny kryminalista, amant wodolejca, kabotyn, nuworysz lekkoduch i czarujący manipulator.

Hipokryzja w wymaganiach

Żeby uświadczyć to zjawisko wystarczy zrobić parę fikcyjnych kont na portalach społecznościowych/randkowych i przeprowadzić drobne eksperymenty. Wtedy jawi się totalnia niedorzeczność rozumowania kobiecego. Oto kobiety z biustem A twierdzą, że należy im się facet minimum 185 wzrostu, kobiety z nadwagą 20 kg chcą faceta z sześciopakiem na brzuchu, kobiety bezrobotne, z minimalną krajową chcą biznesmena, lub przynajmniej faceta, którego zarobki dublują średnią krajową. Kobiety bez prawa jazdy chcą faceta z prawkiem i autem, a te na utrzymaniu starych faceta z mieszkaniem własnościowym. Jak kobieta pracuje i wykonuje obowiązki domowe to jej wymagania sięgają już galaktyk niewidocznych przez teleskop. W końcu kobieta nie musi iść do pracy, a jak wyda całą swoją pensję + parę stów z pensji faceta tylko na siebie to przecież "oboje pracują i się wszystkiego dorabiają". No i obowiązki domowe przecież wcale nie ustępują stresującej robocie pod dyktatem jakiegoś prywaciarza i dusigrosza. Sprzątanie 6 goodzin w tygodniu przy muzyce i gotowanie godzinę dziennie to dopiero mordęga.

Jestem inna!

To doprawdy pocieszające dla miliardów facetów, że 0,001% kobiet zachowuje się nieco inaczej. W końcu wystarczy dla wszystkich.