Podręcznik dla sześciolatków

nynor
Witam szanownych wykopowiczów.
Niniejszym chciałbym poruszyć pewną kwestię związaną między innymi z reformą edukacji i poziomem szkonictwa jaki reprezentują dziesiejsze podręczniki. To co zobaczyłem dzisiaj w obowiązkowej książe dla szeczciolatków trochę mnie przeraziło. Chodzi mianowicie o numery alarmowe w Polsce. Pomijam fakt, że w podręczniku jest ewidenatny błąd, ale dziecko któremu to powiedziałem nie chciało za nic w świecie uwierzyć i dalej upierało przy tym co było napsiane w książce. Mnie zawsze uczono, że najłatwieszy numer to numer ratunkowy czyli 999. Jak widać coś się od tego czasu zmieniło. Co jest w tym najgorsze... według mnie takie podręczniki powinny być szczególnie kontrolowane pod kątem takich elementarnych błędów, bo tutaj żadna errata nie pomożem maluch zapamięta to co widział. Pamiętam jak chodząc do szkoły podstawowej czy średniej wszystkie ksiązki kupowałem w antykwariacie bo co roku praktycznie było to samo. Teraz to nie przejedzie. Cały czas nowe ksiązki, lobby wydawnicze musi się przecież nachapać, remormy edukacji, likwidacja podstawówek na rzecz gimnazjów, teraz znowu chcąc przywrócenia starego sprawdzonegu systemu. Jednym słowem masarka. A Wy co o tym sądzicie. Jutro napiszę do tego wydawnictwa jak moża coś takiego w ogole drukować. A póżniej przecieć jakiś ministerek musi to zatwierdzić....