Krótka historia wygranego procesu ze Strażą Miejską.

michal015
michal015
Z powodu dużego zainteresowania dodaję jako znalezisko historię, którą napisałem dzisiaj w komentarzach. Przydarzyła się 2 lata temu.

//www.wykop.pl/link/3594947/zaparkowala-2-sekundy-za-wczesnie-sprawa-trafila-do-sadu/#comment-43079499

Opiszę jeszcze raz z większą ilością szczegółów, np o monitoringu:

Luty 2015
Sytuacja miała miejsce przy budynku HP na pl. Grunwaldzkim we Wrocławiu. W lutym przechodziłem przez to przejście. Kto mieszka w okolicy wie jaka tam jest łapanka na przechodzących na czerwonym świetle. Przeszedłem przez pierwsze przejście (btw. pod HP stała policja i łapała), wszedłem na torowisko, w połowie światło zmieniło się na czerwone (naprawdę!). Doszedłem do kolejnego przejścia (widziałem dwóch strażników miejskich po drugiej stronie koło parkingu dla rowerów tutaj). Jak przeszedłem na zielonym strażnik zatrzymał mnie i powiedział, że przeszedłem na czerwonym świetle. Nie dał się przekonać, mandat, odmówienie, sprawa przekazana do sądu.

Lipiec 2015
Po dostaniu wezwania przyjechałem na pierwszą rozprawę. Trwała 5 minut. Podczas rozprawy strażnik, który dał mi mandat złożył zeznania. Kiedy zapytałem go, czy jest pewny, że wszedłem na czerwonym świetle, odpowiedział "chyba jestem pewny". Złożyłem wniosek o sprawdzenie nagrań z monitoringu. Wyznaczony kolejny termin rozprawy wrzesień + pani sędzia powiedziała, że potrzebna będzie opinia biegłego. No i zrobiłem zdjęcie z miejsca w którym stali strażnicy (potwierdzili, że tam stali), na którym ledwo widać było sygnalizator, a na pewno trudno było rozróżnić środek przejścia od początku). Od razu uprzedzam - światło było zielone, nie było migające.

Wrzesień 2015
Na świadka powołano partnerkę tego strażnika, która była z nim tego dnia w patrolu. Zeznała, że nie widziała momentu w którym wchodziłem na przejście. No, ale ogólnie jest pewna, że przeszedłem na czerwonym, tyle, że nie widziała. Monitoring został usunięty... kilka dni po tym zdarzeniu, więc nie udowodnię w ten sposób. Opinii biegłego... nie ma. Sprawa odroczona. Rozprawa trwała 3-4 minuty.

Kwiecień 2016
Kolejna rozprawa. Pojawił się inny przedstawiciel straży miejskiej, który na korytarzu zagadnął mnie chcąc wybadać, czy kłamię czy nie. Na koniec rzucił "wydaję mi się, że jednak pan przeszedł na tym czerwonym świetle". Rozprawa się zaczęła. W opinii biegłego była m.in. zmierzona długość świateł i stwierdzenie "mogło tak być, że obwiniony wszedł na zielonym świetle i podczas pokonywania przejścia kolor światła zmienił się" (jestem w stanie udowodnić, że na każdych światłach to możliwe, nawet jak zielone pali się przez 3 godziny, a czerwone 10 sekund :D ). Na koniec przedstawiciel Straży Miejskiej wniósł o moje uniewinnienie. Sąd się przychylił, a kosztem rozprawy sądowej obarczył... (tu dokładnie nie pamiętam) Skarb Państwa, czy tam coś z gminą Wrocław, w każdym razie coś co funkcjonuje z naszych podatków. Oczywiście Straż Miejska nie poniosła żadnych kosztów, a strażnicy w żaden sposób nie zostali ukarani.

Minusy:
100zł za przejazdy, kilkanaście godzin z życia, trochę stresów, że będę płacił za jakiegoś biegłego

Plusy:
SATYSFAKCJA (tsaaa...), trochę doświadczenia z sądami (jako, że to była pierwsza rozprawa w życiu, a spodziewałem się czegoś innego niż w Sędzi Annie Marii Wesołowskiej, lekko się stresowałem) - teraz np wiem, że warto zachować bilety czy inne rzeczy i dalej się ubiegać o jakieś zwroty.

Ot taka historia.