Były dane, nie ma danych - ku przestrodze

KapitanKliper
KapitanKliper

TLDR: Nie takie chmury pewne jak je malują. Rób backup danych w chmurze bo w każdej chwili możesz stracić wszystko.


Miałem sobie konto na YT. Dodatkowy kanał (konto?) dopięty do konta którym posługuje się prywatnie i służbowo. Na tym kanale kilka, dosłownie kilka filmów: burza, mini powódź, ładny widoczek, poklatkowy wschód słońca itd. Swego czasu livestream z domku dla ptaków. Oglądalność liczona może w dziesiątkach odsłon, jeden czy dwa materiały miały kilka tysięcy. Żaden ze mnie youtuber absolutnie.


2 kwietnia 2018 przyszedł email z YouTube:

We'd like to inform you that due to repeated or severe violations of our Community Guidelines (https://www.youtube.com/t/community_guidelines) your YouTube account ****** has been suspended.


Ot tak. Przeglądam wcześniejsze maile - nie znajduję żadnych ostrzeżeń, informacji, że cokolwiek jest nie tak. U dołu maila:

If you would like to appeal the suspension, please submit this form.


No to napisałem, że przepraszam, że coś nie tak ale nie wiem co, więc napiszcie mi proszę o co chodzi bo nie wiem. Proszę o odwieszenie konta, albo chociaż dajcie mi jakoś ściągnąć te filmiki bo część to pamiątki. Odpowiedź przyszła po mniej więcej 12 godzinach.


Thank you for your account suspension appeal. We have decided to keep your account suspended based on our Community Guidelines and Terms of Service. Please visit //www.youtube.com/t/commu... for more information.


Czyli nie mamy Pańskiego płaszcza i co Pan nam zrobi. Nie dowiedziałem się dlaczego konto zostało zawieszone, co zrobiłem źle i jak to naprawić. Nie widzę możliwości dalszego odwoływania się od tej "decyzji" (choć spróbuję jeszcze zadzwonić do Google - nie wiem czy to w ogóle możliwe).


Naszła mnie jednak dość ważna myśl: pal sześć filmiki ze wschodów słońca, ale co by się stało gdyby Google zawiesiło moje główne konto gmail?

Otóż byłbym w dupie. To by się stało.


Zdaję sobie sprawę, że firma mająca miliardy klientów nie bardzo może z każdym pójść na kawę. Podejrzewam, że jakiś algorytm coś tam wyłapał i mój "kanał" to jeden z dziesięciu tysięcy zablokowanych tego dnia. Moje odwołanie to pewnie jedno z tysięcy i oczywiście nie czyta ich żaden człowiek tylko znów algorytm który jest sędzią w mojej sprawie i poświęcił mi dwie milisekundy swojego cennego czasu. Chodzi o to, że w sytuacji problematycznej, Google jak i pewnie każde inne wielkie korpo, okazuje się być bezdusznym algorytmem który po prostu czasem się myli. Przez taką pomyłkę bez ostrzeżenia tracimy dostęp do setek dokumentów, wydarzeń w kalendarzu, tysięcy zdjęć. Okazuje się, że najważniejsze zalety chmury a więc jej dostępność i pewność istnienia (bo przecież profesjonalne serwerownie, backupy itd) znikają w jednej chwili nie przez awarię tylko przez procedurę na którą nie mamy wpływu. W jednej chwili ostatnich 10 lat fotograficznych pamiątek mojej rodziny, faktycznie przestaje istnieć. Setki informacji, notatek, logów, informacji rozliczeniowych, arkuszy organizacyjnych, platforma kontaktu z klientami, usługi zewnętrzne związane z kontem - słowem wszystko co zebrałem przez wiele lat, znika.


Nie mam do Google żalu choć zablokowanie mojego konta w kontekście działalności gurali czy innych rafonixów jest nieco absurdalne. Po drugie mój ewentualny żal Google miałoby tak głęboko w poważaniu, że aż strach myśleć. Po trzecie uświadomiłem sobie jak bardzo jestem związany prywatnie i służbowo z usługami Google i mocno mnie to przeraziło w kontekście robotycznego korporacyjnego widzimisię.


W tej chwili szukam info jak ściągnąć wszystkie dane z Google bo nie znam dnia ani godziny, gdy moje elektroniczne życie praktycznie przestanie istnieć. Bo tak.