Podsumowanie spotkania z p. europosłem Tadeuszem Zwiefką

m__b
m__b


Dziś o godz. 9:00 w Poznaniu miało miejsce spotkanie z p. europosłem Tadeuszem Zwiefką. W spotkaniu uczestniczyli także Natalia Mileszyk z CentrumCyfrowe.pl, Maciej Szczepański, szef działu prawnego Grupy OLX i dziennikarz Wirtualnej Polski - Bolesław Breczko.


Co istotne, obie strony zgodziły się z tym, że prawo autorskie należy chronić. Zgadzamy się w kwestii celu, natomiast różni nas droga, którą chcemy do niego dotrzeć. Jak to zwykle bywa, "diabeł tkwi w szczegółach", a te niestety są bardzo słabą stroną proponowanego pomysłu.


Próbowaliśmy przedstawić panu europosłowi, że na samym Wykopie dodawanych jest ok. 100.000 komentarzy dziennie. Nie chcemy naruszać wolności wypowiedzi ingerując w ich treści, a poza tym nie ma nawet technicznej możliwości, aby weryfikować każdy komentarz pod kątem tego, czy nie narusza praw autorskich.


Na tym etapie warto dodać, że nie istnieje coś takiego baza treści chronionych prawem autorskim do której taka weryfikacja miałaby się odwoływać. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi w jaki sposób serwisy internetowe miałyby prowadzić taką weryfikację. Pojawiła się za to sugestia, że to internauci “powinni wiedzieć, czy to co publikują jest legalne…”.


Ciekawym elementem dyskusji był też fakt, że wydawcy internetowi powinni wynagradzać twórców za ich prace. Na poziomie ogólnym należy się z tym zgodzić. W szczegółach znowu nie znaleźliśmy porozumienia. Według propozycji mechanizm miałby działać tak, że za samą zajawkę artykułu mówiącą czego będzie dotyczyła treść należy się wynagrodzenie. W praktyce oznaczałoby to zablokowanie bezpłatnego linkowania, które służy przede wszystkim autorom treści, do których linkują zewnętrzne źródła. Nie widzimy w tym logiki.


W praktyce: znaleziska "Polska wygrała z Japonią" lub przykład ze strony głównej "Koniec marzeń Lewandowskiego o Realu" zdradzają częściowo treść artykułu w samej zajawce i prawdopodobnie podlegałyby takiemu wynagrodzeniu. Zamiast więc dzielić się interesującą i bieżącą treścią, będziemy zastanawiać się czy już jesteśmy zmuszeni do płacenia czy tytuł przypadkiem nie za mocno opisuje linkowana treść… W ten sposób możemy bardzo łatwo zablokować swobodny obieg informacji w internecie


Oczywiście, mówimy tutaj o dyrektywie, czyli nadaniu pewnego kierunku legislacji, więc do szczegółów jeszcze daleko, ale niestety potwierdziły się moje obawy, że proponowane zmiany bardzo mocno odbiegają od realiów sposobu korzystania z internetu, a osoby budujące owe prawo mają bardzo podstawowe pojęcie o mechanizmach jego działania.


Co dalej? Myślę, że wspólnie przeprowadzamy bardzo intensywny “kurs Internetu” rządzącym i należy go kontynuować. Brak nagłaśniania problemu przez nas spowoduje powstanie martwego prawa, którego nie da się realizować, a próba jego egzekwowania może sprawić, że korzystanie z internetu w sposób w jaki robimy to dzisiaj nie będzie dalej możliwe…