Jak STGarage.pl zniszczyło mi (i nie tylko mi) lampy od auta...

Mayon
Mayon

TL/DR: STGarage.pl, a właściwie Sebastian G. (bo ta "firma" to jedna osoba, nieprowadząca działalności), zniszczył mi lampy od auta, które oddałem mu do przeróbki. Po mojej inicjatywie polubownego załatwienia sprawy, nie odbiera telefonu. Znalazłem również drugą, poszkodowaną osobę.


Czołem Mircy! Piszę przede wszystkim po to aby ostrzec osoby, które mogłyby stać się potencjalnymi klientami "firmy" STGarage.pl. Szukam również ewentualnych poszkodowanych przez Sebastiana G. (pseudonim "Sebas" - tak, powinno już to dać mi do myślenia...) którzy chcieliby wspólnie pociągnąć owego pana do odpowiedzialności. Najpierw opiszę pokrótce jak wyglądała cała sprawa z mojej strony.
Szukałem osoby, która podejmie się przeróbki soczewek w lampach z mojego auta z wersji angielskiej na "naszą". Niestety, trafiłem jakimś cudem na profil STGarage i po prześledzeniu kilkunastu wykonywanych projektów uwierzyłem w profesjonalizm tejże "firmy". Tym bardziej, że znalazłem realizacje dwóch kompletów lamp pochodzących z mojego modelu samochodu - uznałem, że skoro już "firma" miała do czynienia z tematem, to wie co robić. Skontaktowałem się z STGarage.pl na facebooku, dostałem odpowiedź dotyczącą kosztu przeróbki (350zł). 28 maja 2019 roku, po uprzednim umówieniu się z Sebastianem, postanowiłem jechać do Kielc oddać lampy. I tutaj kilka istotnych informacji. Po pierwsze, moje lampy były w perfekcyjnym stanie wizualnym - dzień wcześniej wypolerowałem klosze, tak że nie posiadały żadnych widocznych rys. Ponadto, nie były oczywiście nigdy rozbierane, a wszystkie zaczepy na łączeniu z kloszem były nienaruszone. Wnętrza, odbłyśniki, wszystko w środku - także. Mając to na uwadze, jeszcze telefonicznie zadałem "Sebasowi" szereg pytań:

- czy klosze nie zostaną porysowane? (miałem na uwadze fakt, że spędziłem nad polerką mnóstwo czasu)
- czy obudowy oraz zaczepy nie zostaną połamane?
- czy na lampach nie będzie widocznych uszkodzeń, spowodowanych przeróbką?
- czy odbłyśniki/elementy "techniczne" w żaden sposób nie ucierpią?
- czy lampy nie będą parowały?

Na wszystkie powyższe pytania, pan Sebas odpowiadał oczywiście zaprzeczająco. Zapytałem jeszcze czy może posiada jakieś inne lampy po przeróbce, żebym mógł obejrzeć efekt - niestety, podobno nie miał żadnych. Postanowiłem mimo wszystko spotkać się z Sebastianem (całe szczęście, nie zdecydowałem się na wysyłkę). Pojechałem ok. 100km w jedną stronę do firmy przy ul. Grunwaldzkiej w Kielcach, w której pracuje. Na miejscu ponowiłem wszystkie zadane przez telefon pytania - wciąż zapewniał mnie, że lampy są w dobrych rękach. Stwierdził, że jedyne uszkodzenia jakie mogą powstać to ślady na obudowie od podważania klosza przy jego oddzielaniu. Jednak zaczyna pracę od dolnej krawędzi lampy, więc nie będzie nic widać zarówno z zewnątrz, jak i po otwarciu maski (dolną krawędź przykrywa zderzak). Poprosiłem po raz trzeci o szczególną ostrożność przy kloszach, zapytałem po raz kolejny o zaczepy - wszystko miało być super. Sebas stwierdził, że lampy będą gotowe jeszcze tego samego dnia. Zasugerowałem żeby się nie spieszył, gdyż nie zależy mi na czasie, a na starannie wykonanej pracy. Mimo to, wieczorem otrzymałem SMS, że lampy są do odbioru.

Po lampy byłem w stanie przyjechać dopiero 3 czerwca. Z niewiadomych przyczyn, Sebas kazał zapowiadać się dwa dni wcześniej, ale to akurat bez znaczenia. Całe szczęście zabrałem ze sobą kolegę, który był przy mnie jako świadek tego, co zastałem na miejscu. Jeszcze zanim ujrzałem coś, co kiedyś było lampami, Sebas zaczął przebąkiwać że "coś mu się nie do końca skleiło" i takie tam. Po zobaczeniu lamp, nie wiedziałem czy się śmiać czy płakać.

A więc po kolei:

Lampa "lepsza" (mniej zniszczona):
- grube rysy wyczuwalne pod paznokciem na kloszu
- kawałki czarnego kleju/silikonu w kloszu
- opiłki metalu w soczewce
- nieschodzący się klosz z obudową, zaczepy się nie łączą (ale mniej niż w drugiej)

Lampa gorsza:
- złamany zaczep obudowy i klosza - na skutek tego, występuje ok. 1cm szczelina pomiędzy nimi, którą nasz mechanior zalepił gumowatą, brudzącą ręce masą. Jednak na tyle niedokładnie, że podejrzewam iż na skutek deszczu z lampy powstanie akwarium - nie chcę póki co próbować.
- stopiona od gorąca obudowa - prawdopodobnie na skutek zbyt mocnego podgrzewania przy próbie rozklejenia lampy
- odbłyśnik porysowany na boku i ulepiony w czarnym kleju/silikonie od środka
- klosz ulepiony w czarnym kleju/silikonie od środka
- brak jednej śrubki z tyłu obudowy
- opiłki metalu w soczewce
- połamana tylna obudowa.

Sebas, na skutek mojego jawnego niezadowolenia, zaproponował mi że nie muszę płacić. Mało pocieszające - nie płacić 350zł za zniszczenie lamp, gdzie w wersji angielskiej, w podobnym stanie, kosztują 1000zł za sztukę. Kolejna propozycja to odkupienie jednej, bardziej zniszczonej sztuki (stwierdził, że tę moją sprzeda bez problemu), lub próba jej poprawy. Na pewno jednak nie chciałem już zostawiać niczego u tego człowieka, tym bardziej że chwilę wcześniej powiedział, iż zrobił to "najlepiej jak umiał" i "długo nad tym siedział" (przypominam, sms wysłany tego samego dnia wieczorem, po powrocie z jego pracy na etacie). Zabrałem lampy, mając się zastanowić nad rozwiązaniem. Obejrzałem je jeszcze w domu w dziennym świetle (w firmie było ciemno), podłączyłem do auta odkrywając kolejne wady i uznałem, że uszkodzenia są zbyt duże aby chcieć coś tutaj naprawiać. Zadzwoniłem więc tego samego dnia z propozycją - oddaje mi 2000zł za lampy (tyle, takie same kosztują obecnie na allegro - nie licząc przesyłki, mojego paliwa i czasu na dojazdy i zabawę z Sebasem), a ja mu zostawiam swoje i niech robi z nimi co chce. Stwierdził, że się zastanowi. Poprosiłem o kontakt tego samego wieczora, na co przystał. Po braku odezwu, następnego dnia wieczorem (we wtorek) dwukrotnie próbowałem dzwonić do Sebastiana - nie odebrał.

Dowiedziałem się również, że nie jestem jedynym poszkodowanym. Jakiś czas temu, koleżka Sebas dostał lampę od innej osoby, aby wymienić w niej klosz. Efekt był podobny, lub nawet jeszcze gorszy niż u mnie. Tamten poszkodowany zdecydował się odesłać ponownie lampę do Sebasa, w celu poprawy, efektem jednak było dołożenie silikonu do zniszczonej uprzednio lampy.
 
Teraz ostatnia kwestia - dlaczego "firma" STGarage.pl piszę w cudzysłowie? Ano, bo na CEiDG takiej działalności nie znalazłem :) Sebastian G. "zapomniał" również wystawić jakiegokolwiek dowodu wykonania usługi zarówno mi, jak i drugiemu poszkodowanemu. Ja mam jednak rozmowę na fb dotyczącą proponowanej ceny wykonywanej przeróbki, a drugi poszkodowany przelew zwrotny z tytułem mówiącym o zwrocie za naprawę lamp. Więc jak mniemam, światło prawa nie do końca mu przyświeca.
 
Kończąc ten długi wywód, planuję wstąpić na ścieżkę prawną z naszym Sebą. Jeśli okazałoby się, że jest nas więcej - proszę o kontakt, w kupie siła. A jeśli nie, samo wykopanie również będzie pomocne - nieśmiało obiecałem zrobić Sebastianowi rzetelną reklamę i - w przeciwieństwie do niego - chciałbym dotrzymać słowa :)

Oczywiście czymże byłaby afera bez dowodów - zdjęcia przed przeróbką (które zrobiłem właśnie na taką ewentualność) i po, dorzucam w poniższych linkach. Auta i lamp nie mam przy sobie, ale w razie wątpliwości mogę zrobić lepsze/dokładniejsze w przyszłym tygodniu.

Przed: https://drive.google.com/drive...
Po: https://drive.google.com/drive...


Dzięki za przeczytanie!