Dziwne zachowanie policji

kornikow

Witam,

Wczoraj w moim domu pojawił się policjant, moja babcia otworzyła drzwi, wylegitymował się jej, następnie zostałem do nich wezwany. Policjant powiedział, że mam stawić się jutro (czyli dziś) na komendzie wraz z moim bratem (lecz nie określił, z którym, a mam ich dwóch), po chwili wymienił imię jednego, a później sam już nie wiedział o którego konkretnie mu chodzi, sam zapytałem z którym w końcu mam przyjść więc kazał zabrać ich obu jeśli trzeci będzie w domu jeśli nie to nie. Powiedział tylko, że sprawa będzie dotyczyć zniszczenia mienia u naszego sąsiada, które nastąpiło w kwietniu, sęk w tym, że wszyscy zeznawaliśmy w tej sprawie od razu całym zajściu (sąsiad twierdził, że to nasza wina, lecz nikt nie miał z tym związku). Policjant dodał na koniec, że ma świadków i, że mamy stawić sie dziś na komendzie, nie dał nam żadnego wezwania. Sam mogłem wybrać która godzina mi pasuje. Ponad to, uważamy, że miejscowa policja jest stronnicza, ponieważ w przeszłości wykazali dużą pomoc wobec naszego sąsiada i bardzo dobrze wszyscy się z nim znają. Na dodatek na pierwszym przesłuchaniu policjant zaczął krzyczeć na moją babcię (78l.), która była w roli świadka tak samo jak my- że zrobiliśmy to i mamy się do tego przyznać. Teraz pytam was czy powinniśmy w ogóle stawiać się na komendzie? (jestem na L4 po wypadku mam połamane żebra) Nie mamy żadnego wezwania ani nawet nie znamy nazwiska policjanta, ponieważ przedstawił się tylko babci, która nie pamięta nazwiska. Czy w przypadku nie stawienia się grozi nam jakaś odpowiedzialność karna?