Jak wygląda śmierć spowodowana koronawirusem - opis.

popo_von_kox
popo_von_kox

Trafiłem na ten artykuł i wydaje mi się, że warto żeby więcej osób było w stanie wyjaśnić swoim znajomym w jaki sposób wygląda śmierć spowodowana koronawirusem, bo mam dziwne wrażenie że część osób sobie nie zdaje z tego sprawy. 


Źródło: https://www.propublica.org/art...



Będą fragmenty, pomijające to co większość ludzi zna. Przy okazji też - tłumaczenie jest robione na szybko, a ja nie jestem specem, więc jak coś pomyliłem to poprawiajcie. 


"Gdy czytałem o tym (Covid-19 przyp."tł.")  w wiadomościach, wiedziałem że będzie źle, ale radzimy sobie z grypą każdego roku, to myślałem: No, raczej nie będzie to dużo gorsze niż grypa. Dopiero bezpośredni kontakt z pacjentami zarażonymi COVID-19 sprawił, że zmieniłem punkt widzenia i jest on teraz o wiele bardziej przerażający"


"Trafiają mi się pacjenci lekko po czterdziestce i tak, jestem nieco zszokowany. Widuję ludzi, którzy wyglądają na relatywnie zdrowych i bez wcześniejszej historii choroby, a wyglądają jakby trafiła ich ciężarówka. Ta choroba zupełnie niszczy całkiem zdrowych, sprawnych ludzi. Pacjenci są umieszczani na minimalnym wsparciu oddychania, odrobinie tlenu, a potem, nagle, następuje zatrzymanie oddechu i organizm się wyłącza"


"Mamy w szpitalu oddział obserwacyjny, na który przyjmujemy pacjentów, którzy są nosicielami, albo co do których mamy podejrzenia, że mogą być nosicielami, bo mieli z nimi kontakt. Sprawdzamy wskaźniki życiowe pacjentów co cztery godziny, a dodatkowo niektórym z nich monitorujemy puls, więc widzimy, że nagle wzrasta albo spada szybkość bicia serca, lub po prostu ktoś na obchodzie zauważa, że pacjent ma trudności z oddychaniem, albo jest bez kontaktu. To dzieje się często u pacjentów dotkniętych COVID-19 - tracą kontakt, albo mają zatrzymanie oddechu"


"Jest to tzw. zespół ostrej niewydolności oddechowej (ang ARDS). Oznacza to, że płuca wypełniają się płynem. (...) Pacjentóm z ARDS jest wyjątkowo trudno dostarczyć tlen. Śmiertelność wynosi około 40%. Sposobem na poradzenie sobie z tym jest podłączenie pacjenta do respiratora. Dodatkowe ciśnienie wtłacza tlen do krwi."


"Z mojego doświadczenia wynika, że zespół ostrej niewydolności oddechowej (spowodowany COVID-19 przyp. "tł.") przypomina to jakie jest wynikiem stanu bliskiego utonięciu - gdy człowiek ma w płucach brudną wodę - albo gdy został porażony trującym gazem. Szczególnie gdy tak nagle się zaczyna. Nigdy nie widziałem mikrooraganizmu, albo infekcji która potrafiłaby wywołać tak ostrą niewydolność tak szybko. To mnie na prawdę zszokowało"


"Początkowo uderzyło mnie to jak wyjątkowo wyglądało gdy stan pierwszego pacjenta nagle się pogroszył. Cholera - to nie jest grypa! Widziałem, jak ten - relatywnie młody gość, walczył o oddech, różowe, pieniące się wydzieliny wypływały mu z rury i ust. Teoretycznie respirator powinien poradzić sobie z oddychaniem za niego, a on mimo tego nadal walczył o oddech, ruszał ustami, ruszał całym ciałem, cierpiał. Musieliśmy go unieruchomić. Wszystkich pacjentów z koronawirusem unieruchamiamy. (...) Gdy masz wysoką gorączkę, walczysz o oddech, nie jesteś w stanie rozróżnić czy ktoś chce Ci pomóc. Będziesz probował wyrwać rurę respiratora, bo będziesz miał wrażenie, że to ona cię dusi, gdy w istocie będziesz topił się (w płynie zbierającym się w płucach - przyp."tł.")"


"Na początku wszyscy sobie żartowaliśmy - wiadomo, stwierdzą u ciebie koronawirusa, idziesz na kwarantannę ale nadal dostajesz kasę. Wszyscy mówiliśmy - chcę dostać koronawirusa, bo chcę mieć urlop. Gdy zobaczyłem pierwszych pacjentów pomyślałem - cholera - nie chcę tego złapać i nie chcę żeby ktokolwiek inny to złapał."


Polecam całość artykułu. Link na początku.