PZU nie umie w podpis kwalifikowany!

ad17071410

Na wstępie małe wyjaśnienie. Jest to mój pierwszy wpis, choć od kilku lat tutaj zaglądam.

Postanowiłem napisać go z kilku powodów:  
- podejścia do bezpieczeństwa cybernetycznego dużego ubezpieczyciela,
- podejścia tegoż do elektronicznego podpisu kwalifikowanego,
- słabej komunikacji z klientem.  
 
Historia zaczyna się jak zwykle.

Był wczesny poranek w dniu 2 lutego. Za oknem padał śnieg. W tym czasie autor tego wpisu postanowił złożyć podpis na formularzu dostarczonym przez jednego z agentów instytucji, która od dłuższego czasu miała kontrolę nad jego życiem, majątkiem i rodziną w zakresie ubezpieczeń.  
Czynność jakich codzień wiele. Uzupełnij formularz, zapisz w pdf, wstaw podpis elektroniczny, podaj pin, zapisz, wyślij, załatwione, zapomnij.  

Czy coś może pójść nie tak?


A jednak. Już dwa dni później, poczta na czerwono świeciła alarmem, że coś jest nie tak. Super ważny email od agenta. PZU nie akceptuje wypowiedzenia podpisanego elektronicznym podpisem kwalifikowanym wystawionym przez Certum. Akceptuje natomiast skan podpisanego ręcznie dokumentu!


595878306151304c41786378_1613530514B4kxESHeqSiNB66mt9Q3b5.jpg

Można zatem wkleić podpis z innego skanu, nawet innej osoby i ubezpieczyciel zaakceptuje wypowiedzenie bez problemu.

Jest tak, bo nie ma on możliwości zweryfikowania podpisu, jak to jest w bankach, bo nie ma wzoru podpisu.

Jedynym zabezpieczeniem w tym wypadku jest numer polisy, który należy znać, aby złożyć oświadczenie o wypowiedzeniu umowy sąsiada, kolegi, przyjaciela. Pozostałe są raczej łatwo dostępne. Wystarczy z zazdrością spojrzeć przez okno, na piękny pojazd za płotem.  


Ubezpieczycielowi to jednak nie przeszkadza, a może przeszkadza, ale nie daje po sobie poznać. Na pewno jednak nie zawsze radzi sobie z podpisami kwalifikowanymi.  
 
Historia dalsza!  
Za oknem trzyma mróz. Nadal jest dwa dni później, ale trochę później. Pierwsza próba kontaktu z ubezpieczycielem. Krótka rozmowa z osobą obsługującą infolinię. Nic nie wie w temacie problemu. Trzyma poziom, ale dalej nic nie wie w temacie problemu. Może autorowi założyć darmowe konto mojePZU, ale to i tak nie zmieni tego, że nic nie wie o problemie.

Po dłuższej rozmowie, proponuje utworzenie zadania dla działu prawnego, który na pewno rozwiąże problem. Na koniec proponuje jeszcze coś z oferty, tak jakby to był najlepszy moment do złożenia oferty.  
Nie wiem, nie znam się.  


Na dworze, lub jak twierdzą inni - na polu, czas płynie spokojnie i mroźnie. Jedynie czerwone słońce na wschodzie zwiastuje nadchodzącą pożogę.

Jest już 10 lutego. Minęło 5 dni od kontaktu. Jutro kończy się umowa, ale nie wiadomo, czy się nie odnowi, bo brak wiadomości od ubezpieczyciela.

Druga próba kontaktu z ubezpieczycielem.

Krótka rozmowa itd. Nic nie wie o problemie. Tak, widzi zgłoszenie do działu prawnego. Będzie rozwiązane 16 lutego.

Czemu 16 lutego, skoro umowa powinna zakończyć się 11 lutego ? Tego nie wie, ale może zaoferować coś z oferty. Nie może też nic więcej zrobić, tylko zaoferować ..., autor nie słuchał dalej. Uprzejmie podziękował i przerwał kontakt.  


Dziś mamy 17 lutego roku pańskiego 2021. Minął termin zakończenia umowy. Minął termin rozwiązania problemu przez dział prawny PZU. Umowa automatycznie się przedłużyła i dumnie prezentuje się na moje.pzu.pl obok drugiej zawartej z PZU na ten sam samochód.

Od ubezpieczyciela brak wyjaśnień. Zero kontaktu. Być może chcą spotkać się w sądzie w sprawie zapłaty, aby zobaczyć osobę, która odważyła się użyć piekielnej technologii gwarantującej, że oświadczenie złożyła ona, a nie sąsiad. Na dodatek z datą pewną oświadczenia.  
Dalsze losy na pewno dopisze przyszłość i autor. 

595878306151304c41786378_1613530794iLXkXegt1Gm2hDYAgToaaO.jpg

 


Wniosek z tej historii jest taki: to nie jest dobry kraj dla technologii.



Formularz na wzorze od agenta z podpisem kwalifikowanym:

595878306151304c41786378_16135308894zpeb9TwLyb75lzlZ31IAw.jpg



Aktualizacja: W dniu 17 lutego PZU potwierdziło autorowi skuteczność wypowiedzenia polisy.