Dawne miary czyli poplątanie z pomieszaniem.

Rasteris
Rasteris


595878785a67774c42524578_1618519529wZGglsHlBQYZMRebUzp3Ol.jpg

Dawne miary


Przyzwyczajeni do systemu metrycznego nie zdajemy sobie dziś sprawy jak skomplikowany był system miar w dawnych czasach. Dziś problem dotyczy tylko w zasadzie krajów anglosaskich, gdzie pozostały tradycyjne cale, uncje, mile, jardy i funty. Kiedyś wszystko było bardzo, bardzo skomplikowane. Nie istniał jeden system miar. Właśnie robię przegląd tego zagadnienia i postanowiłem się podzielić tym czego się  dowiedziałem.


Co kraj to obyczaj

Dziś mamy układ  SI (franc. Système international d'unités ). Jest to międzynarodowy system miar stosowany w nauce, a także w większości krajów w handlu i technice. Poza nielicznymi przypadkami jest podstawowy dla większości krajów. Jedyny wyjątek chyba stanowią przekątne ekranów podawane tradycyjnie w calach i średnice rur. Nawet w krajach stosujących inne systemy układ SI jest znany. Kiedyś w każdym państwie, a często w każdym regionie istniał osobny system miar, nie było wspólnych wzorców masy, długości czy objętości. W zasadzie do czasu pojawienia się w 1875 roku w Sevres Międzynarodowego Biura Miar i Wag nie było wspólnego wzorca.


Żeby było jeszcze trudniej często ta sama nazwa  oznaczała różne wielkości. I nie były to różnice małe. Korzec będący miarą pojemności materiałów sypkich mógł mieć od  10 do 128 litrów. Łan, będący wielkością ziemi uprawnej to od 16 do 25 ha. Nawet dziś są różnice między Wielką Brytanią w wielu jednostkach miary.


Pierwszymi miarami były miary naturalne często brane od wymiarów ciała stopa, łokieć, palec, piędź, krok. Problem w tym, że ludzie są różni i stopa to może być 31 cm, jak i 24 cm. Próbowano w różny sposób rozwiązać ten problem. Cesarz Karol Wielki polecił wybrać średnią stopę na podstawie pomiaru 10 osób, które kolejno wejdą do kościoła. Na tej podstawie stworzono wzorzec stopy. Wiele miast średniowiecznych miało przymocowanych do ratusza wzorce stopy czy łokcia, stosowano też w ramach miasta wzorce masy. Ale to był lokalny wzorzec, w innych miastach już było inaczej. Naturalne miary miały jeszcze jedną wadę, ciężko było je naturalnie wpasować mniejsze jednostki w większe. Miary powierzchni obliczano jeszcze inaczej. Morga, od niemieckiego das Morgen (dzień) oznaczała obszar, który mogła zaorać jedna osoba w jeden dzień. Ale robił się problem, bo w zależności od gleby były to różne miary.


Zacznijmy od  czasu

Czas jest jedną z rzeczy, które od zawsze mierzono. Najpierw dni, potem dodano rok,  pory roku, miesiące. O ile z dniem nie było problemu, bo jego  długość można wyznaczyć  (poza obszarami podbiegunowymi) rytmem światła i ciemności to następne miary to był problem. Rok jest dość skomplikowany do policzenia, bo nie jest zsynchronizowany z dniami.  I była potrzebna pośrednia miara, którą stał się miesiąc. Wyznacznikiem miesiąca były fazy księżyca, ale znów to w żaden sposób nie jest zsynchronizowane z dniem i rokiem. Bałagan niesamowity. Kalendarz z miesiącami księżycowymi wymaga ciągłych korekcji. O ile w życiu świeckim został przyjęty powszechnie jeden kalendarz gregoriański to życie religijne żydów czy muzułmanów toczy się wg kalendarza księżycowego. U Hebrajczyków było to  dość skomplikowane. Miesiąc księżycowy trwał 29 lub 30 dni, co jakiś czas dodawano miesiąc przestępny bo długość roku wynosiła ok. 354 dni. Początek miesiąca wyznaczał nów księżyca. Z tym, że  ogłaszał to Sanhedryn w Jerozolimie, dalej informacja o nowym miesiącu była przekazywana rozpalanymi na wzgórzach ogniskami i przez posłańców. O roku przestępnym decydowała rada co najmniej 3 rabinów. Doba zaczynała i kończyła się o zachodzie słońca. Wygnanie Żydów z Palestyny i diaspora sprawiły, że przepisy uproszczono.

Znacznie prościej poradzono sobie z rokiem w Egipcie. Rok składał się z 12 miesięcy i 5 dodatkowych dni feralnych. Nie zgadzało się to z cyklem rocznym, przez lata miesiące się przesuwały, zdawano sobie z tego sprawę, ale kapłani przyjęli system zmiany daty początku roku związany z wylewami Nilu. W Babilonie stosowano kalendarz księżycowy, który uzupełniano miesiącem przestępnym.

Problem z kalendarzem spróbował uregulować Juliusz Cezar. Gdy pełnił funkcję  pontifex maximus (najwyższy kapłan Rzymu) przeprowadził na podstawie wiedzy astronomów babilońskich reformę. Kalendarz juliański zakładał rok trwający 365 lub 366 dni. Co 4 lata dodawano jeden dzień. Jest to prawie ten system, który stosujemy dziś, ale rok nie trwa dokładnie 365,25 dnia, więc też nie był to bardzo dokładny kalendarz, dopiero reforma Grzegorza XIII w 1582 roku (jak widać za reformy kalendarza odpowiadali zawsze kapłani).

Długość roku to jedno, ale jest jeszcze jeden problem, od kiedy liczyć lata. W Rzymie stosowano datację od założenia miasta, żydzi przyjęli datę stworzenia świata, muzułmanie liczą lata od ucieczki Mahometa do Mekki, chrześcijanie od narodzenia Chrystusa, wcześniej liczono też od rozpoczęcia panowania władcy. Grecy liczyli lata olimpiad. Powodowało to olbrzymi bałagan, bo w każdym kraju rachuba czasu była inna, inny rok. Trudno często policzyć w którym roku wydarzyło się coś, bo przeliczanie kalendarzy starożytnych jest obarczone błędami konwersji.

O ile doba jest naturalną miarą to zaistniała potrzeba podzielenia jej na mniejsze jednostki. Tutaj pomysł przyszedł od Sumerów. Podzielono dzień i noc na 12 godzin. Niby system jaki znamy dziś, ale niby. I dzień i noc dzieliły się zawsze na 12 godzin. W Sumerze, Egipcie nie sprawiało to takiego problemu. Na równiku noc i dzień trwają po tyle samo praktycznie, im dalej od równika tym większe różnice. Godzina w nocy latem, a zimą to były zupełnie inne miary. W naszej szerokości geograficznej stanowiło to realny problem. Odejście od tego systemu nadeszło wraz z wynalezieniem zegara z wahadłem. Doba została podzielona na 24 godziny równej długości. Wcześniejszy system powodował znaczne niedogodności. Wymiar pracy latem i zimą był różny, ale także powodowało to problemy w regułach zakonnych, gdzie modlitwy czy msze były o określonych godzinach. Większość ludności mniej to dotyczyło, bo cykl życia i tak był regulowany wschodem i zachodem słońca. Krótkie odstępy czasu mierzono modlitwami, pacierz czas potrzebny na odmówienie Ojcze Nasz (ok. 25 sekund), zdrowaśka na odmówienie Zdrowaś Mario (ok. 20 sekund). Tą metodą wyznaczano też odległości. Odległość jaką da się przejść w czasie odmawiania modlitwy.


Zmierzmy się


Największy bałagan panował chyba z miarami długości. Palce, stopy, łokcie, kroki, węzły, mile, stadiony, wiorsty, jardy, piędź, sążnie, arszyny. Popularny cal, obecnie podawany jako 2,54 cm miał różną długość. Dokładnie cal angielski ma 25,399931 mm, ale przez lata to się zmieniało. Długość wynosiła od 25,37649999978 mm w 1895 r. , ale np w 1819 było to 25,400438 mm. Cal staropolski to było 24,8 mm, ale od  1819 cal polski liczył 24 mm. Natomiast cal francuski to troszkę ponad 27 mm.

Bardzo popularną miarą szczególnie w handlu tekstyliami był łokieć. Wynikało to z wygody mierzenia na ladzie. Ale znów problem z długościami lokalnymi. W Polsce funkcjonowało wiele różnych wzorców, które jeszcze zmieniały się z czasem. Było to od 52,36 cm do nawet 64,66 cm (łokieć krakowski w XIII w.). Nie był to jednak rekordowy łokieć, w Wielkiej Brytanii funkcjonował ell o długości 114,3 cm. W starożytnym Egipcie stosowano łokieć o długości 52,36 cm. Rzymianie za to adaptowali łokieć dość późno, u nich podstawą była stopa, łokieć przyjęto od Egipcjan, ale zrównano go z 1,5 stopy i miał długość 44 cm. Kupcy mieli wtedy ciężkie życie, bo musieli znać wiele miar z różnych miejsc świata. Zamówienie na 200 łokci tkaniny to już wyzwanie zależne od kogo jest zamówienie.

Dłuższą miarą długości był stadion. Liczył 600 stóp, ale że stopa stopie nie równa, więc miara stadionu też jest nieprecyzyjna. Mógł liczyć od 157 do 192 metrów. Miara pierwotnie była powiązana z odległością jaką można przebiec sprintem. Dziś biegi sprinterskie są na 200 metrów (te dłuższe). Rzymianie wprowadzili mile, oznaczające tysiąc kroków podwójnych. Mila rzymska liczyła więc około 1400 metrów. Obecnie stosowane są mila międzynarodowa 1609,344 m, mila morska 1853,181 m, ale np mila amerykańska różni się nieznacznie od mili międzynarodowej, jest o 3,2 mm dłuższa. Jest też mila chińska Li, która obecnie liczy 500 metrów, a wcześniej było to 576 metrów. Mila morska jest miarą naturalną, to 1 minuta równikowa i dzieli się na 10 kabli. Z milą morską powiązana jest miara prędkości węzła. 1 węzeł to 1 mila na godzinę. Węzły też stosuje się w podawaniu prędkości statków powietrznych. Istnieje też lądowy odpowiednik kabla - furlong. Najdłuższą milą jest mila skandynawska, obecnie to 10 km, wcześniej było 11299 metrów. W Polsce też funkcjonowały różne mile zwykle najpopularniejsza to 7 wiorst czyli 7,164 km.


Miary objętości


Obecnie prosto 1 litr to 1 decymetr sześcienny, przez pewien moment definiowano litr przez kilogram wody w temperaturze 3,8 stopnia, ale przywrócono definicję decymetra, bo dokładniejsze pomiary wykazały, że kilogram wody zajmuje trochę więcej, dokładnie o 0,000028 dm³. Przedtem funkcjonowały w stosunku do płynów różne miary. W starożytności popularne były amfory, jako wzorzec pojemności. Było to naczynie w którym bardzo często transportowano ciecze wina, miody, oliwę czy garum. Liczyła ok. 26 litrów. Później takimi naczyniami pomiarowymi stały się beczki i garnce. No i znów historia się powtarza, jedna nazwa a wielkości bardzo różne. Wielkość zależała od regionu, ale też od tego co zawierała beczka. Dla miodu było to ok. 48 litra, dla piwa od 130 do 168 litrów, a wina od 130 do 160 litrów. Beczki dzieliły się na półbeczki, konwie, garnce, półgarnce, kwarty, kwaterki. Beczka to 72 garnce. No i oczywiście te mniejsze miary znów miały różne pojemności w różnych miejscach i czasach. Osobne miary stosowano dla ciał sypkich, z tym, że po dziś dzień pinta w USA ma osobną pojemność dla płynów i dla ciał sypkich, podobnie jak galon. W Polsce najpopularniejszą miarą ciał sypkich był korzec. Nazwa pochodzi naczynia z kory zdjętej z drzewa. Korzec oczywiście miał swoje regionalne wariacje. Korzec toruński 54,8 litra, ale jak zboże spłynęło w dół do Gdańska to korzec był już 54,7 litra, za to w górę rzeki w Warszawie to 120 litrów i dalej rosło, bo w Krakowie to 501 litrów. Obecnie podobną miarą używaną jest buszel. Większą miarą był łaszt odpowiadający 30 korcom. Przy załadunkach statków zbożem często korzystano z tej jednostki. Mniejszą ciekawą jednostką była miarka. Dziś mało kto wie, że w przysłowiu ziarnko do ziarnka i zbierze się miarka chodzi o konkretną pojemność ok. 15 litrów. W literaturze spotyka się często pojęcie kwarty, miody, piwo, wino pito na kwarty. Była to pojemność około litra. Często pito też garniec piwa, mniej więcej odpowiada to dzisiejszemu galonowi, liczył 3,7 litra. Wypić garniec miodu lub wina to była już spora porcja promili ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Ciężar


Dlaczego ciężar, a nie masa? W zasadzie nie rozróżniano tego, dziś też w języku potocznym nie ma takiego rozróżnienia. Do czasów Newtona nikt nawet nie podejrzewał, że czymś się to może różnić. Najpopularniejszą miarą był funt wywodzący się z rzymskiej libry mającej 327,45 grama. Sam funt miał zwykle od 0,4 do 0,5 kg. Jednostka jest używana w łucznictwie gdzie jest miarą siły naciągu. Mniejszą jednostką była uncja stanowiąca 1/12 funta. Trzeba jednak uważać, bo osobne uncje funkcjonują w jubilerstwie i aptekarstwie.

Dla małych mas stosowano jednostki oparte na wadze ziaren. Do dziś funkcjonuje karat, który pochodzi od ziaren chleba świętojańskiego. Uważano, że jego nasiona mają jednakową masę. Dziś grany stosuje się poza krajami anglosaskimi np do odmierzania prochu jest to wygodniejsza miara do gramów.

Gdy chciano zważyć coś większego sięgano po takie jednostki jak cetnar który ważył ok 50 kg, ale cetnar warszawski to już prawie 65 kg. Żeby jeszcze zamieszać stosowano też funt morski, który odpowiadał 2,6 cetnarom, ok. 168 kg, czyli ponad 300 razy więcej niż funt.

W starożytności ważną miarą był talent, odpowiadał ok. 30 kilogramom. I była to największa miara stosowana w starożytności. Talent był też miarą pieniądza. Długi czas wartość pieniądza określano po jego masie w srebrze czy złocie. Nie istniały kursy wymiany walut więc to była jedyna metoda określenia wartości waluty, bo znów pod jedną nazwą mogły kryć się zupełnie różne rzeczy. Zresztą do dziś przecież istnieją waluty o nazwie funt.




Czytanie historycznych tekstów zawierających jednostki miar może być koszmarem o ile nie są opracowane. Trzeba wiedzieć gdzie powstał tekst i w jakich latach, żeby móc się doszukać co oznaczało, że ktoś przekazał 20 korców zboża albo, że chłop miał 3 morgi ziemi. Trafiają się też praktyczne problemy jeszcze. Mam akt własności działki wystawiony w czasach carskich. Przeliczenie tego na współczesne miary wcale urzędowo nie było takie proste. Rosja do rewolucji korzystała z własnych miar. Dodatkowy problem powoduje to, że stosowano różne wielokrotności, raz dzieliły się miary na 12, raz na 30, raz na 16, a czasami na 5 (5 stóp to jeden krok w Rzymie). No i pojawiał się system dziesiątkowy ale w miarach dość rzadko. W handlu już to praktycznie zanika, ale jeszcze z 20 lat temu jajka bardzo rzadko były sprzedawane po 10 sztuk, dominowały tuziny. Także w pasmanterii tuzin był popularną miarą. Trochę wcześniej zanikły kopa (60 sztuk) i mendel (15 sztuki), jeszcze wcześniej zanikł gros (z niemieckiego gross czyli wielki, nazwa grosza też pochodzi od tego, grosz pierwotnie był monetą grubą) który liczył aż 144 czyli 12 tuzinów.