"Fioletowe wygrywa", czyli kolejne kontrowersje wokół Milki

poznaniak
poznaniak
Trwa właśnie loteria "Fioletowe wygrywa" zorganizowana przez Milkę. Co tydzień do wygrania: 5 laptopów Sony VAIO, 5 konsol Nintendo Wii i 1000 piórników. W finale samochód Volkswagen Tiguan. Razem z narzeczoną postanowiłem wziąć w niej udział. Wystarczyło uzbierać 4 punkty, co równało się np. dwóm zakupionym czekoladom, aby można było wysłać zgłoszenie do losowania. Jednak nasza przygoda z "Fioletowe wygrywa" zakończyła się już po paru pierwszych etapach, kiedy to przejrzeliśmy ich wyniki. Okazuje się, że loteria została zdominowana przez pewnego mieszkańca (lub mieszkańców) Aleksandrowa Łódzkiego. Regulamin przed rejestracją na stronie oczywiście przeczytaliśmy. Podejrzane wyniki skłoniły mnie jednak do jego bardziej wnikliwego przestudiowania.



Zanim jednak do tego przejdę, kilka luźnych spostrzeżeń i moich opinii. Milka organizuje loterię, w której każda wydana nagroda ma być poprzedzona zakupem ich produktów i potwierdzona paragonem. Każdy może wysłać dowolną liczbę zgłoszeń, o ile każde będzie poparte następnym zakupem i paragonem (tu wszystko jest ok, trzeba zrozumieć, że Milka nastawia się na jak największy zysk z tego typu akcji). Tak czytamy w regulaminie. A jak wygląda to w praktyce?

Każde zgłoszenie dokonywane jest poprzez stronę loterii: fioletowewygrywa.pl. Wystarczy podać imię, nazwisko, dane adresowe i telefon. Nic więcej. Z oczywistych względów na tym etapie loterii nie jest sprawdzane ile paragonów trzymasz w ręku. Co prawda regulamin mówi jasno, że jeden paragon to jedno zgłoszenie, ale kto to sprawdzi?! Okazuje się, że jest to sprawdzane dopiero po losowaniu, czyli kiedy niemal mamy już nagrodę w ręku, tylko musimy dosłać dowód zakupu i opakowania produktów. Czy tę Milkę pogrzało?! Okazuje się, że regulamin nic nie mówi o weryfikacji danych wysyłających wiele zgłoszeń i wielokrotnych zwycięzców... To znaczy np. inne nazwy użytkowników i ten sam adres e-mail, inne nazwy zarejestrowane na identyczne numery telefonów etc...

Jaki mamy rezultat?









A konkurs nadal trwa... Ile zgłoszeń zostało przez niego / nich wysłanych? Tego się nie dowiemy. Na pewno musiało być tego bardzo dużo. Szkoda, bo tracą zwykli klienci, których szanse nawet na wygranie piórnika są mocno ograniczane, a zyskuje jakiś cwaniak i też sama Milka, zakładając, że wszystkie wygrane, o których mowa, bazują na jednym lub kilku paragonach (wątpię, aby było inaczej), ponieważ zasada "rezerwowego zwycięzcy" dotyczy tylko i wyłącznie nagrody głównej, czyli samochodu. Reszta w przypadku nieprzysłania dowodu zakupu i opakowań zwyczajnie przepada i nie jest wydawana przez Milkę!

Publikowane wyniki sugerują, że Milka nic nie robi sobie z takiego obrotu sprawy. Nadal pozostaje jednak kilka pytań. "Zwycięzcy" z Aleksandrowa Łódzkiego występują na listach laureatów pod ok. 100 różnymi imionami, pod niektórymi wielokrotnie - wszystkich nie miałem już cierpliwości zliczać. Zastanawiam się czy ktoś ma tak wielu krewnych, czy jest po prostu idiotą, zakładając, że podawał w wielu przypadkach zupełnie fikcyjne dane w oparciu o własny adres e-mail (tą drogą Milka informuje o wygranej) i nr telefonu. Kolejna sprawa to ilość faktycznie wydanych przez Milkę nagród. Jestem ciekawy finału tej sprawy, interesujące jest również to, komu przypadnie nagroda główna. Zobaczymy.

Jako podsumowanie napiszę, że jestem zawiedziony tym, w jaki sposób Milka przeprowadza tę loterię i jak skonstruowała regulamin, dający pole do popisu cwaniakom, a ograniczający szanse zwykłych konsumentów. Szkoda.