Strzygi, południce, rusałki, utopce i zmory, czyli po co nam halloweenowa dynia?
"Cudze chwalicie, swego nie znacie" – to przysłowie z powodzeniem można odnieść do bogatego panteonu ludowych strachów, demonów i duchów, przed którymi drżeli nasi dziadowie. Dziś, w zalewie anglosaskich dyń, diabełków i czarownic, często zapominamy o tym, czym była strzyga, błędnik i niechrzczeniec
Pan_Slawek z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 59
Komentarze (59)
najlepsze
a dlaczego nie mam nic przeciwko halloween? bo to zabawa dla dzieciakow, frajda. a za co sie przebieraja? albo za klasyki (wampiry, mumie,
Nie wspominając o tym, że jest to wyjątkowo żałosna próba bycia tak fajnym jak amerykanie z filmów i kreskówek, którymi karmi się nas od dzieciństwa. Już niedługo zaczniemy obchodzić Święto Dziękczynienia...
podaj mi jedna rzecz, ktora jest zla w halloween.
To trochę tak, jakby pójść w wigilię bożego narodzenia do burdelu, upić się i naćpać, a na rano wystartować do kościółka...
I wcale nie jestem religijny, Po prostu halołyn jest sztuczny, plastikowy, ni w cholere nie pasujący do naszej tradycji, obłudny i przereklamowany.
Jak dla mnie syf, wiocha i zabawa
halloween to zabawa dla dzieciakow, a nie powod do najebki dla doroslych. taka mentalnosc w polsce, ze jak jest "swieto" to trzeba pic do zgona.
nie wiem czy znasz, nie wiem, czy ogladasz, ale zobacz sobie jak w miami wyglada halloween. http://www.youtube.com/watch?v=S9NcaNd3nRs
bawia sie dzieciaki an festynie,
ciekawy artykuł znalazłam w komentarzach to tego .