Oto surwiwalowy eksperyment "Od zmierzchu do świtu" czyli próba sprawdzenia się w przypadkowej sytuacji ekstremalnej, gdy wracamy z pracy do domu i jesteśmy zmuszeni z powodów zagrożenia, schronić się w lesie tak jak stoimy, bez pożywienia, bez przygotowania, bez ekwipunku i doświadczenia...Bez względu na porę roku.
"Paweł Drozd , dziennikarz Trójki oraz Krzysztof Kwiatkowski, doświadczony instruktor surwiwalu, sztuki przetrwania, przeprowadzili na sobie eksperyment. Ubrani tak, jakby wracali właśnie z pracy do domu, bez specjalnego sprzętu, bez pożywienia i bez specjalnych przygotowań weszli w najdalszy kraniec jednego z polskich lasów, by tam, z dala od cywilizacji, zdani tylko na samych siebie, spędzić noc. Bez jakiejkolwiek pomocy i bez ułatwień, jakie daje specjalistyczny ekwipunek zimowy, byli zmuszeni rozpalić ognisko i przygotować schronienie z tego, co daje zaśnieżony las. Byle przetrwać "Od zmierzchu do świtu"...
Celem eksperymentu "Od zmierzchu do świtu" było sprawdzenie, czy mimo wielu ułatwień i mimo stosowania coraz to liczniejszych wygód cywilizacyjnych człowiek wciąż jest przygotowany na to, by stawić czoło naturze. Czy mamy w sobie jeszcze pierwotną siłę, by walczyć o przetrwanie w najsurowszych możliwych warunkach, dysponując jedynie wiedzą, pomysłowością i wolą przeżycia?"
Zastanawiam się czy pojawiające się tego typu materiały dziennikarskie, nie są próbą oswojenia ludzi z ekstremalnymi zagrożeniami cywilizacyjnymi, które gdzieś tam czyhają na nas i czekają by wydostać się na powierzchnię rzeczywistości?
Żyjemy w zupełnie przełomowych, kryzysowych czasach, w których zagrożenie konfliktami oraz otwartą wojną, wciąż rośnie. Czy ludzie są na to mentalnie przygotowani? Czy mają w sobie wystarczająco uporu, cierpliwości i sił wewnętrznych, by przetrwać gdzieś w ekstremalnie trudnych warunkach, nagle oderwani od względnych wygód, które wypracowali za swojego życia?
Fot.Trójka
Polskie Radio-Eksperyment: Od zmierzchu do świtu
Komentarze (10)
najlepsze
A na marginiesie to, z doświadczenia wiem, że same krzesiwo to nie wszystko - próbowaliśmy ze znajomymi na Ukrainie (w Czarnohorskiej dziczy) rozpalić tym czymś ognisko i