Cześć,
chciałbym Was zainteresować ciekawą, ale jakże banalną i uprzyjemniającą życie innym użytkownikom Internetu kwestią, a mianowicie zjawiskiem odmiany wyrazów obcego pochodzenia w języku polskim.
Trudno ocenić dlaczego ogromnej części użytkowników, mimo że posługuje się w miarę poprawną polszczyzną, gdy przychodzi posłużyć się wyrazem obcym, w 90% przypadków źle to robi (zakładając, że ktoś w ogóle pokusi się o niepozostawienie słówka w oryginalnym zapisie, mimo że zastosowanie wymaga odmiany). Najprawdopodobniej bierze się z tego, że wielu osobom ta operacja językowa wydaje się być ciężka do zrozumienia, więc nikt nie zadaje sobie trudu, aby ją w ogóle sprawdzić, tylko pisze się z biegu tak jak się wydaje.
Otóż kwestia odmiany słówek obcego pochodzenia jest niesamowicie prosta.
Po pierwsze - język polski jest językiem fleksyjnym. Używając wyrazów obcego pochodzenia odmieniamy je, np. byłem w siedzibie Google'a, nie zrobiłem update'u (pomijając kwestię bezużyteczności tego słówka w polszczyźnie), kupiłem iPhone'a itd.
Dlaczego i kiedy odmieniamy z apostrofem oraz kiedy go pomijamy?
Apostrof dodaje się wyłącznie na końcu tych wyrazów, których ostatnia litera jest niema. Na przykład słówko "Apple" - mimo zapisu z "e" na końcu mówimy "epl". Zapis Applem (chcąc użyć słówka w narzędniku) jest więc błędny, ponieważ uwzględniając nieme "e" poprawnie powinno się to słówko przeczytać "eplm". Właściwym zapisem będzie w tym przypadku Apple'em.
Apostrofu nie stosuje się więc wtedy, gdy ostatnia literka jest normalnie wymawiana, np. Samsungowi, Mariottem, Sonym.
Proste, nie?
Komentarze (4)
najlepsze
Co ciekawe, na uwagę zasługuje także problem związany z ustaleniem rodzaju gramatycznego nazwy obcej. Apple, Google - zdecydowana większość powie, że wyrazy te mają