Poznań 30 maja 2013 roku, centrum, raczej zaniedbana, ruchliwa, bardzo rzadko sprzątana ulica Garbary.
Dziś o 6 rano obudził mnie bardzo głośny hałas, wyglądam przez okno a tam trzy wielkie wozy do sprzątania ulicy jeżdżą kilkukrotnie w jedną i drugą stronę pucują ją aż do połysku. Na ulicy pusto, brak jakichkolwiek samochodów, w tym mojego, który był tam zaparkowany.
Dzwonię na policję, a tam dowiaduję się, że mam się zgłosić na komisariat. Na komisariacie w holu kolejka wkurzonych ludzi, którym odholowano samochody tego dnia z powodu przejścia procesji oraz specjalnie zorganizowany na tę okoliczność stolik do wystawiania mandatów i dwie panie policjantki sprawnie obsługujące petentów, wyposażone z standardową gadkę i zdjęcia znaków zamontowanych przy wjeździe z obu stron ulicy, które podobno od kilku dni ostrzegają, że 30.05.2013 na ulicy jest zakaz parkowania. Znaki mają może 30cm na 30cm i jeśli się tam jeździ codziennie nie sposób ich zauważyć. Żadnych innych informacji.
Wynik całej operacji to
100 zł mandatu za złe parkowanie i 1 punk karny oraz
400 zł za odholowanie samochodu na parking pod Poznaniem, gdzie nie sposób się dostać (nie jeździ tam żadna komunikacja, tylko taksówką i to w drugiej strefie). Do tego, cały dzień stracony a moja dziewczyna z naszym 10 miesięcznym dzieckiem udupiona w domu bo wózek trzymamy w bagażniku aby nie targać go na trzecie piętro po schodach. A mieliśmy zaplanowane aby rano się spakować i jechać na cały dzień w odwiedziny za miasto do rodziców.
Jak chodzą z kolędą zbierać kasę, to każdy jest indywidualnie poinformowany z dokładnością co do minuty kiedy do niego przyjdą. Ale, jak idzie procesja, to każdy powinien sam wiedzieć, że będą samochody odholowywać. Masakra!
Komentarze (262)
najlepsze
Włóż mandat księdzu do koperty jak po kolędzie będzie chodził.
I teraz tak:
1. Stawiając znaki, powinni zrobić zdjęcia wszystkich stojących tam samochodów.
2. Każdy nowo przybyły - mandat, wiadomo.
3. Ale każdy, kto stał tam wcześniej, powinien być NIERUSZALNY.
Powinni zwrócić wszystko, co zapłacił i jeszcze oddać za taksówkę oraz stracony dzień wg stawek godzinowych średniej krajowej.
Oczywiście powyższe nie dotyczy autora
Jeden z ważniejszych argumentów pań policjantek był taki, że tak jest co roku i trzeba było się nauczyć. Z tym, że ja mieszkam tu dopiero od pół
Policja dała ciała, nie ksiądz.
"Jasiu wraca do domu i mówi do ojca;
Jaś - Tato, tato, dostałem dziś 5 i w mordę.
Ojciec - Za co 5?
Jaś - Bo pani się zapytała ile to jest 7 razy 6. Odpowiedziałem, że 42.
Ojciec - A w mordę za co synu dostałeś?
Jaś - Bo pani się zapytała ile jest 6 razy 7.
Ojciec - Toż to jeden @!%#.
Jaś - Tez jej tak powiedziałem."
Chociąż sam pomysł odholowywania samochodów z powodu procesji mi się zdecydowanie nie podoba, to jeżeli były znaki, to należało je zauważyc i się do nich zastosować.
Nie wiem jak teraz uczą na kursach na prawo jazdy, ale mnie uczyli, że nie wolno jeździć "na pamięć", tylko na znaki trzeba patrzeć za każdym razem.
Niech piesze zgromadzenia się gromadzą na chodnikach. Jakby kierowcy zrobili sobie samochodowe zgromadzenie w kościele to by lokalne gazety przez tydzień grzmiały.