Czując ochotę na coś słodkiego znalazłem z pozostałości świątecznych ciasto croissant, galaretki, gruszkę i (to już nie z zapasów świątecznych) dwie paczki herbatników. Postanowiłem coś z tym zrobić - prezentuję Galaretkon!
Podstawę stanowiło ciasto croissant. Rodzice mieli robić rogaliki na święta, no ale że nie byłoby ich czym nadziać, więc ciasto zostało nietknięte.
Jako, że ciasto nie mieściło się do tortownicy pokroiłem je na cztery części tak, by ich krawędzie na siebie nachodziły.
Następnie wsadziłem do piekarnika nagrzanego do ~170 stopni na 23 minuty (po prostu spoglądałem, aż ciasto "na oko" będzie dobre).
Kolejne pozostałości świąteczne, czyli dwie galaretki - na pierwszą warstwę poszła pomarańczowa:
Gdy galaretka ścięła się na tyle, by nie wsiąkała za bardzo w ciasto, ale jednocześnie była jeszcze w miarę płynna wylałem ją na ciasto.
Herbatniki, herrrbatniki... lubię herbatniki, więc akurat miałem ich przy sobie dwie paczki. ;D
Pokruszyłem obie paczki i posypałem na wierzch galaretki.
Polecam takie małe opakowania 100g. I tak nasiąkną galaretką, więc nie będą twarde. Te lżejsze (50g) są napowietrzone i mało słodkie - nie polecam.
Następna była galaretka gruszkowa:
Do galaretki gruszkowej pasuje, a jakże, gruszka pokrojona w plastrki:
Oczywiście zamiast gruszek można dać inne owoce, które ma się pod ręką. Ważne, aby nie były za twarde.
Ananasy opadają - nie zetnie się przez nie galaretka.
Po wstawieniu do lodówki na kilka godzin Galaretkon był gotowy.
Nadeszła chwila prawdy. Nie miałem pojęcia, czy to połączenie ciasta francuskiego, galaretek i herbatników będzie dobre... i wyszło lepiej, niż się spodziewałem!
Smacznego!
I tradycyjnie - kot na koniec:
Zdjęcie co prawda zrobiłem cztery lata temu, ale co tam - ważne, że moje. ;)
Komentarze (3)
najlepsze
http://img.sadistic.pl/pics/17bde3ba7173.jpg