Grzeczni chłopcy tłuką konika, a niegrzeczni używają dłoni do wyższych celów, takich jak odpakowywanie kobiecego ciała z jedwabistej niewoli. Wyzwoliciele są hojnie nagradzani przez kobiece wdzięki, a tak naprawdę przez wytwarzane we własnym układzie hormonalnym molekuły zadowolenia.
Walka o przyjemność
To odwieczny problem ludzi - jak zdobyć najbardziej atrakcyjnych, dających najwięcej zadowolenia partnerów? Bo tylko o to w tym biznesie zwanym miłością chodzi - o własne zadowolenie, zaspokojenie różnych potrzeb.
Piękna i zgrabna kobieta uruchamia w nas nagrodę, hormonalny koktajl Mołotowa - potrzebujemy jej, by wyzwolić tę chemiczną reakcję w naszym ciele. Kobieta jest niejako zapalnikiem, uruchamiającym euforyczną detonację - ale niczym więcej. Jeśli poeta szlocha słowami tęskniąc za miłością doskonałą, to ma na myśli ten cudowny stan haju (zakochania) w którym się znajduje, a który kobieta jedynie wyzwala. Tak nas zaprogramowano, byśmy się rozmnażali - przyjemność za seks. Jak zachęcić człowieka, by wraz z nasieniem wytracał hormony, witaminy, minerały, a później harował całe życie na rzecz dziecka, które po wielu latach odda go za mieszkanie do domu starców? Trzeba mu dać za tę czynność przyjemność nie tylko seksualną, cielesną, ale i społeczną, uznać go za człowieka sukcesu - dlatego wszelkie siły wykorzystujące ludzi jako mięso armatnie, bądź konsumentów, chwalą rozpłód w każdy możliwy sposób.
Kobieta zapalnikiem przyjemności
To bardzo ważne by to zrozumieć - nie kobieta jest przyjemnością, a reakcja którą w nas wyzwala. Czyli wszystko czego w życiu poszukujemy, w istocie jest w nas, a nie świecie który nas otacza. Jednak by doświadczyć przyjemności, musimy się postarać - nie możemy usiąść i pstryknąć guziczek, który sprawi że zaleją nas hormony przyjemności. Taka funkcja jest zablokowana dla zwykłego człowieka, z bardzo prostego powodu - przestałby cokolwiek robić, tylko pstrykał guziczek aż do śmierci. Nikt by nie pracował, nie budował, nie rozwijał wiedzy o świecie - tylko pogrążył się w pstrykanej przyjemności. Cywilizacja by szybko zgasła. Ludzie z heroiny wyzwalają się w strasznych mękach tygodniami (fizycznie, psychicznie do końca życia są uszkodzeni), a mówimy o rozkoszy i błogości znacznie większej, nie związanej z kacem, chorobami, efektami ubocznymi, występującej wraz z czystą świadomością. Gdybyś tego doznał, nie chciałbyś już nic innego - masz taką moc, ale trzeba ją przed Tobą ukryć. Będzie powoli odkrywana, wraz z rozwojem świadomości, wiedzy o sobie - bo wtedy jej nie nadużyjesz.
Robiono zresztą takie doświadczenia bodajże na szczurach, że dotykając łapką guziczek, elektroda pobudzała obszar mózgu odpowiedzialny za orgazm, i szczur ginął z głodu - interesował go tylko guziczek. Ludzkość by wyginęła, gdyby umiała wyzwalać z siebie przyjemność - dlatego skojarzono ją z rozmnażaniem, jedzeniem, zdobywaniem pieniędzy, pozycji i władzy. Tę blokadę można zdjąć po wielu latach medytacji, gdy przestajemy utożsamiać swoje szczęście z czymkolwiek przemijającym (rodzina, partnerzy, wiara, przedmioty, idee). Gdy się tego dokona, człowiek doświadcza bardzo wysokiego poziomu przyjemności - pisze o tym wielu ludzi, np. Eckhart Tolle, czy Swami Rama, który ten guziczek odblokował latami medytacji. Jednak był już tak świadomy swej roli w życiu, że uaktywniał tę niezwykłą rozkosz tylko w nocy, a w ciągu dnia funkcjonował "normalnie", czyli jak dla nas i tak doświadczał niezwykłej przyjemności, komfortu i błogości. Jednak nie jest to droga dla zwykłego człowieka, który często nie jest w stanie jej zrozumieć - on musi zjeść, pobzykać, być w centrum uwagi, zdobyć tytuł naukowy czy napić się wódki, żeby dostać ochłapy z pańskiego stołu. Taki człowiek myśli że ma wszystko, ale nie ma w istocie nic - zniknie jakaś rzecz z której jest dumny, a razem z nią cała przyjemność i budowana na piaskach budowla samooceny.
"Dobry" chłopak jako worek bokserski
Jeśli chcesz doświadczyć tej niezwykłej przyjemności wiążącej się z kobietą, czujnie się rozglądasz, próbując zrozumieć jak to wszystko działa, kojarząc fakty. W końcu wyrastasz z dziecinnej wiary w bogate wnętrze, i dochodzisz jak każdy do stwierdzenia, że piękne kobiety to zasługa męskiej urody, bogactwa, pozycji społecznej bądź władzy. Twoje wnętrze i emocjonalność, tak opiewane w komediach romantycznych jako wabik na dobre kobiety, jest głównym punktem kobiecych drwin na babskich spotkaniach, o czym kobiety nigdy Ci nie powiedzą. Kobieta jest emocjonalna, a czuły i wrażliwy partner po krótkim czasie potwornie nudzi, ogranicza i dusi - ponieważ swą uległością nie mobilizuje, nie aktywizuje kobiety do starań i działania, które są dla nich sensem życia. Macho natomiast wzbudza w kobiecie chęć do jego zmiany, co aktywuje jej seks i całą energię, a ona czuje że "żyje".
Czasami się "przyfarci", gdy pięknotka po zaliczeniu kilkudziesięciu prezesów i dyrektorów wybiera nudziarza w tureckim swetrze, ponieważ bardziej zależy jej na wiernym tatuśku dla dzieciaków, niż silnych emocjach - te może dać kochanek. W domu przy dzieciakach, musi ktoś być - ktoś nudny, wierny jak pies, utożsamiający swe szczęście z rodziną. Przypilnuje dzieci, psa i domu, zrobi obiad i przyniesie pieniądze. A seks? Raz na miesiąc, przecież to grzech! A później taki ktoś, pełniący rolę opiekunki dla dzieci, przekonuje że nie trzeba być silnym i bogatym, by mieć piękną kobietę. No i co powiedzieć takiemu człowiekowi?
Szczęścia nie da przemijająca rzecz
No cóż, poczucie siły, władzy i dominacji, jest największym narkotykiem, nektarem dla którego ludzie zrobią wszystko, a zwłaszcza Panie. Mężczyzna dawniej wyrąbywał sobie drogę na szczyt przemocą, układami i podstępem, a kobieta wystarczyło że miała urodę, a już mogła korzystać z możliwości władcy. Uroda zawsze była wstępem na szczyt, a seks możliwością zostania tam na dłużej.
Jesteś mężczyzną, masz często doła, więc lubisz przyjemności. Może kochasz sobie podjeść, popić, poćpać, pomarzyć o bogactwie... ale największą z przyjemności jest kobieta. To nie tylko kosztowanie słodkości seksu, ale i wyższa pozycja społeczna gdy idziecie za rękę po mieście, oraz wiążąca się ze związkiem obietnica szczęścia - tak jest na filmach i w książkach, oraz na fejsie gdzie parki są zawsze uśmiechnięte, szczęśliwe. Chcesz więc kobiety - na poczatek się poprzytulać, a z czasem, kto wie, może coś więcej. Wierzysz że to da Ci szczęście, spełnienie - nie da, dać nie może, ale Ty tego jeszcze nie wiesz. Nie rozumiesz że im większa przyjemność z czegoś co może odejść, uciec, zdradzić, umrzeć, tym większy lęk o to. To taka skaza światowych przyjemnostek, że wszystko co dają - jest zawsze w pakiecie z lękiem. No cóż, nie mówią o tym w serialach i komediach romantycznych - tam wszystko jest znacznie prostsze. W końcu scenariusz wymyśla najczęściej rozwodnik i narkoman, więc jest bajkowo.
Przygotowujesz się do bitwy o swe szczęście po męsku. Najpierw oceniasz swą broń, swoją moc, możliwości. Patrzysz na konto, a tu bida z nędzą. Patrzysz w lustro, a uczucia które Cię ogarniają, do przyjemnych nie należą. Oceniasz swój dorobek życiowy, pozycję, możliwości awansu, i wizja która się wyłania z tych przemyśleń, różowa nie jest.
Jesteś nikim?
Te wszystkie wnioski które wyciągnąłeś po inspekcji swego żywota, zawierasz w rozpaczliwym poczuciu bycia nikim. Gdy tak się czujesz, możesz zareagować na dwa sposoby:
- Pokora, zgarbione plecy, poczucie beznadziei. Ludzie widząc Cię, wiedzą od razu że jesteś przegrywem, człowiekiem który jest słaby - więc Ci złośliwi to wykorzystują upadlając Cię albo bijąc, a bardziej moralni omijają z daleka. Po co kolegować się z kimś, kto wręcz zatruwa otoczenie swym negatywnym myśleniem? To smutne, ale po co mieć takiego kolegę? Do czego on się nada? Śmiać nie, bo ma ciągle doła. W razie bójki często ucieknie, bo nie chce czuć się jeszcze gorzej. Pieniędzy na wyjścia i rozrywki nie ma, bo boi się nawet próbować coś osiągnąć z lęku przed porażką.
- Próbujesz zamaskować swoje uczucia agresją, chamstwem i buractwem. Ludzie widząc Cię, przeważnie się brzydzą. Robisz z siebie pośmiewisko gdziekolwiek jesteś, próbując przykryć swoje emocje - ale ich nie da się ukryć, ponieważ zawsze wychodzą na wierzch poprzez mowę ciała, zapach, ton głosu. Kolegować się z kimś takim czasami można, ale do czasu gdy wciągnie nas w bezsensowną awanturę albo konflikt. Pisk łysych, koreańskich opon, kozacki styl bycia, bujanie się jak małpa przy chodzeniu, agresja w aucie (często niemieckim wraku od lekarza) i próby bycia jak buraccy idole. Jeśli chcesz być jak idol, wypierasz się siebie - a skoro sam się znasz najlepiej (jesteś z sobą 24h na dobę) i sobą gardzisz, to i inni będą Tobą gardzić. To naprawdę czuć.
Punkty orientacyjne są fałszywe
Określasz siebie i swoje możliwości, zawsze poprzez porównywanie się do skali ideałów, gdzie po jednej stronie masz ideał nieudacznictwa i przegrywu, a po drugiej ideał sukcesu. Dzięki tym punktom orientacyjnym, ustalasz swoją pozycję i położenie. Dobra nowina jest taka, że te punkty i ideały niewiele znaczą - masa brzydkich i niskich ludzi sukcesu, władzy i sceny, doskonale to poświadcza. Najwięksi dyktatorzy wcale nie byli stereotypowymi ludźmi sukcesu - poczytaj ich biografie, a zauważysz ten bardzo ciekawy fakt.
Jeśli w wyniku porównania uznasz że jesteś kiepski, zaczniesz odczuwać w towarzystwie ludzi stres, będziesz się czuł gorszy, brzydszy. Zgarbisz się nieświadomie, by nie zwracać na siebie uwagi... Będziesz cichutko chodził, nie patrzył w oczy, a jak z kimś będziesz rozmawiał, emocje bycia nikim nie pozwolą Ci swobodę, gdy rozmawiasz z kimś ważnym, bogatym - sprawisz wrażenie frustrata, wariata. Stres to masa hormonów, które kobiecy węch nieświadomie rozpoznaje jako zapach ofiary - a z ofiarą nie buduje się rodziny, gdyż ta zginie, przepadnie. Organizm kobiety wyłącza więc seks, a nawet zainteresowanie takim mężczyzną. Jeśli jednak mimo tego że wypadasz źle na tle pięknych ludzi sukcesu, a wierzysz w siebie, w to że masz w sobie Boskość, moc bądź siłę, nie stresujesz się - zaczynasz zupełnie inaczej mówić, chodzić, masz inną sylwetkę, mowę ciała, zapach, a także w zupełnie inny sposób patrzysz na ludzi, nie przyjmując pozycji ofiary. Są to wszystko sygnały niewerbalne, które jednak stanowią większość informacji jaką przekazujesz. Zdaniem profesora psychologii Alberta Mehrabiana, przekaz informacji to w 7% słowa, 38% ton głosu a w 55% język ciała. Moim zdaniem są jeszcze inne kanały przekazywania informacji, wprost od podświadomości jednego człowieka do drugiego - wtedy ta psychologiczna reguła zwiększa się na korzyść śmiałka, który sam definiuje swoje możliwości, a nie polega na szablonach. Opisuję to dokładnie w swojej książce "Stosunkowo dobry".
Jakie masz naprawdę możliwości?
Szablon, stereotyp społeczny mówi Ci, że sukces osiągają jedynie piękni, mądrzy, żydzi i złodzieje, a jeśli nie należysz do żadnej z tych kategorii, sukcesu nie osiągniesz. I jeśli w to wierzysz, faktycznie - nie masz na co liczyć. Człowiek oczywiście nie ma nieograniczonych możliwości, ale z całą pewnością ma znacznie większe, niż te które wmawia mu społeczeństwo miernot, stado które nienawidzi i boi się każdego, kto uświadamia sobie swą moc.
Jeśli spojrzysz na brzydkich, sławnych i bogatych - zauważysz że mają "to coś". To jest wiara w siebie, chociaż świat mówi Ci że jesteś nikim, brzydkim, nudnym kolesiem. Ktoś kto mając przeciwko sobie opinię świata, potrafi wzbudzić w sobie życzliwość do siebie, szacunek - zaczyna emanować tą niezwykłą siłą. Może być niski, brzydki - ale będzie miał "to coś". Ludzie będą bezradni, próbując jakoś opisać "to coś" które istnieje i które czuć, ale czego nie można wytłumaczyć w żaden sposób. Naukowiec i racjonalista powiedzą Ci, że skoro nie można tego zbadać, to tego nie ma - ale Ty przecież podziwiasz tych ludzi na ekranach telewizorów czy kin, albo na youtube. Brzydki, niski - a jednak emanuje jakąś dziwną siłą. No i co z tego że nie można jej zbadać? Ona jest, istnieje, możesz po nią sięgnąć w każdej chwili.
Głos Boga albo mędrków; wybieraj
Świat Ci mówi że będąc niski, brzydki, bez wykształcenia, nie będąc w jakimś układzie - nie masz szans. Cichy głos Boga w Tobie mówi Ci jednak że możesz dużo, dużo więcej. Musisz wybrać kogo słuchać - cwaniaczków którzy Cię oszukują, czy swojej prawdziwej natury. Jeśli chcesz sukcesu, musisz wyciszyć w swojej głowie głos mędrków, podpitych wujków którzy myślą że znają życie, oraz wszelkich autorytetów, którzy sprzedają Ci kłamstwa. Ta wiara w siebie wbrew światu jest tak rzadka, tak niezwykła, że toruje Ci drogę na szczyt - jeśli go pragniesz. Społeczeństwo baranów wierzące w swą małość jest oczarowane, gdy widzi taką moc - moc życzliwości i szacunku do samego siebie. Sami tego nie umieją, więc nieświadomie podziwiają i czczą tych, którzy to umieją. Sam zdefiniuj swe możliwości, swą moc - i zbierz obfite plony.
Komentarze (4)
najlepsze