Sytuacja mężczyzn w Polsce jest fatalna, a niebawem będzie tragiczna. By zrozumieć jak doprowadzono nas do poziomu dna, trzeba spojrzeć z wysoka.
1. Rosnące rozwarstwienie społeczne i bieda sprawiają, że Panie stają się coraz bardziej zdesperowane, zrozpaczone i "gotowe na wszystko". W końcu niemal każda z nich (i słusznie) marzy o przytulnym domku, dobrze ubranych i odżywionych dzieciach, wygodnym samochodzie chociażby na zakupy czy odwożenie dzieci do szkoły, stabilności i bezpieczeństwie by odchować swe niebożęta - niestety, bez stałych dochodów jest to niemożliwe. A jak zdobyć dom i samochód, jeśli facet zarabia półtora tysiąca na rękę po studiach? Kredytu nie dadzą, pozostaje czekać na śmierć rodziców, by przejąć po nich nieruchomość, albo żyć z kąsającą teściową pod jednym dachem.
Pozostają oszustwa, ale za batonika można iść do więzienia, a chapnąć więcej (gdzie przeważnie nie ponosi się większej kary) nam nie pozwolą. W związku z coraz większą ilością ubogich mężczyzn, zyskują w oczach Pań mężczyźni zamożni, czyli nazywani w kobiecym, odwracającym prawdziwe znaczenia slangu "zaradnymi", "dającymi poczucie bezpieczeństwa". Panie wstydzą się przyznać że lubią pieniądze, będące wizytówką do lepszego, wygodniejszego życia - boją się etykietki materialistki i dziwki, stąd te wszystkie zabawne synonimy. A przecież lubić pieniądze to nic złego - to przyszłość dzieci, zdrowie, możliwość zwiedzania świata i bawienia się życiem.
Uwodzenie intelektem czy ciałem?
Ponieważ mężczyzn zamożnych będzie coraz mniej, będą wybierali z tłumu chętnych tylko najzgrabniejsze i najładniejsze Panie, marzące o szczęściu którego doświadczą, gdy będą mogły założyć rodzinę z "zaradnym" facetem. Z drugiej strony kurczący się rynek "zaradnych", wytworzy desperację i histeryczne zachowania u Pań, które z racji wyglądu nie mają u nich najmniejszych szans - chociaż w serialach i bajkach jest inaczej. Niestety, w życiu sytuacji gdzie kobieta oszałamia mężczyznę swą inteligencją, jest niewiele, głównie dlatego, że kobieta ma z racji swego powołania do rodzenia dzieci, wykształconą część emocjonalną kosztem umysłowej. By opiekować się płaczącym i paplającym maluszkiem, inteligencji nie trzeba - natomiast konieczna jest emocjonalność, która pozwoli udźwignąć żmudne wychowanie dziecka. Małżonek natomiast ma polować na bizony, by przynieść jedzenie do jaskini - gdyby był emocjonalny, nie mógłby zaplanować skutecznego polowania, w trakcie którego robiłby fochy, obrażał się, płakał i rozczulał. Natura rozdzieliła role, których zakompleksiona kobieta się wstydzi - a mądra nimi szczyci, bo i jest czym.
Przecież to kobiety nas urodziły i wychowały, właśnie dlatego że są emocjonalne. Za to powinniśmy je wielbić i szanować, natomiast miłość nie oznacza zakłamywania rzeczywistości, a takim właśnie kłamstwem jest uznanie, że kobietę można kochać za intelekt. Kobieta z natury jest przebiegła i chytra, ponieważ nie ma mięśni - a w naturze jak zwierzę nie ma siły, wykształca podstęp i ukrywanie swych często zbrodniczych intencji. Prawdą jest też to, że kobiety w fazie nęcenia mężczyzny, umieją udawać inteligencję - po ślubie mija potrzeba udawania, następuje rozczarowanie. No chyba że będzie to ślub z intercyzą, czego Panie wyjątkowo nie znoszą "nie ufasz mi?", "nie kochasz mnie?". No cóż, miliony mężczyzn zaufało, by zaczynać wszystko od nowa po rozwodzie.
Dzieci są najważniejsze
Co dalej? Im większy stres i narastająca z każdymi urodzinami i przytykami bliskich (nie masz nikogo? Kiedy dzieci?) rozpacz, tym chętniejsze sięganie po czekoladą, drinka czy papierosa. Używki niszczą urodę kobiety (zwłaszcza papierosy, spójrz na twarz palaczek po czterdziestce), a dające chwilową przyjemność słodycze powodują nadwagę, grzybicę, zakwaszenie organizmu (przeraźliwy smród z miejsca wiadomego, oraz okropny odór potu). I ile by nie krzyczeć że duże jest sexy i modne, w cenie u większości mężczyzn będzie pachnące, małe i zgrabne - bo to jest obietnica lepszych genów, samokontroli, cech silniejszej psychiki. Przecież jeśli dzieci są najważniejsze (Panie tak twierdzą, zwłaszcza wtedy gdy się okaże po badaniu DNA że dzieci nie są męża, tylko sąsiada), to mamę trzeba wybrać zdrową, by nie spędzać życia w szpitalu obserwując cierpienia własnego dziecka, a cieszyć się nim i jego sukcesami. Nie bez powodu w żydowskiej społeczności, przed małżeństwem młodych sprawdzano czy któraś ze stron związku nie miała w rodzie chorób psychicznych oraz innych (cukrzyca itd.). Może dlatego to oni rządzą większością świata, a my im chcąc nie chcąc, służymy. Jak więc widać, szczęście niekoniecznie jest efektem tylko ślepego losu, a wynikiem wiedzy i naszych działań. Mądry to wie, głupi narzeka i płacze.
Zauważ że im bardziej zniszczona uroda kobieca, tym większe poczucie odrealnienia, sięganie po romanse - gdzie brzydka i gruba kobieta (czyli kiepskie geny), oszałamia pięknego, wysportowanego (silne geny), oraz bogatego mężczyznę (wygodne życie, zazdrość koleżanek, poczucie sukcesu i możliwość pogardzania biedotą i hołotą, która nie umie "wyrwać" konkretnego faceta). Im mniejsze szanse w życiu na "zaradnego", dającego lepszą pozycję społeczną i przyjemność mężczyznę, tym większy "odlot" w nierealne marzenia - i coraz większa złość na mężczyzn, że nie wybierają wbrew swej naturze, poczuciu estetyki. Natomiast Panie wybierając takich, którzy im coś dają (rodzinę, pozycję), a więc egoistycznie - i czują się z tym dobrze. Odepchnąć niskiego, brzydkiego faceta można, a później się tym dowartościowywać że "szaleją za mną a ja ich odrzucam jak femme fatale" - ale jak mężczyzna to zrobi, budzi się nienawiść.
Facet musi wszystko, kobieta niekoniecznie
To faceci mają się starać, Panie nic nie muszą. Facet ma inicjować podryw, rozmawiać, zabawiać, emocjonować, zadbać o finanse, wybudować dom, posadzić drzewo, spłodzić syna (no, to akurat najprzyjemniejsza część spektaklu) - a później ma służyć jako samobieżny bankomat, którego można odrzucić od łóżka nazywając wściekłą bestią, popędliwym, prymitywnym zwierzęciem. A gdy pada zmęczony na łóżko, płakać że cały dzień bawiło się z dzieckiem, co jest podobno niezwykle wymagające i energochłonne, podczas gdy facet "bawi się" na 12 godzinnej zmianie w fabryce. Gdy zdrowy mężczyzna nie wytrzyma wrzasków, oskarżeń, traktowania jak śmiecia, i pójdzie do łóżka z czułą, miłą koleżanką z pracy, zabierze mu się dom, dzieci, upokorzy i ukarze w każdy możliwy sposób. Kobieta litości nie ma - jeśli wybacza, to tylko dlatego by dręczyć później latami, albo czegoś potrzebuje (powiedzmy wprost, pieniędzy) bo sama nie umie zarobić.
Ale wróćmy do tematu. Większość Pań będzie więc zmuszona wybrać mężczyzn mniej "zaradnych", czyli będą miały przygnębiające poczucie, że wybrały poniżej swych możliwości. Niestety, rosnąca presja i szyderstwa otoczenia razem z pożerającym urodę czasem (czyli obniżeniem wartości na rynku matrymonialnym), zmuszają do brania "byle kogo", oraz "niechby bił, byle był". Im dłuższy będzie czas od ślubu, tym większa w kobiecie będzie narastać gorycz - oto zasługuje na kogoś lepszego "zaradniejszego", a musiała wziąć "byle co" - przejawia się to w postaci gniewu, żalu, kłótni. Panie często karzą swych małżonków którzy mało zarabiają zdradami bez zabezpieczenia - by rytualnie (spermą innego mężczyzny w swoim ciele) symbolicznie ich upokorzyć, obniżyć ich rangę w swoim wyobrażeniu o nich. Żeby zrozumieć ten motyw kobiet, trzeba mieć "na koncie" kilka, kilkanaście mężatek, albo znać mężczyzn którzy preferują mężatki. Wszędzie jest ten sam schemat, o którym naiwnych mężczyzn nie nauczyły mama, babcie i ciocie, a także milczą seriale i komedie romantyczne. Gdy później rzeczywistość zderza się z bajkami na temat efemerycznej, poetyckiej i anielskiej natury kobiet, do gry wkracza wóda, cięcie się i sznur na gałęzi. Trzeba lat i wielu blizn by zrozumieć, że kobieta z natury jest dużo bardziej bezwzględna od mężczyzny, a tworzenie rodziny to nie romantyczna sielanka, a brutalna gra o przekazanie swoich genów, gdzie nie ma miejsca na litość, miłość i miłosierdzie. Spytaj tych, którzy się pochorowali albo są trwale bezrobotni - gdzie ich żona i dzieci?
2. Media wmawiają społeczeństwu, że kobiety są poszkodowane i tysiące lat były gnębione przez złych mężczyzn, którzy utrudniali im edukację i zamykali w domu - krótko mówiąc, wmawiają Paniom że należy im się więcej, tylko z powodu tego że są kobietami. Nieważne że dana kobieta nie ma żadnych zasług i umiejętności, nie przysłużyła się swej społeczności - z racji urodzenia się kobietą, zasługuje na więcej niż wypracuje.
Pranie kobiecego mózgu
Bezustannym, trwającym lata praniem mózgu (gazety, seriale, mody, przekonania tworzone przez "autorytety"), tworzy się w nich poczucie bycia ofiarą, a mężczyznę umiejscawia na planszy życia jako kata. Ponieważ latami pracuję z ludźmi, wiem że osoby przekonane iż są poszkodowane, są zdolne do niemal każdego świństwa; są absolutnie skoncentrowane na swoim żalu, oraz marnują życie na wyrywanie czegoś, co im ktoś rzekomo zabrał. Ofiara ma też często poczucie, że skoro ją skrzywdzono, ona też może - bo jest ofiarą. Kiedyś zapytałem na spokojnie moją dziewczynę przed rozstaniem - dlaczego mi zrobiła świństwo, milczała przez tydzień gdy ja wydzwaniałem po bliskich, szpitalach itd.? Rozpłakała się i szlochając powiedziała, że ją też zdradzono. Logiczne! Jak na kobietę... Każdy kto odpuszcza takiej "pokrzywdzonej" i wyjącej ofierze, niszczy ją - ponieważ pokazuje i uczy ją, że swoim cierpieniem (realnym bądź wymyślonym, kobiety są mistrzyniami w wymyślaniu bajek jeśli im da jakiś zysk) może wytłumaczyć każdą podłość, złodziejstwo i świństwo. W końcu skończy się zabawa w więzieniu, gdzie będzie trzeba zamknąć buzię i lizać cipki, bo tam są same niewinnie skrzywdzone.
Kobieta ma prawa, fundacje, stoją za nią obyczaje (może uderzyć, facet nie może oddać, wstyd pójść na policję), biologia (jest silniejsza psychicznie, ma odporniejszy organizm). Mężczyzna może coraz mniej, więc rosnąca ilość przypadków przemocy wobec mężczyzn, pozbawiania ich majątków, dzieci, a także fala oskarżeń o rzekomy gwałt po którym idzie się do więzienia, sprawiają że faceci po prostu boją się emocjonalnie reagujących kobiet. Dano małpie do ręki brzytwę, więc rżnie i piłuje gałąź na której sama siedzi - czego innego oczekiwaliśmy?
Bóg wtrąci samca do piekła
Jeśli żona dwadzieścia lat wrzeszczy, upadla swego męża, to jest ok bo ona po prostu ma prawo wyrażać własne uczucia. Gdy mąż wreszcie nie wytrzyma i dostanie raz w twarz, mąż idzie do więzienia. Bo rany na ciele widać, a na ciele emocjonalnym - nie. A przecież ludzie upodleni się wieszają, skaczą z wieżowców - wrzaski i upokarzające, odbierające godność słowa, są znacznie gorszą przemocą niż cios. Ciało się regeneruje znacznie szybciej, niż ludzka samoocena. Kobieta gdy krytykuje zdolność zarabiania mężczyzny, jest w porządku - gdy facet powie że żona utyła, jest gówniarzem i świnią, nieludzką bestią którą, uwaga! Pan Bóg rozliczy po śmierci za stwierdzenie prawdy.
Efektem takiej, nie ukrywajmy, zorganizowanej manipulacji, jest zwiększenie wzajemnej nienawiści między kobietą a mężczyzną. Być może systemowo podnosi się w ten sposób frustrację ludzi, by przygotować ich na kolejną wojnę - człowiek szczęśliwy na nią nie pójdzie, wściekły i biedny nie ma wyboru. Przy okazji im więcej gniewu i żalu, tym więcej człowiek kupuje, by w ten sposób poprawić sobie humor. Jakieś cele są - a jakie dokładnie, pozostaje się domyślać.
Odruch obronny mężczyzn
Wszystko może się skończyć tak, że przewaga (prawna, ekonomiczna) kobiet wzrośnie do takiego absurdalnego poziomu, że Europa przyjmie islam w odruchu obronnym - a tam kobieta ma ściśle określone miejsce. I kto wie, może to jest dla niej lepsze? Tam jest szanowana jako żona i matka, a tu od rana płacz, bo nie żyje jak w gazetach - nie ma firmy, audi i pięknego apartamentu, a winny mężczyzna bo zarabia grosze. Poda do sądu chłopa, to co z niego wyciśnie jak bieda? Mamy więc nieszczęście, którego przyczyną są nierealna oczekiwania wobec życia, a oczekiwania są nam wmówione przez media i otoczenie - nie rodzimy się z nimi. Przecież obecna religia chrześcijańska jest "nasza", ponieważ tysiąc lat temu wyrżnięto naszą prawdziwą religię, narzucając niemieckimi mieczami obcą - kto nie chciał, umierał, kto chciał, mógł przeżyć. Tak samo może zrobić islam - i za tysiąc lat będzie się uważać, że to jest "nasza" religia, a obecną opluskwi tak samo, jak wyśmiewa się prawdziwe dziedzictwo słowiańskie Polaków.
Podsumujmy ostatnie kilkadziesiąt lat. Panie mają możliwość uczenia się, ale gdzie te noblistki, mistrzynie sportu (szachy, karty)? Nie ma. Na co teraz można zrzucić winę? Oczywiście, na złych facetów. A logika? A kogo obchodzi logika? Powie się że ktoś kto dostrzega te fakty, jest zraniony przez kobietę, pusty, płytki, niedojrzały emocjonalnie - i po problemie. Czyżby?
Komentarze (13)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
@samiec
Nie potrafię dostrzec w tekście goryczy, gniewu i rozżalenia. Po prostu w niektórych sprawach poprawność polityczna zaszła tak daleko, że całkowicie zmieniła model funkcjonowania rodziny i relacji damsko - męskich.