@Mesmeryzowany: Zewsząd otaczają nas mitomani i dyletanci. Przyciągają takich ludzi nieścisłe, subiektywne kryteria oceny ich pracy, są to wszelkiej maści krytycy sztuki, politolodzy, psychologowie społeczni, trochę też dziennikarze.
@Mesmeryzowany: Gość w czerwonej koszuli, który od 1:03 strzela z kręgów w karku nie wygląda na zwykłego Janusza. Szczerze mówiąc nie spodziewałbym się takiego gościa w muzeum sztuki i bałbym mu się powiedzieć, że sobie z niego zrobiłem jaja.
Trzeba sobie zadać pytanie czym jest sztuka? Czy szkic namalowany przez licealistę na ostatniej stronie w zeszycie od matematyki jest gorszy od szkicu uznenego artysty? Często liczy się tylko nazwisko, właśnie "uznanie" przez krytyków za kogoś wybitnego, czasem wystarczy sprzedać swoje dzieło za milion $. Wartość sztuki jest czysto uznaniowa. Dla większości z nas MonaLisa jest bezcenna (właściwie dlaczego?), ale założę się że mój sąsiad użył by tego obrazu do rozpalenia w
@kolesio: Cała prawda. Co do Mona Lisy - to gdybym dostał ten obraz za darmo, bez możliwości odsprzedania, to pewnie wylądowałby na strychu wśród "rzeczy niechcianych", gdyż subiektywnie obraz mi się po prostu nie podoba. Co głupie - bardziej trafia do mnie właśnie to malowidło z IKEI i to ono miałoby większe szanse trafić na moje ściany. Choć tak jak piszesz - sztuka to pojęcie całkowicie subiektywne, a większość "znafców" to
@kolesio: jest bezcenna, bo to im wbito do głów. Dlatego w Luwrze do Mona Lisy ustawia się kolejka, mimo iż obok wisi wiele naprawdę bardziej imponujących dzieł. Ci ludzie to zwykli laicy, którzy przyszli pooglądać obrazy. Poza tym zadziałała siła sugestii tego gościa, który podpowiada im, co powinni zobaczyć i czemu mieliby się zachwycać.
@danielo86: W tym filmie porównanie wydruku, który sprzedaje się w tysiącach sztuk do ręcznego malowidła w liczbie 1 jest zupełnie nietrafione. I nie ma czegoś takiego jak "wycena sztuki". Wycenia się przede wszystkim nazwisko autora, nawet Mona Lisa byłaby nic nie warta, gdyby namalował ją anonim... nie zawsze ta zasada się sprawdza, ale myślę że co do tych faktów nie ma wątpliwości.
Prawda jest taka, że zbłaźnili się tylko ci, którzy powiedzieli, że kojarzą to nazwisko. Do interpretacji obrazu mają prawo i każdy może go interpretować inaczej.
#coolstory Kiedyś byłem z dziewczyną na wernisażu artysty, którego jednak nazwiska nie pamiętam (jakiś mało znany :D). Były tam różne rzeźby, jakieś dziwne pierdoły, a na środku sali był oparty o ścianę patyk. I wokół tego patyka tłum ludzi, którzy analizowali ten patyk pod ścianą, zachwycali się nim, interpretowali. Trochę w oddali, przy mnie stał facet. Taki starszawy gość w okularkach, co to bywa na takich imprezach raz na tydzień. Zaczął podniesionym
@Bart_the_Human: Ale to znaczy, że na tym wernisażu byli ludzie, którzy po prostu nie poczytali o tym, na co idą. W sztuce współczesnej nie chodzi o odgadywanie o co chodziło artyście, tylko dowiedzenie się, jakimi środkami można mówić do ludzi, wyrażać jakieś idee/koncepcje. Na tym właśnie polega ten cały czar. Poza tym sztuka współczesna bada zjawiska daleko wykraczające poza zmysł estetyczny, wchodząc w materię socjologiczną/psychologiczną/badania natury percepcji. To taka trochę nauka.
Akurat tutaj to spytał januszy co nie mają pojęcia o tym. Krytyk na pewno zauważyłby, że obraz wygląda na masową reprodukcję a nie jest ręcznie robiony na porządnym płótnie. Natomiast gdyby już był ręcznie zrobiony, to ciekawe czy by się naciął ( ͡º͜ʖ͡º)
Są jakieś materiały na jutubie jak wkręcają prawdziwych krytyków sztuki, którzy rzeczywiście się na tym powinni znać?
Znam kilku ludzi z ASP i bywałem z grzeczności na ich wernisażach, gdy mnie zaprosili. Ilość bullshitu jaki tam sprzedają jest over 9000. Pozbijane deski które mają być komentarzem na stan obecnej sztuki, czy dekonstrukcją (słowo wytrych) jakiegoś tam wydumanego nurtu. To trzeba zobaczyć i usłyszeć.
Komentarze (84)
najlepsze
Często liczy się tylko nazwisko, właśnie "uznanie" przez krytyków za kogoś wybitnego, czasem wystarczy sprzedać swoje dzieło za milion $. Wartość sztuki jest czysto uznaniowa. Dla większości z nas MonaLisa jest bezcenna (właściwie dlaczego?), ale założę się że mój sąsiad użył by tego obrazu do rozpalenia w
Co głupie - bardziej trafia do mnie właśnie to malowidło z IKEI i to ono miałoby większe szanse trafić na moje ściany.
Choć tak jak piszesz - sztuka to pojęcie całkowicie subiektywne, a większość "znafców" to
Ci ludzie to zwykli laicy, którzy przyszli pooglądać obrazy. Poza tym zadziałała siła sugestii tego gościa, który podpowiada im, co powinni zobaczyć i czemu mieliby się zachwycać.
Komentarz usunięty przez moderatora
I nie ma czegoś takiego jak "wycena sztuki". Wycenia się przede wszystkim nazwisko autora, nawet Mona Lisa byłaby nic nie warta, gdyby namalował ją anonim... nie zawsze ta zasada się sprawdza, ale myślę że co do tych faktów nie ma wątpliwości.
Kiedyś byłem z dziewczyną na wernisażu artysty, którego jednak nazwiska nie pamiętam (jakiś mało znany :D). Były tam różne rzeźby, jakieś dziwne pierdoły, a na środku sali był oparty o ścianę patyk. I wokół tego patyka tłum ludzi, którzy analizowali ten patyk pod ścianą, zachwycali się nim, interpretowali. Trochę w oddali, przy mnie stał facet. Taki starszawy gość w okularkach, co to bywa na takich imprezach raz na tydzień. Zaczął podniesionym
tak mi się skojarzyło.
Są jakieś materiały na jutubie jak wkręcają prawdziwych krytyków sztuki, którzy rzeczywiście się na tym powinni znać?
Chyba nie powiecie, że sztuka zaczyna się od kilku tysięcy € a to co tańsze to już nie.