mam prawie 4 dychy na karku i goowno pamiętam z PRL-u. Że kartki jakieś były to pamiętam. Że czekoladę raz chciałem a mama kartek nie miała, to pamiętam. Pochód pierwszomajowy też pamiętam i że balony napełnione helem można było kupić i oranżadę z saturatora też. I watę cukrową. I barakowozy z pierwszymi automatami do gier się pojawiły, totalna amiga, zx spectrum i commodore 64. Pixeloza
@swinkapl: Uwierz mi, raczej byś nie chciał. Ja tamte czasy pamiętam, ale za nimi nie tęsknię. Szczególnie w latach '80 codzienne problemy, które dziś wydają nam się malowniczą ciekawostką, były naprawdę uciążliwe. Naprawdę trzeba było stać godzinami w kolejkach po podstawowe produkty. Naprawdę trzeba było czasem dziecku odmówić czegoś bo nie miało się kartek. Niby dało się wyjechać za granicę jak nie było się podpadziochą, ale co z tego, skoro miesięcznie
Za pierwszym razem film wydaje się być tylko zbitkiem skeczy, dopiero po kilkukrotnym obejrzeniu człowiek zaczyna łapać, że jest tam jednak fabuła i to skomplikowana. Film genialny, absolutny nr jeden polskiej kinematografii, imo.
To pisałem ja, Ofszorowiec. W zeszłym tygodniu nie pisałem bo byłem chory, mam zwolnienie.
@Ofszorowiec: A no właśnie, wiele razy spotkałem się z zarzutem, że Miś nie ma fabuły, tylko jest zbiorem skeczy. Ręce opadają, jak trzeba to ludziom tłumaczyć.
W "Misiu" najlepsze jest to, że niezależnie, ile razy się go oglądało, jak się na niego trafi w telewizji, to człowiek sobie mówi: "Dobra, obejrzę jeszcze tę scenę i przełączam... OK, to teraz też będzie dobre... Aaaa, ten tekst teraz będzie zajebisty..." i tak do końcowej sceny.
@karolius: To jest jeden z tych filmów, dla których przerywam to, co aktualnie robię, jeżeli tylko na niego natrafię w TV i to mimo tego, że teraz mogę go sobie obejrzeć w każdej chwili. Zawsze go oglądam na zasadzie: jeszcze tylko jedna scena bo śmieszna jest... i nagle się orientuję, że Ewa Bem śpiewa nad stawikiem, a mnie gdzieś uciekła kolejna godzina...
@JezelyPanPozwoly: to jest rewelacyjny tekst, niedoceniany, niezuwazany - kozak, czesto to stosuje w zyciu codziennym, zreszta caly film to kosmos jakis , inny level
Jak oglądasz nawet n-ty raz to czasem wyłapiesz coś na co wcześniej nie zwróciłeś uwagi.
Scena na angielskim lotnisku, gdzie żona głównego bohatera rozmawia z anglikami z obsługi rozpaczając, że Rysiek zniszczył jej paszport. Anglik przedziera jakąś kartkę i mówi "only piece of paper", bo i tyle to znaczy dla Anglika. Tymczasem w Polsce paszport był "świętym graalem" - w tym kraju nie masz papieru lub pieczątki = nie istniejesz, nic nie
Komentarze (91)
najlepsze
mam prawie 4 dychy na karku i goowno pamiętam z PRL-u. Że kartki jakieś były to pamiętam. Że czekoladę raz chciałem a mama kartek nie miała, to pamiętam. Pochód pierwszomajowy też pamiętam i że balony napełnione helem można było kupić i oranżadę z saturatora też. I watę cukrową. I barakowozy z pierwszymi automatami do gier się pojawiły, totalna amiga, zx spectrum i commodore 64. Pixeloza
To pisałem ja, Ofszorowiec.
W zeszłym tygodniu nie pisałem bo byłem chory, mam zwolnienie.
@JezelyPanPozwoly
z przyjemnością
Scena na angielskim lotnisku, gdzie żona głównego bohatera rozmawia z anglikami z obsługi rozpaczając, że Rysiek zniszczył jej paszport. Anglik przedziera jakąś kartkę i mówi "only piece of paper", bo i tyle to znaczy dla Anglika. Tymczasem w Polsce paszport był "świętym graalem" - w tym kraju nie masz papieru lub pieczątki = nie istniejesz, nic nie