Jesteśmy grupą studentów z Politechniki Wrocławskiej, która przygarnęła kota. Co w tym niezwykłego? Powoli... W październiku ubiegłego roku nasi znajomi wracali z wyjazdu do Brna i spotkali bezdomnego kota. Spytali nas czy nie chcemy przypadkiem go przygarnąć. Szybka decyzja - bierzemy. Kot przyjechał. Mały, ładny, czeski. Polskiego nic nie rozumie. Próbowaliśmy nawet najprostsze słownictwo - Holba, hranolky, syr smazony, nic. No trudno. Kupiliśmy kuwetę, jedzenie, żwirek. Zrobiliśmy przegląd u weterynarza. Wszystko fajnie, ale utrzymanie kota kosztuje, nawet sporo.
Nie po to przygarnęliśmy kota, żeby codziennie jadł suchą karmę. Założyliśmy
fanpage, a tak naprawdę to kot sam sobie założył. I zaczął walczyć o swoje.
Wysłał wiele wiadomości mając nadzieje, że ktoś go wysłucha. Minął tydzień i zaczęły spływać przesyłki :)
Takiej odpowiedzi i efektu się nie spodziewał (tak jak i my), ale za wszystko bardzo jest wdzięczny. Na fanpagu jest tego więcej :)
Co dalej?
Kot Czołg spełnił swoje marzenia, ale nie osiada na laurach! Postanowił, że powalczy o jeszcze większą ilość karmy, którą będzie dzielił się z kumplami z pobliskich schronisk.
Aby spełnić te kolejne cele potrzebuje Waszej pomocy :)
Jeśli podoba Wam się działalność naszego kota, wpadajcie na profil https://www.facebook.com/kot.czolg i zapraszam do zostawienia swojego komentarza! :)
Komentarze (109)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
@hehehh69: Co prywatne darowizny maja wspólnego z lewactwem. Możliwość rozdawania za darmo swojej własności to tak naprawdę wolny rynek
Moja siostra jest weterynarzem i raz do niej zadzwoniła babka i mówi, że znalazła suczkę i chyba jest w ciąży. Dziecko tak bardzo chciało tego psa, więc wzięła. Ale coś jej leci spod ogona (siostra stwierdziła, że to może być ropomacicze=poważne). I babka spytała, jaki jest koszt leczenia. No to siostra mówi, że ona dziś nie pracuje (niedziela), więc za
A tak serio to daj spokój, cały dzień przeżywała, co z tym psem.