Odpowiedź absolwenta UO na argumenty uniwersyteckich leśnych dziadków
Kilka ujęć z debaty o RYNKU PRACY W OPOLU na Uniwersytecie Opolskim z udziałem Wiceprezydenta, Rektora i przedstawicieli korporacji. Dziękujemy za zaproszeni...
Zdenek_Zeman z- #
- #
- #
- #
- #
- 147
- Odpowiedz
Komentarze (147)
najlepsze
Nie ma szkół zawodowych. Są przechowalnie patologii. Rolę szkół zawodowych i techników przejęły przez to studia.
To samo, żeby ludzie robili to co lubią i na tym zarabiali - nie da się.
WAT? 20-letnich byków? Jak uczelnia nie wychowała, to nikt nie wychowa - chcesz się uczyć, to masz możliwości, nie chcesz - to nie przychodź tutaj. Zresztą
@blooper: Słucham?
1. Na politechnikę biorą wszystkich, co nie uciekają.
2. Technika gorzej przygotowują do matury, która jest JEDYNYM wyznacznikiem przy rekrutacji na studia.
Oczywiście odpowiedź jest prosta, nic. Programy studiów IT zmieniają się co 5~8lat [LOL] a on sie pyta co zrobić z absolwentem po filologii? Pewnie u nich program studiów jest ten sam przez 20lat.
Przecież ci z "władz" uczelni mają tego gościa centralnie w poważaniu. Oni wrócą do swoich kanciap i przywrócą normalny tryb dnia, kawa, ciasto, wykład pogadanka.
W Polsce - być może, ale nie we wszystkich krajach. Są kraje, gdzie po szkole poprzedni absolwenci załatwiają Ci dobrą robotę, a ty załatwiasz potem kolejnym. Przykładem takiej uczelni jest np. Harvard. A tam też uczą socjologii.
Są też szkoły gdzie nie marnuje się zbytnio czasu a z pracą nie ma wielkiego problemu, np MIT.
Argument rektora też był mocny, ponad połowa studentów nie potrafi napisać odręcznie podania to jak
No ale ... jak jesteśmy na wysokozedukowanym portalu to poprowadźmy wartościową dyskusje.
Jak wy widzicie to u was na studiach?
Bo jest kilka rzeczy które można by zmienić. Ale jeszcze chyba trzeba się i tak cofnąć do podstawówki, ja niewiele pamiętam , trochę jak przez mgłę. Ale przecież tam nie nauczyłem się niczego co by mnie zainteresowało na długie lata.
Co sądzicie o takim systemie jak (jest/był/jest
Największą bolączką systemu edukacji jest fakt, że "za uczniem idą pieniądze". I już nie chodzi o to żeby uczyć. Tylko o robienie PR i ściąganie jak największej ich liczby. Oczywiście wydalić ucznia nie można jam bardzo by się o to nje starał. O ile rozumiem to na poziomie podstawowki, to w przypadku szkolnictwa nie obowiązkowego już niebardzo.
Jeśli chodzi o podstawowki - podzielam opinię znajomej matematyczki. Program powinien ( jak
Ja jako właściciel firmy informatycznej po cholere mam zatrudniać osobę po polonistyce czy historyka... nie ma zapotrzebowania na to. I to że ktoś jest mistrzem świata w lepieniu kulki z gówna no sory ale tego nikt nie kupi nigdy....
kolejna sprawa nie można cały
Osobiście mam wrażenie, że to się już zaczęło, szczególnie od szczebla, na którym młodzież jest już na tyle świadoma tych patologii, że zaczyna z nimi walczyć - UCZELNIE WYŻSZE.
To nie odosobniony przypadek - zerknijcie, co dzieje się
@raq195: Tyle że to "stare pokolenie" to w dużej części ludzie, którzy protestowali w roku 1968, albo przynajmniej żyli tym mitem i później uczestniczyli w ruchu solidarnościowym. Generalnie młodzież ma zawsze dobre chęci, tylko że kiedy dojdzie do władzy, ideały młodości gdzieś tam znikają po drodze.
Przykłady:
Geodezja: na cholerę geodecie stare metody mierzenia za pomocą patyka i sznurka, jak teraz wszystko obsługują maszyny...
Rachunkowość: w słabszych uczelniach na przedmiocie rachunkowość rozpisuje się operacje na kartce winien/ma, ok spoko ale na drugim semestrze powinny być już zajęcia na komputerach, na specjalnych programach
Zarządzanie przedsiębiorstwem: wszystko fajnie książkowe przykłady, ale gdzie jest
Oczywiście wszystko zależy od uczelni, bo spotkałem się z opcją oglądania wykładów online. Jednakże z moich doświadczeń opór przed zmianami jest duży. Wykładowcy nie chcą się uczyć nowych technologii i potrafią nauczać z pożółkłych notatek mających po
- Rachunkowość potwierdzam, uczyłem się na "szubieniczkach" przez cały semestr, podczas gdy główną księgową zostaje się po miesięcznym kursie.
- Miałem przedmiot o pięknej nazwie "zarządzanie innowacjami" - na egzamin mieliśmy do przeczytania 200 stron z podręcznika z lat 60 w którym autor przewidywał, że polska gospodarka będzie się opierać na usługach. Nie znam nikogo, kto nie miałby poczucia zmarnowania czasu po takiej nauce.
-