Moi rodzice też nigdy nie organizowali mi wolnego czasu, nie wysyłali na zadne kolonie i obozy. Dzięki temu stałem się odludkiem bez znajomych, wiecznym #tfwnogf. Przez kilka miesięcy miałem nawet bordo na wykopie.
@cello: mi tez rodzice nie organizowali kolonii. Wspierali mnie gdy szukałem fajnego hobby. W 4. klasie podstawówki moja wychowawczyni (której bardzo dziękuje) zaprowadziła mnie na przystań żeglarska w moim mieście. I tam już zostałem. Obecnie 16 lat w tym siedzę. Byłem w tym czasie na wielu obozach żeglarskich, kilku rejsach. Rodzice wspierali mnie i kibicowali (szczególnie podczas rożnych regat). Dzięki temu, że dali mi wolną rękę w znalezieniu sobie zajęcia mam
@cello: ja odnoszę w ogóle wrażenie że rodzice traktują dzieci jak jakiegoś pokemona - raz używają "pokeballi" (szkoła zajęcia dodatkowe) żeby się nie zajmować, dwa zmuszają do expienia ( zajęcia dodatkowe). Wolą dorobić extra i dać dziecku kasę na basen niż posiedzieć z nim w tym czasie w domu - tak jakby jedyne czego oczekiwali to że dzieciak w przyszłości będzie lekarzem/programistą 15k i podzieli się ze starszymi. Moim zdaniem to
Wakacje w których mogłem wychodzić z domu skoro świt i przychodzić jak już nie było widać piłki to był chyba jak dotąd najfajniejszy czas w moim życiu! Czasami nawet na obiady się nie chodziło bo i po co jak gdzieś przy boisku rosła jabłoń.
Obecnie dzieciaki są takie same, tylko mają ograniczoną wyobraźnie poprzez wszelkiego rodzaju zapychacze czasu typu "kursy szydełkowania pod wodą", które nic nie wnoszą do jego życia. Kiedyś do
@Nartenlener: rodzice im sami wciskają elektronikę bo jak gówniak gra w gałę to trzeba uprać, jak biega to trzeba spojrzeć czy nie wyłazi pod ulicę, jak chce do kuzynów to trzeba by jechać z nim rowerem. A tak dajesz tablet + net i po problemie bo najwyżej trzeba co 4 h ładowarkę podłączyć. A potem dzieciak nie rusza dupy dalej niż 5m od domu bo jak nie ma wifi to momentalnie
@Nartenlener: @push3k-pro: Popieram też mam wrażenie że to popadanie ze skrajności w skrajność. Mi dawali wolną rękę w prosty sposób wybierz sobie sport dowolny ale masz go sobie uprawiać, chcesz zmienić to zmiana. Wybierz sobie kolonie, a jak nie było kasy do do hufca harcerskiego na półkolonie, ale nie ma siedzenia w domu. Czyli wybór był mój ale jednak zmuszali mnie do aktywności fizycznej i towarzyskiej co uważam jest bardzo
Dobrze napisane. Brakuje mi tylko podkreslenia, ze jezeli rodzice zanadto staraja sie ukierunkowac dziecko, to potem taki mlody czlowiek oczekuje od nich pelnego planu na zycie. Nie wie jaka szkole ma wybrac, nie wie co chce w zyciu robic, bo nie mial szansy na wlasne poszukiwania.
Nie wie jaka szkole ma wybrac, nie wie co chce w zyciu robic, bo nie mial szansy na wlasne poszukiwania.
@Senior_Mordino: co komu pasuje, co ja bym dała żeby mnie w dzieciństwie ktoś kiedyś na coś ukierunkował, służył jakąś mądrą radą, chociaż pomógł rozwinąć jakieś hobby a nie traktował takie rzeczy jak dziecięce zachcianki, które trzeba przeczekać to przejdą...
Pochodzę z przedmieść małego miasta (w zasadzie to 3tys wieś wcielona do 40tys miasta) i każdemu życzę takiego dzieciństwa jakie ja miałem. Jak już gdzieś jeździliśmy z rodzicami czy z wujkami (wszyscy na około to byli wujki) nad wodę żeby ktoś tam rzucił na nas okiem i byśmy się nie potopili. Ewentualnie wyjazd z rodzicami na 2 tygodnie wakacji nad morze ale tam też praktycznie samopas od południa do rana (wstawałem zawsze
@elemenTH: Ewentualnie dzieciaki chodzą za rączkę z mamusią na 10 zajęć dodatkowych tygodniowo, a luz mają tylko wtedy gdy w supermarkecie skręcą w złą alejkę. I jeszcze rodzice nazywają to udanym dzieciństwem.
@Hutterpl: No z moich obserwacji trochę też to tak wygląda, najlepiej jeszcze żeby rodzice mogli do szkoły autami wjeżdżać i dzieciaki pod klasą zostawiać. Mojego kuzyna syn i córa od 1 klasy podstawówki same jeżdżą autobusem z sąsiedniej wsi a jak kiedyś się spóźnili kiedyś na autobus to wrócili z buta 4km z tego połowę drogi przez las. Dzieciaki jak dzieciaki, rozrabiać potrafią ale jak trzeba to są super ogarnięte, rodzice
Zakop za szerzenie bredni. Wakacje trwają 2 miesiące, a nie 2 tygodnie. Mnie i moje rodzeństwo wysyłano na kolonie czy obozy albo rodzice sami brali urlop i jeździli z nami w góry, nad morze czy na Węgry. Czasami też w weekendy jakieś wyjazdy były, a po za tym na tygodniu jak rodzice byli zajęci pracą to dzieciaki sami sobie organizowaliśmy zabawę. Typ z tego blogu chyba odwołuje się do skrajnych sytuacji, gdzie
@push3k-pro: Popieram też mam wrażenie że to popadanie ze skrajności w skrajność. Mi dawali wolną rękę w prosty sposób wybierz sobie sport dowolny ale masz go sobie uprawiać, chcesz zmienić to zmiana. Wybierz sobie kolonie, a jak nie było kasy do do hufca harcerskiego na półkolonie, ale nie ma siedzenia w domu. Czyli wybór był mój ale jednak zmuszali mnie do aktywności fizycznej i towarzyskiej co uważam jest bardzo istotne dla
@push3k-pro @kretu: Spokojnie chłopaki, gościu z bloga krytykuje nową "modę" na organizowanie czasu dzieciom, nie pije do lat '90 czy wcześniejszych... A dzisiaj wygląda to dosłownie jak opisuje, zapisywanie na lepianki z plasteliny, tańce towarzyskie dla juniorów i to wszystko z prowadzeniem ich za rączkę od drzwi domu do sali zajęć.
Klasyczne #!$%@?. W wakacje to ja #!$%@? normalnie do roboty, z dziećmi mogę dwa tygodnie spędzić. Chłop pisze jakby całymi dniami w domu siedział i był królem życia.
Moja narzeczona pracuje w szkole prywatnej (podstawówka). Ostatnio dowiedziałem się, że niektóre dzieciaki jeżdżą z jednego obozu/kolonii na drugi. A to obóz językowy, a to żeglarski, a to siatkarski... i tak przez całe wakacje. Oczywiście, na tydzień czy 2 wyjadą też z rodzicami. Tak jest wygodnie - dziecko ma zapewnione atrakcje a rodzic święty spokój. Ale czy czasem nie przydaje się trochę nudy, którą można pozabijać z kolegami z podwórka? Chociaż w
Naprawdę dzieci potrzebują teraz specjalnego pozwolenia od rodziców na samodzielny powrót do domu?
@MistrzLatajacejGilotyny: To jest bardzo dobre rozwiązanie. Jeżeli dzieciakowi w czasie samodzielnego powrotu do domu stanie się jakaś krzywda, to rodzice nie będą mogli mieć pretensji do szkoły, że dziecko zostało wypuszczone.
@kwejkowicz1998: Ciekawe co na to przepisy przeciwpożarowe.
@kawazrana: Ja wychowałem się w dużym mieście i od drugiej klasy podstawówki wracałem samemu do domu. Autobusem lub pieszo, gdy nie chciało się czekać. Było to wtedy coś zupełnie dla wszystkich normalnego.
@konwik: Dobre dla kogo? Na jakiej podstawie rodzice mieliby mieć pretensje, że dziecku stało się coś po opuszczeniu szkoły?
Fajne spojrzenie na sprawę. Jak najbardziej chciałbym pokazać dzieciom różne formy spędzania czasu, ale nie wyobrażam sobie na siłę wypychanie ich na zajęcia na które same nie mają ochoty.
Komentarze (113)
najlepsze
Moim zdaniem to
Obecnie dzieciaki są takie same, tylko mają ograniczoną wyobraźnie poprzez wszelkiego rodzaju zapychacze czasu typu "kursy szydełkowania pod wodą", które nic nie wnoszą do jego życia. Kiedyś do
A potem dzieciak nie rusza dupy dalej niż 5m od domu bo jak nie ma wifi to momentalnie
@push3k-pro: Popieram też mam wrażenie że to popadanie ze skrajności w skrajność.
Mi dawali wolną rękę w prosty sposób wybierz sobie sport dowolny ale masz go sobie uprawiać, chcesz zmienić to zmiana. Wybierz sobie kolonie, a jak nie było kasy do do hufca harcerskiego na półkolonie, ale nie ma siedzenia w domu. Czyli wybór był mój ale jednak zmuszali mnie do aktywności fizycznej i towarzyskiej co uważam jest bardzo
@Senior_Mordino: co komu pasuje, co ja bym dała żeby mnie w dzieciństwie ktoś kiedyś na coś ukierunkował, służył jakąś mądrą radą, chociaż pomógł rozwinąć jakieś hobby a nie traktował takie rzeczy jak dziecięce zachcianki, które trzeba przeczekać to przejdą...
Mi dawali wolną rękę w prosty sposób wybierz sobie sport dowolny ale masz go sobie uprawiać, chcesz zmienić to zmiana. Wybierz sobie kolonie, a jak nie było kasy do do hufca harcerskiego na półkolonie, ale nie ma siedzenia w domu. Czyli wybór był mój ale jednak zmuszali mnie do aktywności fizycznej i towarzyskiej co uważam jest bardzo istotne dla
@MistrzLatajacejGilotyny: To jest bardzo dobre rozwiązanie. Jeżeli dzieciakowi w czasie samodzielnego powrotu do domu stanie się jakaś krzywda, to rodzice nie będą mogli mieć pretensji do szkoły, że dziecko zostało wypuszczone.
@kawazrana: Ja wychowałem się w dużym mieście i od drugiej klasy podstawówki wracałem samemu do domu. Autobusem lub pieszo, gdy nie chciało się czekać. Było to wtedy coś zupełnie dla wszystkich normalnego.
@konwik: Dobre dla kogo? Na jakiej podstawie rodzice mieliby mieć pretensje, że dziecku stało się coś po opuszczeniu szkoły?