Cześć,
nie tak dawno pisałem o tym, że nasz Burmistrz pozwał naszą Radną za zarzucenie mu braku kompetencji, swego rodzaje nieścisłości etc. Sąd oddalił powództwo, wskazując na rację Radnej. Wychodzi na to, że mamy pierwsze w Polsce (chyba) sądowe potwierdzenie niekompetencji burmistrza. Wiecie co z tego? Nic. Temat został raz poruszony przez jedną z radnych na Zebraniu, jednakże nie dano jej dojść do głosu - wolne wnioski zostały od tak zakończone przez przewodniczącego Rady. Więcej? Nic.
Dziwi mnie to ogromnie, bo gmina ma jakieś 10-12 tys. (nie tyś.) mieszkańców, nie jesteśmy zbyt bogatą gminę - nastawieni bardziej na turystykę i emigrację, która wraca czasem z pieniędzmi. I mimo to ludzie godzą się, aby dwóch panów nauczycieli, pobierało pensję ok 9 tys. (brutto) miesięcznie + ew. nagrody (które sobie przyznawali). Nikogo to nie denerwuje? Nikt nie ma nic przeciwko?
Nie rozumiem lokalnego społeczeństwa. Jest tu może jakiś znawca polityki regionalne, który podpowie, jak dotrzeć do ludzi?
Komentarze (10)
najlepsze