Zamachowcy z Zagra-Linu. Mało znany zamach AK na żołnierzy Wermachtu.
10 kwietnia 1943 r. Józef Lewandowski 'Jur' z AK zostawił w toalecie dworca ładunek zawierający 2 kg trotylu, 200 g plastiku i 2 kg gwoździ. O godz. 7.02 nad stacją ukazał się ogromny błysk, a długi język czerwono-pomarańczowego ognia pokrył dach budynku.
Takiseprzecietniak z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 7
Komentarze (7)
najlepsze
Dochodziła 5.37 i za chwilę na peron Hauptbahnhof Breslau miał wjechać pociąg. Gdy w oddali pojawiła się lokomotywa, Bernard Drzyzga ps. "Kazimierz 30" dostrzegł wstającego z ławki i ruszającego w stronę schodów Józefa Lewandowskiego ps. "Jur". Podwładny pozostawił na miejscu walizkę. Z peronu zniknęła też ubezpieczająca męża Stefania Lewandowska ps. "Halina I". Kiedy pociąg wtaczał się na peron, Drzyzga także zaczął się zbierać, bo do eksplozji zostały tylko trzy minuty.
5 czerwca 1943 r. wydarzyła się tragedia, która doprowadziła do rozwiązania "Zagra-Linu". Tamtego dnia, łamiąc zasady konspiracji, większość żołnierzy "Kosy 30" przyszła do kościoła św. Aleksandra na pl. Trzech Krzyży w Warszawie na ślub kolegi z oddziału - por. Mieczysława Uniejewskiego ps. "Matros". Rok wcześniej uciekł on razem z Drzyzgą z oflagu Woldenberg. Kościół otoczyli gestapowcy i aresztowali 89 osób (33 potem zwolniono jako niezwiązane z podziemiem). Oznaczało