Filmy i gry raczej nigdy nie znajdą się na wspólnej płaszczyźnie z prostego względu - jedno się ogląda, w drugie się gra. W jednym jesteśmy odbiorcą, który nie ma wpływu na to co dostanie na ekranie, a w grach przeciwnie.
Wymaga to przygotowania innego podłoża - fabularnego, "gameplayowego" - czyli czy człowiek woli oglądać bijatykę, czy samemu brać w niej udział.
Co nie znaczy, że nie można stworzyć dobrego filmu na podstawie
@SzachMeister: Po prostu niektóre gry bardziej nadają się do ekranizowania od innych. Akurat bijatyki najwyraźniej do takich nie należą, ale już taki Silent Hill był – a mówcie, co chcecie! – całkiem niezły.
według mnie, olbrzymi potencjał do zekranizowania ma Bioshock, pozostaje mieć tylko nadzieję, że jeśli dojdzie do tego, to do roboty weźmie się porządny reżyser i nie sp##!!$!i tego, jak to już z wieloma grami miało miejsce
Komentarze (14)
najlepsze
Imo i tak bardzo duzy sukces ze wyszlo jak wyszlo. Zawsze moglby to byc Uwe.
Naprawde, jedna z najbardziej irytujacych rzeczy w tym filmie, jest ze akcja dzieje sie w Tekken City, gdzie walcza w Tekkenie przeciwko Tekkenowi.
Wymaga to przygotowania innego podłoża - fabularnego, "gameplayowego" - czyli czy człowiek woli oglądać bijatykę, czy samemu brać w niej udział.
Co nie znaczy, że nie można stworzyć dobrego filmu na podstawie
1. Walki są żałosne, a finałowa walka trwa może 2 minuty i jest na topory (O.o).
2. Nina nie ma lateksowego ciuchu i wygląda jak przypompowana botoksem. W dodatku walczy z Jinem, bo jest przekupiona (!), zgadnijcie przez kogo? :)
3. Zero związku z historią gry.
4. Większość postaci pojawia się tylko w tle i wcale nie walczy albo nie widać walki, bo jest
Eddy też był ok. W reszcie punktów się zgadzam, najbardziej rozśmieszyło mnie to:
5. Jin jest ze slumsów, ma tam dziewczynę, ale rucha Christie, a potem wraca do poprzedniej panny jak gdyby nigdy nic.