Z tego, co kolega, ratownik medyczny opowiadał, to była ich szara, codzienna rzeczywistość i bywało, że przynajmniej jeden na dyżur im się taki trafiał: zbierany z ulicy w stanie głębokiego upojenia, bez kontaktu, bywa że z rozwalonym łbem, w karetce nagle odzyskiwał przytomność, od razu z aktywnym trybem nieśmiertelności i agresją na maksa. Z ciekawszych zdarzeń - kolega opowiadał, że kiedyś przechwycił butlę tlenową, którą tamten wyrwał z uchwytów i usiłował nią
dlatego każdego powinno się pasami w takiej karetce przypinać do łóżka
@Kargaroth: to też po paru takich akcjach radzili sobie jakoś. Pasy oczywiście, choć teoretycznie nie wolno im było, ale podobno byli i mocarze, którzy i z pasów potrafili się wywinąć.
Ja #!$%@?ę. Takich to po prostu tylko #!$%@? dobijać. Ktoś chce Ci pomóc, a Ty się zaczynasz miotać i robić chlew. Ratownicy powinni mieć przy sobie jakieś paralizatory, albo po prostu prawo do olania takich obsranych lujów z ulicy.
Komentarze (32)
najlepsze
@Kargaroth: to też po paru takich akcjach radzili sobie jakoś. Pasy oczywiście, choć teoretycznie nie wolno im było, ale podobno byli i mocarze, którzy i z pasów potrafili się wywinąć.
Komentarz usunięty przez moderatora
To wasza kłamliwa narracja doprowadziła, że dochodzi do ataków na przedstawicieli służby zdrowia