Hej wszystkim
Piszę ten tekst żeby sprawę nagłośnić i ostrzec ludzi przed, w mojej ocenie fałszywym obrazem. Dlatego założyłem wykop chwilę przedtem jak zaczynam to pisać. Jeżeli kogoś to uchroni przed kosztowną i czasochłonną decyzją która będzie się wiązać z dodatkowym stresem to super. Zacznę od przedstawienia siebie: jestem zwyczajnym informatykiem któremu nie podoba się traktowanie ludzi jak studnie z kasą, a mam wrażenie, że możemy mieć tu taką sytuację. Nie zależy mi na zjechaniu jakiejś strony, bootcampu, kursu czy jakichkolwiek internetowych represjach (małe iksde). Chciałbym po prostu, żeby ludzie którzy wybierają życiową drogę lub taką na najbliższe lata wiedzieli w co się pakują, a moim zdaniem dostają nieprawdziwy obraz.
> Siedzę sobie spokojnie w telefonie, w przerwie między jedną rzeczą, a drugą szperając po artykułach.
> Trafiam na artykuł na stronie m***y.pl po tytułem "Bajka o programistach. Ile w rzeczywistości zarabiają?".
> Myślę "super, może w końcu ktoś napisze jak to jest z tymi bajkami", czytam i dostaję:
"Niektórych spotyka rozczarowanie, bo choć jest to rynek pracownika, pierwsza pensja będzie znacznie niższa od obiecywanej w nagłówkach."
> Lekko parskam i myślę, że ten rynek pracownika to chyba u nich w firmie jak jakiś pracownik pokaże zdjęcie z jakiegoś rynku z wakacji. Do tego jeszcze wrócę. Co do pensji wiadomo - na starcie nie ma kokosów, chociaż u dobrych programistów to szybuje z czasem w górę. Lecimy dalej.
> Dostajemy rozmowę z Seniorem HR Manager który mam nadzieję pomoże rozwiać wątpliwości co do bajek o programistach. Tu zaczynam narzekać bo trochę wolałbym od rozmowy z kimś z HRu, rozmowę z jakimś legit programistą 20k (no chociaż te 10) po kursach czy bootcampach który opowiedziałby jak wygląda to intensywne i pełne przygód zdobywanie wymarzonego, dobrze płatnego zawodu stukacza kodu.
> Gość zaproszony do rozmowy mówi:
"Nie ma co ukrywać, to najlepsze zarobki na rynku. Rzadko która grupa zawodowa generuje takie dochody jak programiści. Dane ze wszystkich raportów to potwierdzają, widzimy to na rynku, że absolutnym standardem są stawki w ogłoszeniach, które występują w rzeczywistości."
> No gicik, brzmi jak kraina ml3ki3m i mi0dem płynąca. Nieskończone pole do rozwoju i do zwiększania tej cyferki przed k.
> Kawałek dalej dostajemy polemikę z tym sennym marzeniem gdzie autor i jednocześnie rozmówca naszego gościa przytacza dane, pokazując jak to startujący programista może liczyć tylko na 3.5k. Panowie odwołują się do danych o zarobkach i o tym jak programiści często zmieniają pracę. Dostajemy sakramentalne pytanie:
"Z tego samego badania, o którym wspomniałem, wynika, że tylko 20 proc. programistów nie myśli o zmianie pracy. Kolejne 40 proc. pracuje, ale dopuszcza zmianę. Reszta mniej lub bardziej aktywnie szuka nowej pracy. Czy to pośrednio dowodzi, że nabrali się na bajkę?"
> Gość daje nam odpowiedź:
"Niekoniecznie. Rynek IT to absolutnie rynek pracownika, oni mogą sobie pozwolić na takie podejście do pracy, takie trochę szachowanie pracodawców. Ofert, które otrzymują, nawet biernie szukając pracy, jest bardzo dużo. Jak rozmawiam ze znajomymi, to potrafią dostać od kilku do kilkunastu ofert od rekruterów dziennie. W innych profesjach to się zdarza raz w tygodniu? Różnica jest absolutnie olbrzymia, mogą sobie pozwolić na takie podejście."
> Odpowiedź która jest podlinkowana do artykułu z którego możemy wyczytać:
"60 proc. osób, które ukończyły kurs specjalistyczny programowania w ciągu dwóch ostatnich lat, dzisiaj nadal pracuje w IT. Co więcej, 72 proc. osób po kursie IT zarabia więcej niż przed kursem. Aż 16,7 proc. absolwentów zarabia więcej o 91-100 proc. - wynika z raportu firmy S******e D*********t A*****y, którą m***y.pl publikuje jako pierwszy."
> Tu mi się otworzył nóż. Jestem po studiach inżynierskich z kierunku informatyka. Jeszcze w trakcie studiów aktywnie szukałem pracy na stażach i stanowiskach juniorskich jako programista i wtedy, dla osoby nie mającej żadnych większych doświadczeń z programowaniem przed podjęciem studiów, to była ściana nie do przejścia. Absolutnie nikt nie jest zainteresowany osobą bez doświadczenia i bez umiejętności programowania wykraczających poza podstawy (przesada, ale tylko lekka bo takich miejsc jest mało i tam nie wbijesz magicznych goldcoinów niczym prowojownik informatyki). Po studiach znalazłem pracę dopiero po paru miesiącach AKTYWNEGO szukania pracy, po rozmowach rekrutacyjnych z dwutygodniową (czasem dłużej iksde) ciszą kończąc mailem-kalką rzuconym na odczep się, jak każdemu z pretendujących nieszczęśliwców do pierwszej pracy programisty. Wewnętrzny płacz i zgrzytanie zębów.jpg.
> Zagotowało się i ostygło. Co mamy dalej?
>Autor:
"Na rynku jest takie ssanie, że wchłania wszystkich, nawet jeśli niewiele umie. Prawda czy fałsz?
> Trafne pytanie maks. Szkoda, ze po przedstawieniu NIEZWYKLE OPTYMISTYCZNEGO w mojej ocenie raportu (yep, nie badania tylko raportu), prosto z firmy która akurat przypadkowo zajmuje się kursami po cenach zarobków dobrego programisty.
>Gość:
"Na takie stwierdzenie bym uważał. Wg szacunków na rynku brakuje od 250 do 300 tys. programistów w Polsce. W naszych badań 1/4 Polaków jest gotowa na zmianę pracy czy profesji i nie wypełnia tej luki. A ona ciągle się powiększa, co ciekawe. Nie powiedziałbym, że rynek wchłania wszystkich. To zapotrzebowanie, tych 250-300 tys. osób, to dotyczy głównie midów i seniorów [junior, mid i senior - to stopnie zaawansowania w profesji - red.]. W mniejszym stopniu poszukiwaniu są juniorzy."
> i nieco dalej:
>Autor:
"Kiedy junior staje się midem? Albo seniorem? Ile trzeba odsłużyć w tej branży, ile pracuje się na te fajniejsze, okrągłe kwoty?
>Gość:
"To zależy, sprawa jest mocno indywidualna. Z mojego doświadczenia i obserwacji programistów, przejście z juniora na mida trwało rok do dwóch, czasem trzy. Ale znam też osoby, które w trzy lata przeskoczyły na seniora. Nie liczyłbym jednak na to, że w pierwszym roku taka seria awansów może nastąpić."
> Dalej mamy parę pytań i odpowiedzi, również nieco tamujące zapał przyszłych magików kodowania oraz mały akapit dotyczący bootcampów, kursów. Nie ma w tej całej historii natomiast tego o czym już lekko wspomniałem. Początki są ZNACZNIE cięższe niż przedstawiono, natomiast znalazło się oczywiście trochę miejsca na przypomnienie, że istnieją bootcampy, kursy oraz o ich spadających cenach. Nie ma zupełnie nic, że przeciętna oferta dla początkującego programisty na rynku pracownika czyli oferta stażu czy oferta dla juniora to oferta gdzie na to jedno miejsce kandyduje masa osób (z mojego exp: > 100 na jedno miejsce to norma). Gdzie zdecydowana większość to często ludzie z brakiem doświadczenia i jednocześnie większym wykształceniem od Ciebie jeżeli jesteś w trakcie studiów lub po takim kursie/bootcampie. Jasne, wykształcenie to nie wszystko i papier w tej branży wcale nie musi znaczyć więcej niż jego brak, ale serio czy ktoś się łudzi, że znajdzie po takim cholernie drogim kursie szybciej pracę niż ktoś po 3.5 latach studiów inżynierskich albo 5 magisterskich i to tam gdzie jest przesyt ludzi w trakcie i po studiach?
> Zostawiłbym na dole zdjęcia z moich byłych podsumowań rekrutacji ze znanego portalu haruj.pl (końcowo w formularzu dawałem najniższą kasę bo jak masz już lekko ponad 100 cv wysłanych to Ci się robi wszystko jedno), ale coś nie bangla z możliwością dodania zdjęć. Jak coś się zmieni to chętnie dodam.
>Pisałem to na lekkim wkurzeniu chwilę później jak niewspomniany portal skasował mój komentarz pod omówionym artykułem. Na szczęście poruszyło mnie to jakie poruszenie zdobył, że zrobiłem zdjęcie i dlatego zamieszczam go tu jeszcze raz:
"Przestańcie okłamywać ludzi o jakimś magicznym rynku pracownika. Próg wejścia jest znacznie wyższy niż kilka lat temu, bez doświadczenia i czegoś ponad podstawy nigdzie nie znajdziesz pierwszej pracy. Staże i prace juniorskie to zwykle ponad sto osób na jedno miejsce!!! Takie artykuły/reklamy to bezczelne napędzanie rynku szkoleń i sprzedaży kursów podstaw które i tak doslownie NIC nie dadzą w kontekście pracy."
> Niedługo potem komentarz został skasowany więc napisałem nowy (małe błędy w pierwszym i drugim zdaniu; przede wszystkim chodziło mi o "pracownika" nie o "szkoleń"):
"Jako, że admin skasował mi wcześniejszy komentarz który zbierał sporo polubień, to na szczęście mam skrina i napiszę go jeszcze raz tym razem bez słów "okłamywać" czy "bezczelne" żeby nikt nie czuł się urażony. Przestańcie "nie mówić całej prawdy" o magicznym rynku szkoleń. Próg wejścia jest znacznie wyższy niż kilka lat temu, bez doświadczenia i czegoś ponad podstawy nigdzie nie znajdziesz pierwszej pracy. Staże i prace juniorskie to zwykle ponad sto osób na jedno miejsce!!! Takie artykuły/reklamy to "wyraźne" napędzanie rynku szkoleń i sprzedaży kursów podstaw które i tak doslownie NIC nie dadzą w kontekście pracy."
> Napisałem ten tekst tylko po to by ktoś kto zastanawia się o wiązaniu przyszłości z programowaniem, trafiając na cudownie brzmiące reklamy i artykuły opiewające jaki to wspaniały jest świat programowania na rachunku, nie obudził się z ręką w nocniku po zatopieniu w nim sporej ilości kasy, czasu i stresów. Tak naprawdę droga do pracy programisty, a tym bardziej dobrze zarabiającego jest dłuższa i bardziej wyboista niż to przedstawiają. Wszystko co tu napisane jest tylko moją opinią i jako, że piszę to o późnej porze i na zmęczeniu mogły się znaleźć jakieś błędy albo nielogiczności. Nie miałem na celu kogokolwiek obrazić, ani autora artykułu, ani gościa, ani osób biorących udział w kursach/bootcampach, chciałem pokazać tylko moją perspektywę. To mój pierwszy taki tekst więc jako, że się nie znam i średnio mam ochotę sprawdzać, użyję magicznie brzmiącej dla mnie nazwy "prawo cytatu" licząc, że tekst nie zleci z rowerka z jakiegoś bliżej mi nieznanego powodu. Jeżeli ktoś uważa, że to cenna uwaga do ogólnopolskiej debaty trwającej już parę lat pod tytułem "czy życie programisty to rak czy miodek" i zna kogoś kto się zastanawia nad drogą życiową programisty i drogim kursem to niech mu to wyśle.
Pozdrawiam i dziękuję za uwagę tym którzy wytrwali
Komentarze (47)
najlepsze
Do tego dochodzi konieczność dbania o skille, inaczej wylecisz z obiegu...
ee tam. Praca programisty polega na kopiowaniu ze Stack Overflow i bezmyślnym klepaniu CRUDów. Jak ktoś Ci opowiadał inaczej to sobie z Ciebie jaja robił.
https://pl.wikipedia.org/wiki/CRUD
To zerowa odpowiedzialność. Kasjerka odpowiada finansowo za manko,
Jak każdy kto ma konto na LI i został znaleziony przez bota
Pracownik z mojej zmiany (21lat), zdana matura. Pracuje u nas jako ”pakowacz”, osoba odpowiedziałaś za zapakowanie wysyłki. Chłopa bez żadnych kursów czy studiów, dowiedział się od współlokatora (studenta pierwszego roku), ze u nich w firmie IT jest rekrutacja. Współlokator załatwił mu rozmowę, i się okazało, że młody dostał robotę po rozwiązaniu
- zrobię kursy tu i tam i już 15k mam
A jak przyszło co do czego to potrafiły zadania rozwiązać z ABCD do wyboru albo napisać print $a+$b i to koniec. Później rozczarowanie.
Osobiście uważam że ta branża jest zesrana, bo siedzę w niej od 2001 roku. Najgorszy rak :
Mój przypadek. Klient zamówił sklep + oprogramowanie dedykowane (kreator konfiguracji
Tak, to specyficzny zawód, bo wymaga ciągłej nauki i aktualizacji wiedzy. Dlatego, mało kto
@velldrin: 30 lat doświadczenia, gdzieś mi słowo uciekło.
Ta zależność natomiast nie jest stricte zarezerwowana dla IT, jesteś dobrym stolarzem to masz zamówień pod korek i kasę liczysz ważąc taczki wyładowane gotówką. Jestes operatorem żurawia to jak był kiedyś art jakiś również nieźle idzie funkcjonować. Kierowcy zawodowi na przelotówkach międzynarodowych tak samo. Dobrze płatnej
@killerlemon: W punkt mireczku.