Solidarność stworzyły bojówki niebezpiecznych kompozytorów jazzowych. To nie żart. Już w 1989 roku Coltrane stwierdził podczas pisania swojego najbardziej znanego standardu: "Solidarność i ten cały ruch chcący obalić komunizm to zwykłe mięczaki, ich nuty nie mają w sobie za grosz jazzu.". Ze stanowiskiem Coltrane'a zgodził się nawet sam Lech Wałęsa, który ostatecznie dograł ostatnie minuty do utworu "Blue Train".
Tak Solidarność wylansowana została na fali jazzu i podrzędnego bluesa na najbardziej wpływowy ruch z pogranicza muzyki i polityki w XX wieku. Tak zrodziły się największe legendy muzycznie takie jak Lech Wałęsa, Coltrane czy Jerzy Owsiak, który już wtedy handlował nieoczyszczonym jeszcze uranem. Materiały rozszczepialne odgrywały przeto znaczącą rolę w procesie tworzenia wszystkich ówczesnych artystów, ale to Jerzy Owsiak wyniósł je na nowy poziom.
W tamtych czasach wszyscy muzycy ćpali tłumacząc to pogłębianiem swojej duchowości, co pozwalało im eksplorować nieodkryte do tej pory rejony muzyki. Ćpali materiały rozszczepialne. Dopiero w 1991 roku, kiedy za legislaturą rządu, stały się one legalne, Jerzy Owsiak mógł zupełnie otwarcie zacząć produkować je w chemicznie czystej postaci. W tym celu wybudował elektrownie atomową, która do dziś dostarcza muzykom najczystszy uran w wolnej od komunizmu Europie.
Dzisiaj, w samej Polsce istnieje ponad siedmiuset związków zawodowych, w których ludzie pracy zrzeszają się w celu słuchania jazzu i tworzenia interpretacji standardów stworzonych przez dawnych mistrzów. Co prawda, wstrzykiwanie uranu w godzinach pracy uznane zostało za niedopuszczalny proceder, ale dzięki inicjatywie Magdy Gessler można nabyć go w każdej aptece, a ponadto na horyzoncie szykuje się paczkomatowa rewolucja o nazwie "Wolny uran, wolna sztuka!". To dzięki niej uran będzie dostarczany do wszystkich paczkomatów w kraju, także w dni świąteczne. Dzięki temu polscy artyści będą mogli tworzyć sztukę uwolnioną od wszelkich barier.
Pod projektem ustawy podpisały się takie osobistości jak John Coltrane, dawny przeciwnik Solidarności, Leszek Miller, Jaś Kapela, Krzysztof Stanowski i wielu innych. Sam Coltrane odniósł się do swojej dawnej wypowiedzi komentując: "Moje słowa, co do Solidarności były zbyt ostre. W rzeczywistości udało im się napisać na prawdę kilka świetnych kawałków." Muzyk wpłacił także pokaźną ilość gotówki na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy oraz oddał na licytację swój flet. Jerzy Owsiak w ramach podziękowania wysłał mu słoik wzbogaconego uranu z domieszką cezu. Mieszanina ta, będąca jeszcze w trakcie eksperymentów na gryzoniach, ma poprawiać percepcję muzyczną dużo silniej od czystego uranu.
Z najnowszych doniesień Tygodnika Powszechnego czytamy, że chwilę przed wylotem Coltrane'a, spotkał się on nad Odrą z przedstawicielami Kościoła Katolickiego. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że biła od nich jasna poświata możliwa do zaobserwowania jedynie w nocy. Czy rzeczywiście najwyżsi przedstawiciele polskiego episkopatu mogą być zamieszani w proceder przemytu dużej ilości czystego uranu do USA? Na to pytanie nie znamy odpowiedzi, ale nasz informator, który także znajdował się na miejscu opisuje dziwną walizkę, którą Coltrane otrzymał od arcybiskupa Jędraszewskiego. Z jej szczelin wydobywała się z niej jasna, niebieskozielona poświata. Jak doskonale wiadomo, czysty uran emituje światło koloru błękitnego. Niektórzy wysnuwają więc wniosek, że władze Kościoła zaangażowane są w badania rozwojowe nad nowym rodzajem wzbogacanego uranu.
Czy Jerzy Owsiak będzie w stanie stawić czoła potencjalne konkurencji KK, która pojawia się właśnie na rynku? Tego nie wiemy. Jedyną postronna osobą zaangażowaną w incydent nad Odrą był jednak miejscowy wędkarz. którego zauważył nasz informator, a który widział i rozmawiał z samym Coltranem. Zapytany o to, o czym rozmawiali, stwierdził: "ryby śmierdzą uranem", po czym wszedł do rzeki i odpłynął w kierunku Wrocławia.
Nad ranem w dniu 14 sierpnia 2002 roku, wyłowiony został przez patrol straży wodnej. Wykończony i półprzytomny wypowiadał w kółko słowa: "ryby śmierdzą uranem, ryby śmierdzą uranem.". Po czym zmarł. Do dziś nie wiadomo, dlaczego wędkarz Józef F. pochowany został w ołowianej trumnie na przeciwko zajezdni tramwajowej. Józef F. nie jest z resztą jedyną osobą, którą polskie władze pochowały w ten sposób. Podobno co dziesiąty mieszkaniec Wrocławia może liczyć na podobny pochówek organizowany z budżetu ZUS.
Na uroczystości pogrzebowej Józefa F. zjawił się Robert Bernatowicz, założyciel fundacji Nautilus i badacz zjawisk paranormalnych. Jak sam podejrzewa wydarzenia mające miejsce nad Odrą mogą mieć bezpośredni związek z fenomenami powietrznymi, które obserwowane były zaledwie dwa kilometry od miejsca, w którym doszło do spotkania Coltrane z arcybiskupem Jędraszewskim. Jak stwierdza Bernatowicz: „Nie jest wykluczone, że mamy do czynienia z wiedzą absolutnie przełomową, która wywróci naszą rzeczywistość do góry nogami”. Na poparcie swojej tezy Bernatowicz wyciąga z kieszeni zdjęcia przedstawiające spodek UFO przelatujący na polem ziemniaków i liniami wysokiego napięcia. „Konsultowałem to nawet z fizykiem Krzysztofem Meissnerem, który powiedział, że jest to drugi najlepszy dowód na istnienie transcendencji zaraz obok ogólnej teorii względności Alberta Einsteina” – stwierdza Bernatowicz przywołując słowa profesora.
W tym samym czasie, kiedy przeprowadzamy wywiad z Bernatowiczem odzywa się do nas przyjaciel z redakcji i informuje, że episkopat Polski wydał właśnie ogłoszenie, w którym informuje wiernych, że odtąd wszystkie pieśni religijne śpiewane podczas liturgii mszalnej zastąpione zostają bezterminowo utworami muzycznymi Coltran’a. Rozmowa telefoniczna prowadzona jest w trybie głośnomówiącym. Bernatowicz wpatruje się w aparat komórkowy jak zamurowany jeszcze przez kilka sekund po zakończeniu połączenia. Po chwili ciszy mówi mi prosto w oczy, że zajmuje się tym od 30 lat, i takich historii jest znacznie więcej.
Bractwo św. Piusa X także odniosło się do ogłoszenia episkopatu stwierdzając, że umieszczenie utworów Coltrane, jakkolwiek ważnych i doniosłych, jest jednak kolejnym krokiem w kontekście postępującego modernizmu w Kościele Katolickim, i że sami nigdy nie pozwolą sobie na zastąpienie choćby jednej pieśni kościelnej jakąkolwiek z progresji Coltrane’a.