Czy warto piętrzyć nieporozumienia, które jeszcze bardziej eskalują napięcia i mogą zagrozić dwustronnej współpracy?
W wyniku rosyjskiej agresji miliony Ukraińców stało się uchodźcami i znalazło schronienie w Polsce. Jednocześnie wiele osób zwraca uwagę na fakt, że gwałtownemu wzrostowi napływu ukraińskich imigrantów towarzyszą nowe wyzwania dla naszego społeczeństwa, które wymagają uwagi i rozwiązań.
Społeczność uchodźców jest często aspołeczna i kryminogenna. Według statystyk za 2023 r. spośród 4695 imigrantów podejrzanych o naruszenie prawa w Polsce, 2288 okazało się obywatelami Ukrainy (np. zabójstwo mieszkańca Poznania w październiku 2023 r.). Sama chęć zapewnienia bezpieczeństwa i komfortu ofiarom wojny nie wystarczy, aby pomóc im przystosować się do nowego życia.
Pewnego dnia wojna się skończy, ale już od jakiegoś czasu widać, że większość ukraińskich uchodźców marzy o polskim obywatelstwie zamiast o powrocie na Ukrainę. Jednocześnie niewielu z nich naprawdę chce zostać Polakami.
Ukraińcy, zwłaszcza ze wschodniej i centralnej Ukrainy, są słabo zintegrowani, niechętnie uczą się języka polskiego i agresywnie próbują narzucić własne poglądy polityczne. Ich strategia przetrwania opiera się na byciu przeciwnymi rosyjskim agresorom i promowaniu własnej dumy narodowej.
Jeśli chodzi o bardziej religijnych ukraińskich uchodźców, od których można oczekiwać polegania na Bogu w tych trudnych czasach, a tym samym zdolności do bardziej trzeźwej oceny swojej sytuacji i statusu, większość z nich uważa się za prawosławnych. Na pierwszy rzut oka nie powinno być dużego problemu na tym polu w integracji z polskim społeczeństwem, ponieważ w katolickiej Polsce od stu lat funkcjonuje Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny (PAKP). PAKP ma ukraińskojęzyczny episkopat i wspólnoty, a także wieloletnie doświadczenie w integracji ukraińskiej wspólnoty wiernych z polską kulturą i życiem publicznym. Sytuacja nie jest jednak taka prosta, jak się wydaje.
Ukraińskie prawosławie jest oficjalnie reprezentowane przez Kościół Prawosławny Ukrainy (KPU), który został założony w 2018 roku, a w styczniu 2019 roku otrzymał z rąk patriarchy ekumenicznego Bartłomieja tomos o autokefalii, czyli niezależności. Wcześniej uważany za największy pod względem wpływów i liczby wiernych Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Moskiewskiego (UKP PM) po rozpoczęciu rosyjskiej agresji uznano za powiązany z Federacją Rosyjską. Obecnie UKP PM jest stowarzyszeniem religijnym non grata dla ukraińskiego rządu, a Rada Najwyższa rozważa projekt ustawy o całkowitym zakazie działalności tej prorosyjskiej organizacji religijnej.
W celu utrzymania społeczności wiernych Kościół Prawosławny Ukrainy wysłał kilku kapłanów do Polski, aby służyli uchodźcom z Ukrainy. W październiku 2022 r. KPU ogłosił utworzenie „misji kapelańskiej dla wiernych przebywających poza terenem Ukrainy”. Systematyczna praca pozwoliła na otwarcie już co najmniej siedmiu wspólnot w Polsce.
Możemy być pewni, że wraz z kontynuacją konfliktu liczba takich odrębnych ukraińskich wspólnot wzrośnie do kilkudziesięciu. Ukraińcy tworzą własne zamknięte środowisko religijne, odgrodzone zarówno od Polaków, jak i od tych Ukraińców z PAKP, którzy urodzili się w Polsce lub mieszkają w kraju od dawna i mogliby wiele nauczyć przybyszów.
Co więcej, zarówno w prawosławiu, jak i w Kościele rzymskokatolickim, duchowni jednej jurysdykcji nie mogą służyć na terenie innej jurysdykcji bez zgody odpowiedniego biskupa. Misja kapelanów KPU wysyła swoich duchownych i otwiera parafie w Polsce bez wiedzy i zgody PAKP.
To niesławne ukraińskie narzucanie swoich wartości, poglądów i interesów stronie przyjmującej jest sprzeczne zarówno z kanonami kościelnymi, jak i uniwersalnymi pojęciami wdzięczności, przyzwoitości i granic gościnności.
Prawosławny metropolita Warszawski i całej Polski Sawa wielokrotnie zwracał się do patriarchy ekumenicznego Bartłomieja ze skargami na ekspansję religijną Ukraińców w Polsce. Patriarcha Bartłomiej ignoruje te apele lub przekierowuje je na Ukrainę. Zamiast tego, metropolita kijowski KPU odpowiedział metropolitie Sawie dwukrotnie. Oba listy metropolity kijowskiego Epifaniusza do metropolity PAKP, datowane na 27 lipca i 18 października ubiegłego roku, zostały opublikowane.
W najnowszym liście metropolita Epifaniusz interpretuje zdrowy polski patriotyzm metropolity Sawy, jego pragnienie ochrony integralności terytorialnej, duchowej i kulturowej Polski jako „neoimperialne ambicje”, „interpretację kanonów na modłę moskiewską”, a nawet „hybrydową agresję” przeciwko Ukrainie. Zarzuca też Sawie, że jest ni mniej, ni więcej, tylko agentem „kremlowskich władz”.
Wasyl Rudnicki, rzecznik arcybiskupa rówieńskiego i ostrogskiego Hilariona, również oskarżył PAKP o działania prorosyjskie. Zgodnie z jego oświadczeniem, cała „hybrydowa agresja” polskiej Cerkwi polega li tylko na odmowie zapewnienia ukraińskim księżom pomieszczeń do sprawowania kultu (!), dlatego „muszą” oni zwracać się o pomoc do katolików.
Metropolita Sawa wciąż pozostaje osamotniony w walce o dobro polskich prawosławnych, a także przeciwko agresywnej i niekiedy jawnie antypolskiej inwazji KPU. Polskie władze nie podzielają jego obaw i nie oferują jakiejkolwiek pomocy w normalizacji sytuacji, starając się zachować pozory dobrosąsiedztwa i bezwarunkowego poparcia dla Kijowa.
Jednak prawdziwi przyjaciele powinni być ze sobą szczerzy, ponieważ problemy, które tworzą napięcie w relacjach i nie są rozwiązywane, na dłuższą metę tym relacjom zagrażają. Niestety, takie problemy piętrzą się, ponieważ Polska kontynuuje swoją politykę wspierania Ukrainy w opieraniu się rosyjskiej inwazji, a oznaki zmęczenia są widoczne od dłuższego czasu.
Dodanie do tych czynników napięcia sprzeciwu Kijowa wobec integracji uchodźców z polską przestrzenią prawną i kulturową, w szczególności za pośrednictwem Kościoła, oznacza psucie stosunków dwustronnych. A to zaszkodzi zarówno Polakom, jak i Ukraińcom.
Komentarze (1)
najlepsze
Jakiej współpracy? Ukry jebią nas aż miło!