Bardzo prawdziwy tekst i świetnie napisany, aż mi się przypomniało jak zdawałem egzamin (do 3 razy sztuka jak mawiają), za pierwszym razem egzaminator (nazwałbym go dość brzydko) oblał mnie na hamowaniu awaryjnym zaraz po wyjeździe z placu, nawet 40 nie miałem na liczniku krzyknął "hamuj" to oczywiście depnąłem jak najmocniej samochód w miejscu staje, kolesiem aż zarzuciło i gada, że źle bo mu hamulec nie zapiszczał, druga próba mniej więcej ta sama
Zapraszam w takim razie na wieś, do Częstochowy, przed przystąpieniem jednak wstąp na potańcówkę na Jasną Górę, obowiązkowo, po zdanym egzaminie również.
lol ten artykul to jakis dowcip i stwierdzam to po przeczytaniu polowy 1 strony w ktorej koles zali sie nad tym, ze go oblali za to, ze nie pokazal swiatka cofania ;o
egzaminator zawsze pyta czy zna pan zasady egzaminu i kryteria, a widac ten "doswiadczony" kierowca ich nie znal, co do tekstu wstepnego o tym, ze nieliczni zdaja za 1 razem, a reszta za 4,5,6 razem to tez jakas bajka wyssana
W ogóle ten fragment: W ubiegłym roku straciłem je, bo jeżdżę dużo, nierzadko z jednego końca Polski w drugi. Drogi jakie są, każdy wie, korki, roboty drogowe, niczego zaplanować się nie da, więc żeby się nie spóźnić, czasami jeżdżę szybciej, niż przepisy pozwalają. Nie szaleję, ale, przyznaję, przepisy o ograniczeniu prędkości nie zawsze traktuję z należnym szacunkiem.
Niczego zaplanować się nie da, ale żeby się nie spóźnić jeździ szybciej.
Najlepsze jest jak płaczą po egzaminie... bo się egzaminator uwziął... i tak ściemniają prawie wszyscy którzy nie zdali. Kolega Łukasz którego pozdrawiam , bo pewnie to przeczyta nie zdał chyba z 12 razy. Jednak zawsze mówił, oblałem bo wymusiłem, oblałem bo wjechałem pod prąd, bo mi zgasł dwa razy na górce... a nie farmazony " jechałem prawidłowo, a on mnie oblał"
Osoby, takie jak ten miły pan co się wyżala, po prostu najwidoczniej nie potrafią jeździć i nie zdają, jakoś praktycznie wszyscy moi znajomi, którzy zdawali, zdali najdalej za drugim razem. Sam w kwietniu 2004 roku rozpocząłem kurs, a w lipcu miałem już plastik. Zdałem za pierwszym razem, pomimo tego, że egzaminator miał dwa zastrzeżenia - pierwsze to niby wymuszenie, drugie to niby
Widzisz mój drogi, nie każdy jest takim omnibusem jak ty i nie zdaje prawka za pierwszym razem. I wcale nie musi jeździć gorzej od ciebie. Sam podałeś że popełniłeś dwa błędy (albo błędy których nie było ale egzaminator je widział) i uwierz mi że jakby miał zły humor to już niekoniecznie zdałbyś za drugim razem. Dlaczego? Bo przed pierwszym egzaminem jest 30 godzin jazd i tutaj ciągłość jest ważna. Drugi egzamin i
Politycy mają to do tego, że to oni uchwalają prawo, dzięki któremu byle urzędas to pan i władca, dla którego obywatel to śmieć. Tak było ze skarbówką, gdzie urzędas wydawał decyzję i zdzierał kasę z firmy często doprowadzając ją do updałości, i dostawał za to premię, nawet jeśli potem okazało się, że decyzja była błędna (napisałem było, bo nie wiem czy dalej tak jest) i tak jest z WORD-ami i egzaminatorami, którzy
A co mają do tego politycy Panie rebel? Tu króluje raczej chciwość ludzka, a nie żadni politycy... Na oblewaniu i kolejnym zdawaniu zarabia ten ośrodek, czy jak to się nazywa, a nie politycy (no chyba, że mówimy o vat'cie i tych pierdołach....)
Komentarze (177)
najlepsze
Wiem wiem, też tak robiłem.
Zapraszam w takim razie na wieś, do Częstochowy, przed przystąpieniem jednak wstąp na potańcówkę na Jasną Górę, obowiązkowo, po zdanym egzaminie również.
egzaminator zawsze pyta czy zna pan zasady egzaminu i kryteria, a widac ten "doswiadczony" kierowca ich nie znal, co do tekstu wstepnego o tym, ze nieliczni zdaja za 1 razem, a reszta za 4,5,6 razem to tez jakas bajka wyssana
W ogóle ten fragment: W ubiegłym roku straciłem je, bo jeżdżę dużo, nierzadko z jednego końca Polski w drugi. Drogi jakie są, każdy wie, korki, roboty drogowe, niczego zaplanować się nie da, więc żeby się nie spóźnić, czasami jeżdżę szybciej, niż przepisy pozwalają. Nie szaleję, ale, przyznaję, przepisy o ograniczeniu prędkości nie zawsze traktuję z należnym szacunkiem.
Niczego zaplanować się nie da, ale żeby się nie spóźnić jeździ szybciej.
Osoby, takie jak ten miły pan co się wyżala, po prostu najwidoczniej nie potrafią jeździć i nie zdają, jakoś praktycznie wszyscy moi znajomi, którzy zdawali, zdali najdalej za drugim razem. Sam w kwietniu 2004 roku rozpocząłem kurs, a w lipcu miałem już plastik. Zdałem za pierwszym razem, pomimo tego, że egzaminator miał dwa zastrzeżenia - pierwsze to niby wymuszenie, drugie to niby
Tutaj mam ochotę pojechać naszych pięknych polityków.
k$%$a, p!$%!%%one ch$%e i cwele poj##ane !
Albo trzeba zdawać w inny ośrodku, albo dać w łapę, albo mieć znajomego i tez mu dać w łapę.
Co za psychole i palanty robiły tą ustawę.
ja zdałem za 1 razem, chociaż za to jak jechałem to sam siebie bym uwalił po 5 minutach.... loteria i gówno się ma do umiejętności.