Chodzi tu bardziej o muzykę tzw 'popularną', jak ktoś się interesuje jazzem/bluesem/rapem/muzyką elektroniczną to zna głównych reprezentantów tych gatunków.
@laoong: Tytuł znaleziska jest tytułem artykułu. Nie zmieniłem go bo jakoś nie rozmyślałem nad "nieodpowiednim doborem tytułu w odniesieniu do tekstu". Jak kogoś to tak BARDZO razi, to niech napisze do autora.
A Miles Davis? A Johny Cage? Charlie Parker? Jakiś taki niewspółmierny do osiągnięć i faktycznego wpływu na muzykę ten ranking. Taki Davis jest przykładowo ojcem każdej odmiany jazzu poza free, która pojawiła się po Bebopie.
Tak sformułowany tytuł sprawia, że zaprezentowana tu lista jest niedorzeczna. Gdzie jest Mozart, Bach, Beethoven, Vivaldi, Chopin, czy chociażby Händel i Pachelbel ze swoimi wiecznie żywymi motywami, które zostały tysiące razy wykorzystane w muzyce współczesnej (choć mało kto zdaje sobie z tego sprawę) ?
Jeśli zaś autorowi chodziło o najbardziej wpływowych muzyków muzyki współczesnej to brakuje tu takich geniuszy jak Vangelis czy Oldfield. Nie rozumiem też Elvisa
@tu_ru: Po ludziach można się domyśleć, że chodzi o współczesną. A co do Elvisa to pewnie chodzi o to, że to dzięki niemu muzyka rock n rollowa stała się taka popularna. To na jego barkach do UK docierali Fatso Domino, Chuck Berry, Buddy Holly. Gdyby nie on kto wie jakby wyglądała współczesna muzyka. Pasuje tutaj cytat z Lennon "Przed Elvisem nie było niczego"
Komentarze (77)
najlepsze
Dajcie mi tylko chwilkę, wrzucę to na wikipedię.
O nich zapomniano, a jakby nie patrzeć prekursorzy muzyki elektronicznej.
Miao być John - wybacz - mój błąd...
Ze swojej strony dorzuciłbym The Doors i Public Enemy.
Tak sformułowany tytuł sprawia, że zaprezentowana tu lista jest niedorzeczna. Gdzie jest Mozart, Bach, Beethoven, Vivaldi, Chopin, czy chociażby Händel i Pachelbel ze swoimi wiecznie żywymi motywami, które zostały tysiące razy wykorzystane w muzyce współczesnej (choć mało kto zdaje sobie z tego sprawę) ?
Jeśli zaś autorowi chodziło o najbardziej wpływowych muzyków muzyki współczesnej to brakuje tu takich geniuszy jak Vangelis czy Oldfield. Nie rozumiem też Elvisa