Pracowałem przez 6 miesięcy w różnych częściach kraju. Od Trypolisu po Benghazi, aż po pustynię Libijską. Zarobki na poziomie 5 tysięcy pln/mc plus pensja w kraju. Generalnie bardzo miłe rozczarowanie - bardzo przyjaźnie nastawieni ludzie. Państwo kontrolowane przez wojsko i policję, ale nigdy nie mieliśmy z tym problemów. Zaliczyłem małe przesłuchanie podczas wylotu z pustyni. Na policji trzeba dostać specjalną pieczątkę na bilecie, żeby wylecieć.. Ceny żywności na naszym poziomie. Woda droższa
@slavkowsky: masz rację. Libia i Libijczycy b.miło mnie zaskoczyli. M.in. infrastrukturą drogową. W Trypolisie jest kilka obwodnic-ringów dookoła miasta. Na początku ciężko jeździć samemu autem - zasady ruchu drogowego nie obowiązują praktycznie, każdy jeździ jak chce, ale wbrew pozorom wszystko przebiega sprawnie i płynnie.
Jak tam z fanatyzmem? Czy też mają mentalność Marokańców lub Czeczenów (Allah jest panem a jak sądzisz inaczej to maczeta)? Czy innowiercy są dyskryminowani?
@VincentVega: Zawsze znajdzie się jakiś fanatyk, jak wszędzie. Ja na swojej drodze spotkałem chyba tylko jednego. Cały pobyt latałem w krótkich spodenkach i nikt oprócz jednego czarnoskórego muslima nie zwrócił na to uwagi. Myślę, że wynikało to z faktu, że w pobliżu były jego dwie córki. Poza tym w Libii normalnie prosperowały kościoły chrześcijańskie i nikomu to nie przeszkadzało. Młodzi ludzie podchodzą do religii podobnie jak w Polsce. Z takimi miałem
Pamiętam pewną sytuację. Podczas roboty zasuwam z gpsem, trafiam na farmę, wchodzę i w tym momencie z domu wychodzi kobieta z praniem. Jak tylko mnie zobaczyła, rzuciła miskę z ciuchami i uciekła do domu. Strasznie musiałem ją przestraszyć, ale zapewne bardziej bała się męża, bo miała odkryte włosy i nie powinna pokazywać się w takim stanie obcemu facetowi:-)
@aleandra: W dużych miastach, jak Trypolis można było spotkać wiele młodych dziewczyn w jeansach i t-shirtach, również z odkrytymi włosami. Im bardziej w plener tym mniej kobiet widziałem, a jak już się pojawiły to zakryte były od stóp do głów. Byłem kilka razy na kolacji u Libijczyków w domu, ale nawet wtedy nie widziałem kobiet. Posiłki jadły w swoim gronie. Zszokowałem się raz podczas przelotu z Benghazi do Kufry. Młoda kobieta,
@krzat: Moim zdaniem jest w tym wiele prawdy, ale takie, rzeczy działy się w latach 80-tych. Podobno w publicznej telewizji transmitowano relacje z egzekucji
Z dostępem do podstawowych produktów europejskich/światowych marek nie było większego problemu. Oczywiście nie wszystko było tam dostępne, ale coca-cola, pepsi, słodycze, holenderskie sery. Polskie akcenty również były. Można było kupić delicje, mleko łaciate :-).Ceny w sklepach na naszym poziomie. Mc Donaldów i Burgerkingów jak i dużych sieciowych sklepów w 2004 roku nie było i raczej teraz też nie ma. Lokalne fastfoody, wszechobecne grille, rożna rekompensowały ich brak;-). W Libii nie
Ad1. Wręcz przeciwnie. Libijczycy to bardzo życzliwi i gościnni ludzie. Miałem wiele sytuacji, że podczas pracy w polu ludzie przynosili nam obiad, wodę, herbatę (nie taką jak nasza:-)). Libijczycy byli bardzo otwarci i rozmowni, ciekawi. Wkurzające były czasami dzieciaki, strasznie upierdliwe, ale nie groźne.
Ad2. Nie spotkałem się z żadnym przejawem niechęci,czepialstwa z ich strony. Kontrole podczas podróży były częste, ale nie uciążliwe. Policja zawsze dobrze była poinformowana co i
@AndyMoor: W kraju panuje prohibicja (wprowadził ją Kaddafi). Sprzedaż, produkcja, picie, a nawet posiadanie alkoholu jest karane. Mimo to nie ma z tym problemu. Libijczycy jakoś sobie radzą - gorzałka z daktyli. Poza tym w latach 80-90 Jak były kampy firmowe, Polacy byli samo wystarczalni. Co do gum to nie spotkałem...
Komentarze (104)
najlepsze
A na początek kilka pytań na rozgrzewkę:
I. Ile czasu pracowałeś?
II. Ile zarabiałeś?
III. Jak reagowali na Ciebie tubylcy?
IV. Jakieś przygody z władzami kraju?
+
Prośba o wyjaśnienie tego (prawda czy fałsz, ew. małe rozwinięcie):
1. Brak rachunków za prąd; elektryczność jest darmowa dla wszystkich obywateli.
2. Brak oprocentowania pożyczek; banki w Libii są państwowe, a zero procentowe pożyczki są prawnie zagwarantowane dla wszystkich.
3.
Z dostępem do podstawowych produktów europejskich/światowych marek nie było większego problemu. Oczywiście nie wszystko było tam dostępne, ale coca-cola, pepsi, słodycze, holenderskie sery. Polskie akcenty również były. Można było kupić delicje, mleko łaciate :-).Ceny w sklepach na naszym poziomie. Mc Donaldów i Burgerkingów jak i dużych sieciowych sklepów w 2004 roku nie było i raczej teraz też nie ma. Lokalne fastfoody, wszechobecne grille, rożna rekompensowały ich brak;-). W Libii nie
Ad1. Wręcz przeciwnie. Libijczycy to bardzo życzliwi i gościnni ludzie. Miałem wiele sytuacji, że podczas pracy w polu ludzie przynosili nam obiad, wodę, herbatę (nie taką jak nasza:-)). Libijczycy byli bardzo otwarci i rozmowni, ciekawi. Wkurzające były czasami dzieciaki, strasznie upierdliwe, ale nie groźne.
Ad2. Nie spotkałem się z żadnym przejawem niechęci,czepialstwa z ich strony. Kontrole podczas podróży były częste, ale nie uciążliwe. Policja zawsze dobrze była poinformowana co i