Ciąg dalszy do TEGO wpisu.

No więc zostałem wezwany na przesłuchanie wobec zepsutego młodzieńca który włamał się do garażu. Wezwanie miałem na godzinę 9:00, więc o 10:00 mogłem zacząć spokojnie zacząć opowiadać. Zajęło mi to jakieś 15 minut (Musiałem mówić wolniej żeby pani zdążyła pisać, a oni nie powstrzymywali się od bardzo szczegółowych pytań). Po wszystkim powiedzieli, że to już chyba wszystko z ich strony, a ja z ciekawości zapytałem co będzie
#!$%@? Mircy co się właśnie #!$%@?ło!!

Próbuję zasnąć przy otwartym oknie bo gorąc i słyszę jak sąsiad krzyczy "#!$%@?, #!$%@? i się więcej nie pokazuj". Niewiele myśląc patrze przez okno, a tu sąsiad dosyć pokaźnej postury (Nazwijmy go Paweł) krzyczy na jakiegoś typka co ma może 1,50m. Kumpel odszedł a tamten w nogi. Pisze sms'a do kumpla żeby zapytać co się stało. Mówi, żebym zszedł na podwórko i wziął latarkę. Okazało się,