Wpis z mikrobloga

Mirki #coolstory sprzed chwili. Jestem dumny z siebie i czuje ze spełnilem swój obywatelski obowiązek.

No więc zadzwonił do mnie mój kolega - nazwijmy go gruby. Gruby mówi żebym wziął linkę od auta bo jakiś facet wjechał do rowu. No to ja mówię jadę, lubię robić dobre uczynki. Pojechałem, a tam typ kompletnie nawalony, ze swoją małżonka która trochę wypila, oboje ok 40 lat. No to mówię że nie ma problemu i ze wyciagne ich. Gruby w międzyczasie wziął mnie na stronę i mówi że typ się pytał go o drogę i ze co 5 minut zmieniał zdanie dokąd jedzie. Po rozmowie z nim wyciągnąłem ich i dali mi 20 zł. Nie chciałem brać pieniedzy ale mniejsza. Poprosili nas żebyśmy ich wyprowadzili na dobrą drogę, więc jedziemy. Pierwszy jechał gruby, potem oni i ja. Wtedy już zapisałem blachy na telefonie i były z miejscowości oddalonej o 50km. A prawdopodobnie jechali do domu. No to przecież ten typ 50km nie ujedzie bo się coś może stać złego. Zatrzymaliśmy się, krótka gadka z nimi i zostałem z grubym sam. Postanowiliśmy zadzwonić na policję. Zadzwoniłem, zgłoszenie przyjęte, jedziemy za nimi. Po ok 15 km policja ich złapała, my pojechaliśmy bokiem. Pojechaliśmy na shella na hotdoga zadowoleni z siebie, ale postanowiliśmy pojechać na komendę dowiedzieć się czy zgłoszenie było wiarygodne. Po dotarciu na komendę i przedstawieniu szczegółów w rejestracji, przyszedł do nas komendant który powiedział nam ze gość miał ponad 2 promile, prowadzone są właśnie z nim czynności, nie ma prawa jazdy bo stracił za jazdę po pijaku i ze prawdopodobnie poleci za kratki. Małżonka okazała się być trzezwa, wzięła samochód i pojechała do domu.

Ot cala historia, jestem dumny z siebie, dostaliśmy pochwalę od komendanta, czuje dobrze.

#policja #pijanikierowcy #polskiedrogi
  • 10