Wpis z mikrobloga

@Vitkacy: Dziewczęta wychodziły za mąż, szły "na swoje" ale do teściów :) Problem był jedynie z synami - ziemi nie przybywało (no chyba że jakaś wygrana wojna) musieli sobie znaleźć inne zajęcie, najczęściej wojsko, duchowieństwo lub urzędy. Niezamężne córki najczęściej szły do klasztoru albo żyły jako "ciotki" w domu rodziców.

@Slith: Starano się raczej unikać dzielenia ziemi, aby zapobiec ubożeniu rodu.

W sumie, jak człowiek już wyrośnie z tego studenckiego
@stefan_banach: Małżeństwo to bardzo skomplikowana sprawa, wiele czynników wpływa na to czy 'padnie'. Zwykle najłatwiej jest winić kogoś z zewnątrz, niż spojrzeć krytycznie na własne postępowanie, uczucia i starania. Najlepiej powiedzieć, że to wszystko wina tych złych i niedobrych teściów z którymi mieszkaliśmy ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@jagutex: To jasne, ale u moich rodzicow tak wlasnie bylo, moja babcia mieszkala z rodzicami, a ze ma bardzo dominujaca nature i jest z tych ktorzy wszystko wiedza najlepiej to rodzice postanowili sie jak najszybciej wyprowadzic ;P

I w sumie im sie nie dziwie bo jak jestem na dzialce z babcia to tez nie wytrzymuje wiecej niz 2 dni ;) wszystko musi byc tak jak ona chce, nie znosi slowa sprzeciwu
@stefan_banach: No widzisz, wyprowadzili się, nie zniszczyło im to małżeństwa :) Znaczy to, że mieli prawidłowo ustawione priorytety, tylko pogratulować zdrowego podejścia :) Ale są rodziny które naprawdę dają radę w wielopokoleniowym domu mieszkać i mają z tego więcej plusów niż minusów. W mojej rodzinie tak jest :)
@kynx: bo w jednym domu/mieszkaniu to praktycznie nigdy nie działa. Ale np. w domu, gdzie na piętrze mieszkają dzieci, a na parterze rodzice, albo w takim gdzie jest wyodrębniona część dla jednej rodziny i dla drugiej (najlepiej z osobnymi wejściami) - wtedy jak najbardziej może to zdać egzamin, o ile rodziny są normalne i panują w niej zdrowe, serdeczne relacje.