Wpis z mikrobloga

Dzisiejszy solo-trening Lausanne -> Chasseral -> Lausanne, bez garmina, pulsometrów, jedynie zabrałem ze sobą telefon.
Trasa malownicza, piękne widoczki, spora część trasy odsłonięta, lekki wiaterek.
Na początku podjazdu pod Chasseral spotkałem trzech kolarzy, dwóch ubranych w stroje IAM Cycling, jeden w stroju Tinkoff. Dojeżdżam do grupki, szybkie "no elo", wymiana zdań, pośmieszkowali i zwiększyli tempo. Złapałem się koła ostatniego z nich, gość w ubraniu drużyny Tinkoff widzi, że nadal się trzymam, zaczyna coraz mocniej kręcić. Postanowiłem, że przesunę się do przodu i sam zaczynam narzucać tempo.
Duszenie od samego początku i już kilka kilometrów na solo musiałem jechać na szczyt. Na górze zrobiłem kilka fotek, szybka przekąska paluchów serowych i łyk chłodnego Cardinala, ostatnie spojrzenie na piękne widoki i w drogę. Pogoda jak to w górach, szybko się zmienia i równie szybko musiałem zjechać ze szczytu bo ciemne chmurki nadciągały.
Powrót tą sama drogą, można śmiało trenować zjazdy i szlifować wchodzenie w zakręty z dużą prędkością, maksymalna prędkość jaką można uzyskać spokojnie przekracza 100km/h.

Kilka fotek: 1 2 3

Trasa: 1 Profil trasy

#szosa
  • 8
@kocham_jeze: dlatego u nich jest taki porządek, i nie bez powodu gardzą nierobami ;) Odnośnie idealnego kraju do uprawiania kolarstwa szosowego, to jest własnie ten kraj, kulturka i szacunek do drugiej osoby. Po prostu chce się jeździć w takiej atmosferze, a przede wszystkim żyć.