Wpis z mikrobloga

@lechwalesa: xxxxxxxxxx 09.10. 2015

Szanowny Panie Prezydencie!

Jestem zwykłym człowiekiem, który trochę przeżył. Mam 60 lat i mimo tego, że nie
należę do zamożnych, to dumny jestem z Polski, w której żyję. Dumny i zarazem zmartwiony
poczynaniami polityków, którzy dążą do przepaści. Wiele można znieść przyglądając się
walce pomiędzy różnymi partiami, ale obecne tendencje polityków prawicowych, którzy na
oślep i po trupach walczą o władzę w przyszłej kadencji parlamentarnej doprowadzają mnie
do rozpaczy. Albo są ślepi albo są ignorantami ekonomi i prawa. Być może z premedytacją
zamierzają narobić zamieszania w gospodarce i obwinić potem niepowodzeniami innych.
Być może zemsta za ich polityczne niepowodzenia z ostatniej dekady jest ich celem głównym
a nie dobro Polski. Nie zgadniemy teraz i nie zgadujmy, bo nie to powinno nas zająć.

Panie Prezydencie, przyszedł czas na Pańskie działanie. Jest Pan pierwszym
Prezydentem RP wybranym w wolnych i demokratycznych wyborach po wielu
latach niedemokratycznego totalitaryzmu i niewoli. Wtedy słowa „odrodzenie,
odbudowa, czy demokracja” miały prawdziwe znaczenie.

Jest Pan człowiekiem jako były Prezydent z moralnym prawem ostrzegania Polaków
przed niebezpieczeństwem!

Może jakąś odezwę do narodu tuż przed wyborami należałoby wygłosić!

Nikt inny lepiej oprócz Pana w tej chwili do tego się nie nadaje!

Pozwoliłem sobie na stworzenie małej refleksji, którą z pewnością mógłby Pan wykorzystać
dla ewentualnej odezwy do Nas, do Polaków, abyśmy zastanowili się w chwili, w której pojawiła
się wyborcza, pełznąca demagogia i robienie wody z mózgów sporej grupie społeczeństwa.

Tekst, który napisałem załączam poniżej.

Z wyrazami szacunku,

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Przecieram oczy ze zdumienia, kiedy spoglądam na osiągnięcia Polaków z ostatnich 25 lat historii Polski.

Nigdy wcześniej nie odnotowaliśmy tak olbrzymiego rozwoju gospodarczego i społecznego Polski, jak w ostatnim ćwierćwieczu. Tak, ćwierć wieku wystarczyło, aby z kraju pełznącego gospodarczo, w nędzy, zacofanego przemysłowo, zadłużonego ponad stan możliwości spłaty długów, stać się państwem sukcesu. Nie wstydźmy się mówić, że w czasach PRL-u nie mieliśmy zbyt wielu produktów, którymi mogliśmy pochwalić się na arenie światowej. Żyliśmy raczej z eksportu surowców, niż z produktów. A z produktów tylko dlatego, że były bardzo tanio wytwarzane, bo przeciętny robotnik otrzymywał równowartość 30 – 50 dolarów wypłaty miesięcznie. Trudno w to dziś uwierzyć, prawda? Ale takie są fakty.
Tyle była warta praca zwykłego Polaka kiedyś!
Dzisiaj mamy demokrację.
DEMOKRACJĘ! Dużymi literami i dostojnie powinniśmy to słowo wypowiadać. Nawet jeśli malkontenci, których mamy akurat pod dostatkiem mówią, że kiepska ta demokracja, bo bieda,
bo to wina Tuska, to mamy DEMOKRACJĘ. Demokrację, w której każdy obywatel ma prawo swobodnej wypowiedzi, prawo swobodnego wyboru elity rządzącej, prawo głośnej krytyki każdego Prezydenta, każdego Premiera i każdego urzędnika - bez obawy o konsekwencję i prawo swobodnego protestu przeciw niesprawiedliwości i przemocy. Cieszmy się i starajmy tę Demokrację szanować i wypieścić, żeby była jeszcze lepsza. To dla nas najlepsza droga.

Wielu jest też takich, którzy będą wspominać czasy wielkiej Rzeczypospolitej z dawnej historii.
I wielu powie, że teraz nie jesteśmy tacy wielcy jak kiedyś.
Powinni też oni głośno wspomnieć o przyczynach rozpadu I Rzeczypospolitej. Kiedy już udało się wyhodować wtedy dorodnego cielca, zarżnięto go i zjedzono zamiast rozpłodzić, bo chęć zjedzenia owocu ciężkiej pracy narodu była większa niż rozsądek i pragmatyzm. Roztrwoniliśmy wówczas naszą potęgę i musieli znosić niewolę, żyjąc w zniewadze i uniżeniu.
Dzisiaj powinniśmy tę historię wygłaszać głośno aby nie popełnić tego samego błędu.

Wielkość państwa czy narodu to nie liczby mieszkańców, czy wielkość obszaru, albo ilość czołgów. To nie ilość fabryk, czy kopalń, lecz nowoczesność i jakość wytwarzania wyrobów.
Wielkość narodu, to nie liczba, lecz humanizm i inteligencja.
Szanować nas inni będą za pragmatyzm, potencjał rozwoju, humanizm, inteligencję i umiejętność dogadywania się z sąsiadami. Szanować powinni nas też za umiejętność przebaczania, która niby jest doktryną religii chrześcijańskiej.
Przebacza człowiek wielkiego serca, a mały przebaczać nie umie!
Tej Maksymie zaprzeczają Ci, którzy dążą do „rozliczania poprzedników” zamiast poświęcić swoje siły na rzecz rozwoju i dobrej przyszłości swojej Ojczyzny.

Dziś jesteśmy w momencie ważnych decyzji i doznajemy rozterki przed dokonaniem ważnych wyborów. Wybory, które się zbliżają, to wybory naszej przyszłości.
Omamiają nas z lewa i z prawa chęcią rozdawania pieniędzy. Obniżają podatki.
Obniżają kwoty wolne od podatku. Oferują więcej pieniędzy na wypłaty. Będą płacić 500 miesięcznie na dziecko, zwiększa wydatki na obronę, będą dotować kopalnie i huty... etc, etc...
a pieniądze skąd na to? Pewnie dodrukują i tak oto szybko owo 500 zł będzie równowartością piwa, a obietnice wyborcze wobec dzieci zostaną spełnione tylko jako nic nie znaczące cyfry.
Jeśli słuchamy uważnie, to zauważamy, że nie ma w tych obietnicach nic, co nosiłoby choćby
nutę gwarancji. To brzmi tak, jak jak definicja socjalizmu: walka klasy robotniczej z kapitałem...
Walka, nie zwycięstwo! Tylko walka! Kapitał zwalczono, a pracować na nowy się nie chciało...
Teraz niektórzy politycy oferują walkę z biedą. Niech powiedzą - jak? Niech nie mówią o walce!
Te nowe deklaracje, jeśli mają być wiarygodne, to powinny zawierać co najmniej daty i uzasadnienie finansowania.
Przecież obniżenie podatku, czy też jakieś inne souveniry, mogą być celowo zrealizowane dopiero za kilka lat, i może tylko dla bardzo wąskiej grupy ludzi! Czy o to nam chodzi? Zastanówmy się i nie dajmy oszukać!!!

Jeśli podsumujemy stan naszego państwa w porównaniu ze stanem sprzed 25 lat, to zapewne
powinniśmy zastanowić się, czy idziemy we właściwym kierunku?
Powinniśmy ocenić stan naszego rozwoju i pozycję Polski wśród innych państw na świecie
teraz i przed 25 laty.
Hańbą powinny być dzisiaj nazywane słowa „ o naprawie Rzeczypospolitej”. O jakąż naprawę chodzi? Przecież rozwijamy się dynamicznie i niby co mamy naprawiać?

Może wystarczy zadbać o utrzymanie obecnego trendu? Może nie należy robić gwałtownych ruchów politycznych, a tylko doszlifować metody i dostrzec zaniedbane sfery życia społecznego?
Być może metoda całkowitej zmiany sposobu zarządzania państwem okaże się lepsza?
Może jest zbyt wiele błędów popełnionych przez polityków w ostatnim ćwierćwieczu i z tego
powodu nie jesteśmy w pierwszej dziesiątce najbogatszych państw świata?
Nie ma takiej odpowiedzi, która dawałaby gwarancję najlepszego wyboru.

Bądźmy rozważni i nie wierzmy politykom głoszącym wspaniałe hasła. To zazwyczaj demagogia.
Zazwyczaj sprytnie wywiną się z niespełnienia obietnic, powiedzą potem, że stan zastany po wyborach był gorszy niż myślano, bo - owszem – obiecaliśmy, ale nie mówiliśmy, że dla każdego, bo zmieniła się nagle sytuacja na świecie, bo mamy lepsze pomysły na wydatki, np. na nowsze czołgi... itd., itd.

Rozsądek podpowiada nam, aby postąpić najwłaściwiej, więc może lepiej pozostać przy opcji stałego rozwoju, niż przy stole hazardowym....

„Solidarność” wygrała wspaniałą i wolną Polskę 25 lat temu. Dzisiaj rolę główną w dalszym rozwoju odgrywa nie „Solidarność”, bo jest za stara i nie ma komunistów u władzy. Dzisiaj Polska należy do Polaków i to oni zdecydują, czy chcą mieć Ojczyznę wspaniałą i wielką wielkością narodu. Ci, którzy przy okazji wyborów dokonają złego wyboru albo na wybory nie pójdą, niech nie obwiniają innych o to, że zupka była za zimna...

Nie zapominajmy też, że wielkie dzieła nie powstają z soboty na niedzielę, że dobrobytu nie buduje się w ćwierć wieku na następne 1000 lat i że będą bez dodatkowego wkładu pracy rosły w siłę.
Zaledwie w 25 lat dokonaliśmy zwrotu o 180 stopni od przepaści, w którą przez 50 lat podążaliśmy! Jeśli widzimy jakiś błąd popełniony w naszej pracy nad rozwojem wielkości Polski
przez ostatnie 25 lat, to może należy dokonać jakiejś korekty o parę stopni, ale nie róbmy gwałtownych zwrotów, bo czasem wypadniemy z tej dobrej ścieżki.

Nie dajmy się zwieść pięknym hasłom o rozwoju przemysłu górniczego kosztem dotacji, bo mamy czarne złoto w ziemi dopóki w ziemi jest. Nie wydobywajmy węgla na siłę, dotując kopalnie, bo ceny światowe są na razie zbyt niskie aby nasze skarby dziś za grosze wydobywać. One powinny zostać dla przyszłych pokoleń a skarbem narodowym staną się wtedy, gdy innym węgla do kopania zabraknie.

Dzisiaj dwie siły polityczne wyrywają sobie stery: PIS i Platforma Obywatelska.

Jeśli nie powiedzą, kiedy wprowadzą swoje obietnice w życie, bądźmy ostrożni i wybierzmy właściwie, dla dobra naszych dzieci i wnuków. Pamiętajmy, że wprowadzenie obietnicy w życie,
to nie jest złożenie wniosku do sejmu, bo może być „na odwal się”. To jest wydanie realnej uchwały sejmowej o wejściu w życie nowego prawa! To zwykle następuje w drodze rozwagi i analizy
możliwości prawnych i ekonomicznych. Nie ma innej rozsądnej opcji, alternatywy.

Tylko rozwaga może nam dobrze służyć w dokonywaniu wyborów. Wybiera jednak ten, który idzie do wyborów. A ten, kto nie idzie na wybory, jest „nierozumnym człowiekiem”, któremu obojętny jest los ojczyzny. #polityka
  • 2