Wpis z mikrobloga

tl;dr


Donoghue v Stevenson - statuetka szkockiego prawa prywatnego, fundamentalna i jedna z najwazniejszych decyzji szkockiego oraz angielskiego prawa deliktu, precedens ustanawiajacy dzisiejsza koncepcje zaniedbania. Samo tlo sprawy jest ciekawe, choc nieco obrzydliwe.

Pani Donoghue bowiem siedziala sobie w kafejce w malej szkockiej miejscowosci Paisley, zajadajac sie w najlepsze, jednak - jak to przy posilku - zachcialo jej sie pic. Zamowila wiec piwo imbirowe w pieknej, czarnej butli i z usmiechem na ustach rozpoczela konsumpcje trunku. Niestety, zamiast orzezwienia, nasza bohaterka nabawila sie szoku oraz niezytu zoladka i jelit. Dlaczego? Ano dlatego, ze po wypiciu 3/4 trunku odkryla, ze w butelce goscil... pan slimak w stanie rozkladu. Przez kolor butelki nie miala prawa wczesniej go zauwazyc.

Kogo wiec pozwac? Kelnera, kafejke? Nie, przeciez oni tylko sprzedali produkt dostarczony im przez firme, ktora to byla winna dyskusyjnym walorom zywieniowym sfermentowanych zwlok slimaka. Pozew przeciw firmie Stevensona zostal wiec wystosowany i niedlugo po tym odbyl sie proces w Court of Session. Najwiekszy problem stanowila wczesniejsza sprawa Mullen v AG Barr & Co Ltd, w ktorej to dwoch dzieciaczkow strzelilo sobie drina z mysza w srodku, przegrali oni jednak, bo zgodnie z decyzja sedziow "producent mogl byc odpowiedzialny tylko wobec kogos, z kim laczyl go bezposredni stosunek umowny".

W Outter House pani Donoghue wprawdzie zwyciezyla, jednak przegrana strona apelowala do Inner House. Tam sprawa rozpatrzona zostala przez tych samych sedziow, ktory udzial brali we wczesniej wspomnianym Mullenie. Nie dziwi wiec, ze zadecydowali, ze podobienstwo (mysz w piwie imbirowym - slimak w piwie imbirowym) jest zbyt duze, by wyrok mogl sie roznic. No i wygral okrutny slimaczany potentant w meloniku z wielkim znakiem dolara i cygarem w ustach.

Nie byl to jednak koniec zmagan naszej protagonistki. Wystosowala ona apelacje az do samej Izby Lordow, podbudowana do tego statusem in forma pauperis (lac. polaka robaka biedaka), co po zaakceptowaniu poskutkowalo obrona jej pro bono. Tam sedziowie wiekszoscia zadecydowali na korzysc Donoghue, decyzja jednak byla bardzo rozbudowana i godna szerszej uwagi.

1) Obalili oni Mullena, twierdzac, ze odpowiedzialnosc firmy Stevensona za zaniedbanie jest obecna i bazuje na generalnym, publicznym wykroczeniu moralnym, ze ktore trzeba zaplacic. W praktyce jednak, dzialania i zaniechania nie moga dawac kazdej osobie dotknietej przez nie prawo do ubiegania sie o rekompensate. Zasada milosci do blizniego przeobrazila sie w prawie w zasade o niekrzywdzeniu go. Trzeba unikac dzialan lub zaniechan, ktore w rozsadnie przewidywalny sposob sa w stanie wyrzadzic krzywde owemu blizniemu. Odpowiedzia na pytanie "kto jest owym bliznim?" wydawalo sie byc jedno: te osoby, ktore zostaly tak dokladnie i bezposrednio dotkniete twoim dzialaniem/zaniechaniem, ze powinienes byl wziac je pod uwage juz w momencie rozwazania jego podjecia.
2) Stwierdzili, ze wczesniejszy podzial na przypadki zainfekowania zywnosci groznymi i niegroznymi substancjami byl bezpodstawny. Nierozwaznym bylo ograniczenie prawa do sztywnych i ekskluzywnych kategorii. Sama natura przedmiotu czy substancji moze wymagac roznych stopni ostroznosci, a zaangazowana osoba bedzie rozwazac bezpieczenstwo mniejszej lub wiekszej sfery osob w zaleznosci od zagrozenia. Tak wiec nie tylko stopien ochrony, ale i zakres osob nia objetych musial zostac rozszerzony. Obowiazek tych zapewnien mogl od teraz istniec niezaleznie od kontraktu. Jego istnienie definiuje sama natura substancji, wymagane jest jednak podjecie wszelkich srodkow ostroznosci, by nie dopuscic do wystapienia tych niebezpiecznych. Rozwiazanie to jest wiec o wiele rozsadniejsze od tworzenia specjalnej kategorii, ktora jako jedyna wymagala takiego obowiazku.
3) Producent artykulow, sprzedajacy je w takiej formie, ktora niewatpliwie swiadczy o checi dotarcia ich do niezaleznych konsumentow w formie niepozwalajacej na posrednie zbadanie tego przedmiotu, majacy swiadomosc o mozliwej krzywdzie na zyciu, zdrowiu lub wlasnosci konsumenta, wywolanej brakiem zachowania odpowiednich srodkow ostroznosci podczas przygotowywania produktu, jest zobligowany do podjecia odpowiedniej dbalosci i ochrony na rzecz konsumenta.

Efekt:
- janusz biznesu wyskakuje z hajsu
- prokonsumenckie zmiany w prawie deliktu
- precedens podatny na aplikacje do wielu innych, rozleglych spraw (tu warto zobaczyc chocby Home Office v Dorset Yacht Co Ltd [1970] A.C. 1004.

Polecam przyjrzec sie samej transkrypcji z procesu w House of Lords i decyzji sedziow, ciekawie podzielone zdania.
#prawo #uk #ciekawostki #ciekawostkiprawnicze

nie mam w sumie tagu, pod ktorym moglbym to jakos segregowac, wiec niech bedzie: #ukprawo
  • 8