Pierwsze śniadanie w hotelu i już wiem co to znaczy 'śniadanie śródziemnomorskie' - mięsa tu nie uświadczysz, są za to zwykłe naleśniki jak u nas i marokańskie - twardsze i moim zdaniem pożywniejsze. Do tego dżem, kawusia, chlebek, masło i bardzo dobre bułeczki coś lukrowane miodkiem. W sumie smaczne, ale jak tak będzie codziennie to po tym śniadaniu będę chodził na jakąś dobrą zupkę na targ.
Z tą garbarnią całkiem ciekawa historia się wiąże...doprowadził nas do niej bardzo 'życzliwy' tubylec, gdzie oddał nas w ręce innego bardzo życzliwego tubylca, który oprowadził nas po tych właśnie garbarniach. Wszystko fajnie, dostaliśmy mięte do ręki co by sobie ją wąchać zamiast tego okropnego smrodu, poszliśmy w miejsca gdzie normalni turyści raczej nie przebywają a na koniec zaprowadził nas do sklepu gdzie mieli wyroby z tej skóry. Kolejny życzliwy próbował nam wcisnąć wszystko, za skórzaną poszewkę na...powiedzmy pufę chcieli 1200 drachm, co jest całkiem sporo. Nie szło go przegadać, jak tylko się dowiedział, że jesteśmy z Polski to chodził tylko wokół nas i 'wódka!' 'wódka!'. Ale na szczęscie udało nam się z tego sklepu wyjść bez niczego :) Już mogłoby być idealnie, ale tu stoją porzedni dawaj bohaterowie tej historii i chcą po 100 drachm na głowę za tą przyjemną podróż (co jest w sumie i tak niedużo, biorąc pod uwagę przygodę znajomego dał się zaprowadzić do bankomatu przez uczynnego Marokańczyka i ten sobie zawołał 300 drachm). Suma sumarum po długich utargach zeszliśmy z ceną do 10 i uciekliśmy do hotelu :) Lekcja na dziś: nie ufać tutaj uczynnym ludziom :)
ciąg dalszy wieczorem, najprawdopodobniej późnym wieczorem
Pierwsze śniadanie w hotelu i już wiem co to znaczy 'śniadanie śródziemnomorskie' - mięsa tu nie uświadczysz, są za to zwykłe naleśniki jak u nas i marokańskie - twardsze i moim zdaniem pożywniejsze. Do tego dżem, kawusia, chlebek, masło i bardzo dobre bułeczki coś lukrowane miodkiem. W sumie smaczne, ale jak tak będzie codziennie to po tym śniadaniu będę chodził na jakąś dobrą zupkę na targ.
Z rana krótki spacer po okolicy, większość sklepów pozamykana ale to i lepiej, zgiełku takiego nie ma, można popodziwiać [wielkie palmy przy drodze]https://dl.dropboxusercontent.com/u/17892096/maroko/5.hotel%20wieczorem-miasto%20hotel/IMG_2300.jpg), fikuśnych balkonów czy też jednej z wielu tutaj garbarni skór.
Z tą garbarnią całkiem ciekawa historia się wiąże...doprowadził nas do niej bardzo 'życzliwy' tubylec, gdzie oddał nas w ręce innego bardzo życzliwego tubylca, który oprowadził nas po tych właśnie garbarniach. Wszystko fajnie, dostaliśmy mięte do ręki co by sobie ją wąchać zamiast tego okropnego smrodu, poszliśmy w miejsca gdzie normalni turyści raczej nie przebywają a na koniec zaprowadził nas do sklepu gdzie mieli wyroby z tej skóry. Kolejny życzliwy próbował nam wcisnąć wszystko, za skórzaną poszewkę na...powiedzmy pufę chcieli 1200 drachm, co jest całkiem sporo. Nie szło go przegadać, jak tylko się dowiedział, że jesteśmy z Polski to chodził tylko wokół nas i 'wódka!' 'wódka!'. Ale na szczęscie udało nam się z tego sklepu wyjść bez niczego :) Już mogłoby być idealnie, ale tu stoją porzedni dawaj bohaterowie tej historii i chcą po 100 drachm na głowę za tą przyjemną podróż (co jest w sumie i tak niedużo, biorąc pod uwagę przygodę znajomego dał się zaprowadzić do bankomatu przez uczynnego Marokańczyka i ten sobie zawołał 300 drachm). Suma sumarum po długich utargach zeszliśmy z ceną do 10 i uciekliśmy do hotelu :) Lekcja na dziś: nie ufać tutaj uczynnym ludziom :)
ciąg dalszy wieczorem, najprawdopodobniej późnym wieczorem
#barytoszpodrozuje #wykopodroz