Wpis z mikrobloga

649 870 - 480 = 649 390

Czyli druga próba dojazdu z Katowic nad Bałtyk na raz. I druga porażka, tym razem z winy sprzętu. Opis pierwszej tutaj:

http://www.wykop.pl/wpis/17567301/760-231-520-759-711-katowice-tczew-zawsze-chcialem/

Tym razem, nauczony już doświadczeniem, wyjechałem o 6 rano. Tak, aby nie zarywaćc niepotrzebnie drugiej nocy. Prognozy były lepsze niż ostatnio, więc i nastawienie bardziej pozytywne. W nocy miało być minimum 9-10 stopni, a nie jak ostatnio, gdy temperatura spadła do zaledwie 2-3.

Początek trasy od Katowic do Częstochowy taki sam. Po 80 km melduję się na szybki postój w Maku na tortillę śniadaniową którą uwielbiam ;) Orientuję się, że średnią mam w granicach 31 km/h, co mnie mile zaskakuje, bo starałem się i tak nie nadwyrężać prawej nogi, ze wzgędu na ostatnie problemy. To chyba lekki wiatr mi sprzyjał.
Kolejny cel pośredni to pierwsza nowa gmina do #zaliczgmine czyli Kluki. Dalej trochę kluczę na boki żeby skosić co nieco nowych gmin, oczywiście kosztem nadłożonego dystansu, jednak gminy serious business ;)
Zgodnie z prognozami zbierają się chmury i wiatr wyraźnie się nasila, zmieniając kierunek na dla mnie boczny, lub w mordeczkę. Na szczęście tylko straszy i ostatecznie nie spada z nieba nic. I tak do wieczora, czyli przez jakieś 200 kolejnych km.

Dalej kieruję się na DK91 sprawdzoną ostatnio, by w nocy nie błądzić i niepotrzebnie nie traskać się po dziurach. Dodatkowo nie chciałem zaliczać po ciemku nowych gmin, bo i tak bym nic w nich nie zobaczył, a zawsze staram się trochę pooglądać ;) Przed zmierzchem zbliżam się do Włocławka, gdzie zaplanowałem dłuższy postój. Wcześniej jednak zjeżdżam do centrum Kowala, które ominąłem ostatnio. Warto było, bo miasteczko całkiem przyjemne. Jedynie jakieś sebixy w BMW mnie zwyzywali od #!$%@? #!$%@?, bo skęcając w lewo dojechałem do lewej krawędzi pasa i stwierdzili chyba że jadę środkiem ;) W biedzie zaopatruję się na prowiant do jazdy w nocy, bo pochłaniałem jedzenie ostro.
Po wspomnianej przerwie, już po ciemku ruszam w kierunku Torunia. Dalej odbijam na DK 55 odbijając na Grudziądz. Gdzieś po drodze zakładam długie spodnie, bo robi się chłodno i wilgotno (na szczęści w ostatniej chwili przed wyjazdem wyrzuciłem z torby kurtkę przecidwszczową, a w jej miejsce wziąłem właśnie te kalesonki. Ryzyko się opłaciło ;)).
W nocy wiatr wyraźnie osłabł i na szczęście zmienił kierunek na bardziej przychylny. Po 450 km mam dobrą jak dla mnie średnią około 28km/h. Zbliżam się do miejscowości Nowe i postanawiam wpaść na słynną stację z bufetem, gdzie ostatnio się poddałem przy pomiadorowej :) Niestety ostatnie 15 km odcinek jadę zamiast DK91, alternatywną drogą wzdłuż Wisły, przez Zajączkowo, Tryl itp. Widokowo trasa pewnie piękna (u mnie były gęste mgły i jeszcze ciemno), jednak stan nawierzchni tragiczny. (wołam @baya i @naprewde bo chyba beda kojarzyć ;)) Wkurzam się nieźle. Teraz tez wiem, że to był gwóźdź do trumny dla mojego napędu. Po stromym podjeździe na końcu odbijam w lewo na stację i zamawiam pomidorową, pieczywo i colę. Chyba na kilka sekund zasypiam przy stole. Po chwili ruszam dalej. Nastawienie pozytywne, słońce staje, robi się cieplej. Kryzys nocy mija i robi się pięknie. Myslę sobie: tym razem się uda! Mam dużo czasu do pociągu. Nie muszę się już spinać, a tylko podziwiać okoliczności wiosennego poranka.
No i stało się! Na granicy województw czuje jak zaczyna mi pływać pedał. Początkowo nie wiem co się dzieje, bo po szybkiej inspekcji wszystko wydaje sie OK. Gdy odpada mi pedał i odkrywam co sie stało, już wiem, że z dalszej jazdy nici:

https://www.endomondo.com/resources/gfx/picture/33245549/big.jpg

Próbuję jeszcze trochę jechać jedną nogą, ale po chwili wypadają łożyska suportu i jest kaplica. Co za niefart! Dlaczego akurat tu i teraz?!
Sprawdzam gdzie jest najbliższa stacja kolejowa i 10 km prowadzę rower po polnych drogach do celu, już nieźle zdemotywowany. Pod drodze urządzam sobie śniadaniowy piknik i krótką drzemkę na skraju pola przy drodze. Ze Smętowa, które mimo wszystko wspominam pozytywnie (pierwsza gmina zdobyta prowadząc rower ;)) dojeżdżam do Bydgoszczy pociągiem PR, a następnie do Katowic już IC.

No i kolejny raz nie udało się dotrzeć do celu... ostatnio złe rozplanowanie czasu i pory wyjazdu, tym razem awaria. Choć źródłem tej awarii był mój błąd -> dokręciłem kilka tygodni wcześniej śrubę korby na maxa (bo sie odkręcała samoczynnie), a moment jaki tam jest przewidziany to zaledwie 0,8 - 1,6 Nm. Ja pewnie go przekroczyłem jakoś dwudziestokrotnie.
Obawiam się, że wraz z wymianą korby i suportu, będę musiał wymienić łańcuch i kasetę. Myślałem nad zakupem nowej korby i przełożeniu do niej starych tarcz, by wykorzystac jeszcze ten napęd. Nowe założyłbym wraz z wymianą łańcucha i kasety w przyszłości, po pierwszych oznakach zużycia. Co myślicie?

Ogólnie tym razem szło mi dużo lepiej. Średnia prędkość 4km/h wyższa niż ostatnio. Więcej i odważniej kładłem się na lemondce, dzięki czemu kark mi tak nie doskwierał (moja zmora na dłuższych dystansach). Bólu nogi udało się uniknąć.

Tak więc mimo wszystko jestem zadowolony, bo jestem bogatszy o kolejne doświadczenia! :)

Endo:

https://www.endomondo.com/users/6488624/workouts/731259407

Strava:

https://www.strava.com/activities/584248179

#100km #200km #300km #400km #byczysnarowerze #rower

#rowerowyrownik
byczys - 649 870 - 480 = 649 390

Czyli druga próba dojazdu z Katowic nad Bałtyk na...

źródło: comment_IdMJ3bOdsOHvNfH0PSVBCtS0dY0mIGAX.jpg

Pobierz
  • 33
@byczys: Ostatnio pisałeś, że taka jazda, to nie twój klimat i że dajesz sobie spokój. Widać za głośno to powiedziałeś ( ͡º ͜ʖ͡º) Ale gratuluję zaparcia. Trzeci raz pojedziesz bez nawigacji, na pamięć.
@Ragnarokk: No widać ja trochę inny jestem, bo nigdy nie mówię nigdy, co najwyżej mam lekkie wątpliwości. Nigdy też po drodze nie mówiłem sobie "nigdy więcej", a trochę przejechałem.
@byczys: Zamierzonego celu nie osiągnąłeś, mimo to jest Ci czego gratulować. Brawo! Następnym razem z pewnością się uda, a osobiste zwycięstwo będzie smakować jeszcze bardziej ;)
Wątpię by było to spowodowane tym, że za mocno dokręciłeś lewe ramię.


@ byczys @tony_rogalik: Też tak sądzę, już prędzej byś ukręcił łeb w tej śrubie mocującej ramię. Wiem, co mówię, bo sam tak kiedyś zrobiłem. Ale ukręcona oś mechanizmu korbowego to dla mnie nowość, wydawało mi się że takie rzeczy są niemożliwe.
via Android
  • 0
@crimson_wind @tony_rogalik

Nadal twierdzę, że to była główna przyczyna. Kiedyś zgubiłem tę śrubę i zamówiłem nową. Następnie przykrecilem ją nie za mocno, jednak pomimo że miała klej na gwincie - odkręcała się samoczynnie. Dokręcałem więc mocniej i mocniej. Ale popełniłem błąd, bo nie poluzowałem śrub zaciskających ramię na osi. A to właśnie one naciskając na zewnętrzne krawędzie łba śruby zapobiegają jej odkręcaniu (patrz foto).
Ta śruba nie ma na celu mocowanie korby,
byczys - @crimsonwind @tonyrogalik 

Nadal twierdzę, że to była główna przyczyna. Kie...

źródło: comment_pgYEGXnh50aTJbIZLdE8jgTCpuhfICFv.jpg

Pobierz