Wpis z mikrobloga

Opowiem wam moją historyjkę, jak z zakupu samochodu postanowiłem zrobić sobie wycieczkę przygodową.. uwaga w #!$%@? długie, jak ktoś się nudzi to zapraszam - jest wątek #motoryzacja , #rozowepaski , #podrywajzwykopem i #wykopjointclub

tl;dr nie będzie

W skrócie o mnie - żona mnie zostawiła, auto mi się zepsuło, więc postanowiłem kupić sobie coś czym chcę jeździć - klasyczne auto sportowe zamiast tego czym musiałem [golf 2 1.3..]. Miałem kilka pomysłów, aczkolwiek co wybiorę zależało w sumie od tego kiedy będę miał wypłatę - zwykle mam 18, wg papierów 20. 18 wypadał w sobotę więc uznałem, że nie będzie. Ogłoszeń było sporo, im bliżej wypłaty tym mniej zostało. Jedno miałem upatrzone od początku - ale cena za wysoka. Ale po kilku dniach spadła. Po kilku dniach z nowu - nie ma opcji żeby ktoś nie wykupił

16.06, czwartek. Wstałem o 15 bo po nocce i na następną. Siadam na olx z nudów. 15:30, za godzinę do roboty na nockę Szukam ciekawych aut, nagle telefon.
-Ej, bo wypłata jest na koncie

W oczach #!$%@?, dzwonimy na upatrzone ogłoszenie.
-Aktualne. Można zarezerwować do jutra?
-Można.

To patrzymy na dojazd..bo problem w tym, że auto było w Szczecinie. A ja mieszkam na drugim końcu polski patrząc w pionie. Oj tam, ostatnio wspominałem swój wyjazd do warszawy po auto, więc tu też będzie ciekawie. Poza tym zawsze zazdrościłem przygód koledze, który pojechał na stopa do Hiszpanii. Wszystko na szybko, ekwipunek na ziemie, nie zdążyłem nic zjeść, ledwo zrobiłem żarcie do pracy, trasę sprawdził kolega na telefonie jadąc do roboty.
Plan zapowiadał się idiotycznie, jak na mnie przystało, więc czujędobrzeczłowiek - od od 18 do 6 rano w pracy, w domu będę o 7 rano. A o 7:30 trzeba już startować. Dobra, przeżyję.

6:55, wróciłem z roboty, szybkie przepakowanie gratów do plecaka z roboty, zmiana ciuchów na czyste. Kurde, 20 minut co by tu...o wiem, zapalę, będzie wesoła wycieczka. Palę, nic. Kurde 10 minut zostało. Palę dalej, no nic. 5 minut. Dalej palę, co jest gurwa, nic. Chcę wychodzić, zgieło mnie. Ujarałem się jak świnia Dobra, lecę na busa do Wrocławia. Mijam pół 400 metrowej trasy
-A #!$%@?, schodami będzie szybciej. Wracam się 200m, żeby pójść drogą krótszą o 10m

Jestem na przystanku, 10 minut do odjazdu, lekko kropi. Zauważyłem ją. To małe miasteczko [~25k ludzi] - tu moda dociera z opóźnieniem i nie jest tak intensywna. Wyglądając jak typowy miejski drwal czy co innego super modnego w W-wie to albo zostaniesz wyśmiany albo dostaniesz #!$%@? [zwykle oba na raz]. Wracając - idzie ona. Ubrana jak nie stąd - jak z okładki magazynu. Czarne spodnie, czarna marynarka. I do tego kapelusz, czerwony. Ciężko oderwać od niej wzrok - na oko 19 lat, ładna jak z bajki, staje obok. Myślę - nietutejsza...ale z drugiej strony co by tu robiła? tutejsza, tylko studiuje we Wro i czuje się lepsza. Zobaczymy, chętnie ją poznam

Przyjechał bus, wsiadamy. Oczywiście bus przeładowany. Stoję w przejściu, ona przede mną. Po paru przystankach zrobiły się wolne 2 miejsca obok siebie. Ona usiadła. Wymusiłem na małolacie przed nią, że ja siadam obok. Zajebiście, odwróci się na chwilę do mnie,może uśmiechnie to ją zagadam. Będzie moja. Tym bardziej, że dziś wyglądam 7,5/10, więc lepiej i tak nigdy nie będzie. Usiadłem obok
A tu jeb, ona łeb w stronę szyby

Dobra, poczekam. Gapi się w okno sztywno.
-O Ty #!$%@?, wybrzydzasz jakbyś na tinderze była?! - sobie myślę - to zobaczymy

Wysiedli prawie wszyscy z busa po pierwszych 20 minutach jazdy.
-#!$%@?, tak będę siedział, męcz się.
Poszedłem spać, nie przesiadłem się do końca drogi

Wrocław

Wysiadamy i szybko na peron, wg e-podroznik 20-30 minut do pociągu na Poznań i stamtąd na Szczecin, ale godzin odjazdów nie znam. Byle by do kibla najpierw. Wpadam, o jest kibel. Zamknięty, obszedłem do okoła. O drugi "Czynne od 0:00 do 4:00". Co to, burdel, czy toaleta?! Do 4:00 nie wytrzymam. Lecę dalej, pół dworca za mną, jedne znaczki mówią prosto, drugie zawróć, zgubiłem się 3x, o jest!
Już wchodzę do środka, sprzątaczka dźga ludzi mopem - "NIE CZYNNE, TAM DRUGI ZA POCZEKALNIĄ". No ja jebe... Lecę dalej, prawie wyszedłem z dworca, o jest. "DWA PISIONT!" - ale za kupę czy siku? Dobra, zapłaciłem, wszedłęm, wyszedłem

Szukam rozkładu jazdy. Jest. Do Poznania 11:04. Patrzę na telefon: 11:05. #!$%@?, szukam, innego. Jest bezpośredni na Szczecin za 2 godziny. Styknie, zjem coś, może coś zwiedzę. Nagle przez megafon "opóźniony z Wro do Szcze wjechał na peron, ludzie biegną. Ja szybki look na kasę biletową - kolejka jak do lekarza. Trudno. Kupiłem bilet na późniejszy. Wyszedłem na zewnątrz

O, ładowarki do telefonów. Muszę kupić samochodową bo tel na włączonej nawigacji do wieczora umrze, a zamierzam wrócić za dzień-dwa. Kupiłem, 15zł. Jak się później okaże, ta ładowarka zmieniła bieg całej wycieczki. Dzwonię do gościa, mówię, że pociąg będzie na miejscu o 19 to po 20 będę bo trzeba dojść
-Weź taxe, nie mam czas
Przyjechał pociąg, jadę.

Wysiadam w Szczecin
-Hej złotówa, ile za dojazd tu
-y 40cebulionów
-no chyba nie, telefon pokazuje 5km
Idę do starego volvo
-Ile?
-30
-Dobra, jedźmy.
Taxówkarz nie zna trasy, szuka na tablecie. Dojechane
Ulica jest, numeru budynku nie można znaleźć, taxe jeździ w tę i nazad.
-Panie wysiadam.
Znalazłem adres sam, dzwonię do ziomka, przyjeżdża po 10 minutach

O Panie, tu jest auto. Jest. Żółta toyota celica. Maska jak w wersji Carlos Sainz Powiedziałem w pracy co kupuję - dostałem nowy pseudonim z miejsca - #!$%@? bez "S". Opis się zgadza.
-Tylko Panie zapomniałem, tu nie ma silniczka wycieraczek.
A pogoda taka, że co parę godzin pada. #!$%@?, przeżyję. Auto bez ubezpieczenia, przez neta nieubezpieczę, bo pojemność nie zgadza się z modelem, ale ziomek zgodził się na sprzedaż z datą jutrzejszą, więc w sobotę sobie spokojnie ubezpieczę w ubezpieczalni

Płacę, wyjeżdżam, jadę od razu pod castoramę - auto bez pozycyjnej z przodu i błotniki w szpachli. Zamaluję byle jak w kolor, nie będzie się rzucać bagietom w oczy. Potem do maka zjeść i na CPN. Podłączę radio, podładuję telefon
Podłączam ładowarę - nic. Gurwa - myślę - nie działa gniazdko zapalniczki. Podepnę na krótko pod lampkę schowka. Nic. Gurwa. Idę na CPN po probówkę - nie ma. Wracam, kombinuję na krótko. Zjarały się kable od radia, schowka itp. #!$%@? mi sprzedał zepsutą ładowarkie. Jadę na inny CPN. Nie ma probówek. #!$%@?, trudno, wrócę bez. Idę na CPN - pytam gdzie tu na imprezy ludzie chodzą
-Panie, do kręgla [nie pamiętam nazwy klubu ale coś w ten deseń]
-Dobra, dziex

Pytam na mikro gdzie na imprezę, gdzie w mordę nie dostanę, 0 sensownych odpowiedzi.

Najpierw jadę na 3 maja bo taxiarz polecił mi tę lokalizację. I co tam jest?! Dworzec z którego przyjechałem. #!$%@?, jadę do tego kręgla. Przyjeżdżam, nic tu nie ma. Chodzę ze 20 minut, ciemno już, idę do żabki nim zamkną, kupię 2 piwa to się sam napiję. Na odchodne pytam sprzedawcę:
-Panie, gdzie tu się bawio?
-a bo ja nie wiem a bo co pan szuka
Podeszła nagle klientka, w moim wieku choć nie w moim gabarycie ( ͡° ʖ̯ ͡°)
-Na deptaku
No to dzida, na deptak

dojechałem w pobliże, zostawiam nowy nabytek, zapamiętuję 3x ulicę - pamięć, mimo jarania mam świetną, ale w razie co

Jest deptak, znalazłem. Idę. Klimat jak w Londynie - kebab, hamburger, kebab, pub pub, krowa na deptaku, pub. Przeszedłem do końca. Nigdzie nie słyszałem muzyki. Wracam. No nic, wracam znów.
"Black Club". - No niby napisano club, ale gdzie muzyka?! Idę dalej, nic
Wracam. Wchodzić, nie wchodzić? Zawahałem się, wchodzę.

Hol jak u nas na klatkach schodowych, idę 10m przed siebie, schody w dół, potem w prawo, stoi karczek. Wpuści mnie w trampkach? Słyszałem, że takich się nie wpusza. Minąłem go, podchodzę do ekspedientki, swoją drogą ładna Pani, kapkę ode mnie starsza.
-Dużo ludzi?
-Dużo kobiet. To chyba dobrze dla Pana
Zajebiście, dychacz i wchodzę.

Klub mniejszy jak u nas, kanapy na około, ludzie tańczą. A raczej same loszki. Jakieś 30 ich i 6 gości może. Idę do baru, biorę drina, staję w rogu

Kolejno w głowie nadaję im priorytety, po chwili siadam na rogu loży, #!$%@? jak żaba na liściu analizuję. Nie po to robię sobie taki wypad, żeby brać się za byle co.
Znajduję. 3 tańczą i przy nich stoi jeden ziomek z drinkiem, podpijają wszystkie z tego stolika ale on nie tańczy. Wśród nich ona.
10/10, w koszuli..i w niczym więcej?! przez 2 godziny nie wychwyciłem co ma na nogach. A nogi piękne. Podbijam, zauważyła mnie, tańczymy. Trochę się podś#!$%@? ze mnie, bo wiem, że nie umiem tańczyć i mam gabaryty 13-latka. Ale widzi moją pewność siebie, tańczę z nią bliżej, w międzyczasie robimy przerwy przy swoich stolikach na drinka. Ona coraz bardziej wypita, myślę:
"Jeszcze z pół godzinki, odprowadzę Cię do domu"
Nagle lekko ją zniosło, koleżanka ją złapała, poszł do toalety. Podbijam do ziomka co z nimi był, a on taki, może nie 2na2 ale 1,5na1,5 mikrokoks. Pytam:
-koleżanka, czy siostra?
-dziewczyna
trochę mnie zmurowało. -fajna, pilnuj jej i odszedłem do stolika. On poszedł za nią. Już nie wrócili. Pewnie miała pokutę w domu ( ͡° ʖ̯ ͡°). Nie wiem jakim cudem w mordę nie dostałem, może uznał, że dzieci się nie bije
Nagle, w 5 minut parkiet pusty i tak przez 20min. Nie dopiłem drugiego drina, wychodzę, #!$%@?.

Innego klubu nie znalazłem, szukam tych kebabów co mijałem. Ty no nie ma nigdzie, to wracam do auta. Ulicę pamiętam.
Nie zmieniło to faktu że znalazłem auto za godzinę. Na stacji kupiłem drugą ładowarkę, tel na krótko ładuję pod maską z akumulatora. Idę spać w toyocie.

Myślałem, że śpię w domu. Budzę się. Po 1,5 godziny. Jest 4:00. Godzinę spędziłem na herbacie na lotosie. Dobra, jadę zrobić sobie foto ze stocznią i dzida nad morze.

Ze stocznią foto słabe, pojechałem do Międzyzdroje. 100km dalej, 6 rano a w między zdroje maskotki euro 2012, czyli bida z nędzą. 12 stopni, wieje, pozbierałem muszelki, #!$%@? do świnoujście, w końcu większa miejscowość. W połowie trasy zdałem sobie sprawę, że przeprawa promowa only bo przez 1050 lat istnienia Państwa Polskiego nie dorobili się mostu, a nie będę płacił. Come back to Szczecin ubezpieczyć auto.

Latam z nawigacja 6x w tę i z powrotem po Szczecin - wszystkie ubezpieczalnie zamknięte. Dzwonię #!$%@? do MTU - z wielkim problemem ubezpieczyłem po 40 minutach rozmowy. Jestem zmęczony, telefon rozładowany, podepnę kable na krótko z aku do wnętrza dodatkowe wyjście, podepnę radio - nie będę jechał 6 godzin bez muzyki. Ani stał 6 godzin żeby naładować telefon. Wypad ze Szczecin autostrada

Jest, zjazd na gorzów, jak zwykle jechałem 110 to tym razem do 140 - byle by do domu. Typowa Polska autostrada [czy to szybkiego ruchu była] - 2 pasy w każdą stronę, wszyscy ładnie po prawej, to dzida na lewy pas i wyprzedzamy 6 aut.
jeden, drugi, trzeci, czwarty, piąty. Szóstego nie zobaczyłem
-Jeb i wszystko żółte
Maska leży na szybie. "No nie. No po prostu #!$%@? no nie. Boże, czy ty to widzisz?!"
Lekko po hamulcach, look w lewo żeby ocenić odległość od barierki, schylam się, z przodu pusto, z prawej jakoś wjadę. Staję, zamykam, szybko do pierwszego zjazdu bo jak się zjawią bagiety to mnie zwiną. Zjeżdżam, domki jednorodzinne.
Wysiadam. Maska #!$%@?, zawiasy wyrwane, błotniki #!$%@?, dach #!$%@?, szyba w kształcie wlotu powietrza z maski. Gurwa gurwa
-Telefon, internet, wymiana szyb. "Za dwa dni". Następna: "Trzeba się umawiać 2 dni wcześniej". Dzwonię 500km dalej, do swojego sprawdzonego serwisu. "2 dni wcześniej". #!$%@?, #!$%@?ę, zaraz będzie padał deszcz, idę spać.

Wstałem po godzinie, dalej wygląda jakby zaraz miało rozpętać się deszczowe piekło. #!$%@?ę, jadę.
Zawsze zastanawiała mnie kwestia: w polskich przepisach pisze, że nie wolno jeździć z rozbitą szybą ale nie pisze, że nie wolno jeździć bez. Dobra, wyjebe szybę i jadę. Szyba, przy pomocy chińskiego trampka szybko opuściła pojazd

No to dzida, navi z opcją "omijaj autostrady i jedziemy". 500km do domu, bez przedniej szyby. Początek powoli żeby wydmuchało resztki szkła - nie chcę mieć ich w oczach.
W sumie obeszło się bez problemów. Co chwila zbierało się na deszcz ale nie padało

Po drodze leśne ssaki - wygodne się zrobiły - już nie stoją tylko siedzą na skrzynkach po staropolance. I tak mam szkło na fotelach, jeszcze jej dupa pęknie. Osłonka przeciwsłoneczna otwarta, muzyka gra, jakoś jadę. Przyzwyczaiłem się. 100, 110, 120 JEB!
Osłonka wyrwała się z jednego uchwytu i spoliczkowała mnie. Dobra celina, będzie wolniej.

Mijam radiowóz w połowie trasy - 0 reakcji. Zajebiście. A ja się martwiłem brakiem pozycyjnej

Nawigacja 100x robiła mnie w #!$%@? - to przy 110 skończyła mi się droga na nowej strefie przemysłowej, to kazała jechał polną drogą 15km by zawrócić, to wyłączyła się jakieś 20 razy. 30km przed domem dalej nie wiem gdzie jestem, navi obrało w trakcie inną "szybszą" trasę. Krzyżówka, zielone, ruszam. Wyprzedza mnie ścigacz. Przejechałem 5km, fabryka cersanita, o w końcu Wałbrzych, gaszę navi, wiem gdzie jestem. Dojeżdżam do końca strefy w Wałbrzychu - miga mi kogutami nieoznakowany bagietowóz z przodu. Gurwa zatrzymają mnie na 100%. Patrzę stoi insignia na kogutach, obok z 5-6 osób. A za oplem co? Ścigacz. Kręcę bekę i odjeżdżam w blasku zachodzącego słońca

W domu byłem po 20

Ps. na szybę muszę czekać 2 tygodnie bo w polsce nie ma i muszą sprowadzić Belgii, a ja jestem bankrutem :D

I najważniejsze: było warto! ubawiłem się jak nigdy

#longstory #coolstory #toyota
Pobierz R.....f - Opowiem wam moją historyjkę, jak z zakupu samochodu postanowiłem zrobić sob...
źródło: comment_XPuineLb48ciSbMx7VQmUQXaHcUZxvTh.jpg
  • 50