Wpis z mikrobloga

Mireczki, moja szefowa gdyby była rakiem, to z pewnością byłaby rakiem odbytu z przerzutami do mózgu.

Prowadzę wraz z szefową rekrutację na stanowisko programisty. Moja szefowa, zazwyczaj miła i sympatyczna kobitka, dzisiaj od rana chodzi jakaś nabuzowana. Wszystkie moje pytania zbywa zdawkowym „#!$%@?”, a naszej stażystce kazała pracować dzisiaj na korytarzu, bo za głośno „klepie w klawiaturę” i nie może skupić się na pracy (chyba na przeglądaniu pudelka).

Nie jestem w ciemię bity (tata preferował raczej przemoc psychiczną) i wiem, że ze złością można poradzić sobie jednym sposobem – wybuchem niekontrolowanej agresji wobec kogoś słabszego.

Cóż postanowiłem zrobić?

#!$%@?ć szefową przed rozmową do granic możliwości, na rozmowie podpuścić ją do ataku na aplikującą osobę i patrzeć spokojnie jak Rzym płonie, a na zgliszczach zbudować nowy wspaniały świat. Taki był mój plan.

#!$%@? było proste. Wystarczyło wygłosić kilka teorii o wyższości mężczyzn nad kobietami, o prawach rowerzystów i korelacji ilości wypitych kaw z grzybicą pochwy.

Gorzej z podpuszczeniem szefowej podczas rozmowy. Gość wydawał się całkowicie w porządku – dobre studia, kilka lat doświadczenia u konkurencji, bardzo elokwentny i sympatyczny, chociaż z wyglądu trochę mirkowaty. Szukałem jakiejś dziury w jego osobie i wiedziałem, że to zachowanie totalnie z dupy, ale nie miałem wyboru.

W końcu moje spojrzenie trafiło na rubrykę HOBBY, a tam standardowa pozycja – KSIĄŻKI – ściemopozycja, hobby osób, które nie mają hobby, potencjalny haczyk do zarzutki na szefową, która stronę Świata Książki ma ustawioną jako startową, a czytelników traktuje jak jakiś elitarny klub masoński, do którego należeć mogą tylko wyjątkowi amatorzy wyjątkowych pozycji, a nie ludzie czytający dla rozrywki.

- Hmmm, przejdźmy do pana hobby. Jaka jest pana ulubiona książka? – zacząłem temat.
- Władca Pierścieni – odpowiedział nasz kandydat, a ja już wiedziałem, że jestem zwycięzcą, a ona zaraz przystąpi do ofensywy.
- Włada Pierścieni? Ha ha ha! - moja szefowa zaczęła się śmiać jak jakaś nawiedzona – pana ulubioną książką jest książka o kransoludkach? Ha ha! Mama ją panu czyta na dobranoc? - śmiała się coraz zajadlej, ale na chwilę przerwała i z błyskiem oka zapytała – A wie pan, jaka jest moja ulubiona książka?
- Z pewnością nie kucharska! - wypalił chłopak
- Dlaczego? - zdziwiła się szefowa.
- Bo z pani jest zwykły pasztet – spuentował i wyszedł, a ja szybko wróciłem do pokoju i zacząłem szukać w internecie przepisu na bigos. Dzisiaj z pewnością się przyda.

#korposwiat #logikarozowychpaskow #patologiazewsi #pasjonaciubogiegozartu #humor #heheszki #wroclaw #coolstory #truestory
  • 46