Wpis z mikrobloga

@JustHugMe: Bardzo dobrze. Życie na własny rachunek bardzo dobrze wpływa, kształci i poszerza horyzonty. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że za kilka lat przyznasz racje temu obrazkowi. Wszyscy przez to przechodzimy. Nie mam 70 lat ale ja już swojej mamy nie mam - #feels
Powodzenia na własnym garnuszku.
@solo_ta: A może to twoja prawda jest gówniana? Wklejasz durny łzawy obrazek, bo co, bo masz wyidealizowane wspomnienia o swojej matce? Spróbowałbyś mieć pół życia codzienny rollercoaster z matką borderline, albo codzienne awantury o naprawdę byle pierdoły. Nieposkładana koszulka, uwaga w dzienniczku za rysowanie na lekcji, dwa razy pod rzad puszczona ta sama piosenka - wszystko to świetne powody, żeby wszcząć dwu-trzygodzinną burdę zakonczoną pointą, że niczego nie osiągniesz w życiu,
@mehen: Przykro czytać, że masz takie doświadczenia, jednakże doświadczenia większości pokazują, że normą jest to co ja napisałem a nie co ty opisujesz. Oczywiście istnieją takie sytuacje, o których piszesz a są nawet gorsze to jednak nie zmienia faktu, że większość matek to osoby, które oddałyby życie za swoje dzieci i mimo pewnych błędów per saldo zostawiają pozytywne wspomnienia a okres buntu u dzieci mija i z czasem przyznają rację rodzicom
@solo_ta: Heh, skąd wiesz jakie są doświadczenia większosci, bo dostales szescdziesiąt plusów na mirko? :P Matki moga czuć ślepe przywiązanie do swoich dzieci I JEDNOCZESNIE im ciężko tym szkodzić. Mieć nieodpowiednie metody wychowawcze, wlasnie wspomniane "drę mordę dla twojego dobra" - ale ciężko im wpaśc na to, że zniechęcają do siebie potomstwo. Co z tego, że matka jest w stanie heroicznie złożyć za nie życie w jakiejs wyimaginowanej sytuacji zagrozenia, skoro