Wpis z mikrobloga

Nie tak dawno minął rok, odkąd Konstantin Batygin i Mike Brown ogłosili, że w Układzie Słonecznym krąży jeszcze jedna, dziewiąta planeta. Temat był to bardzo poczytny - rozmaite serwisy krzyczały nagłówkami o przełomowym odkryciu tylko po to, by odrobinę niżej wspomnieć, że... tak naprawdę to jeszcze niczego nie odkryto, a jedynie stwierdzono, że niemal na pewno "gdzieś tam jest". Ponad dwanaście miesięcy od tamtych wydarzeń wciąż nie udało się potwierdzić istnienia planety X. Warto więc może zastanowić się, czego i gdzie tak właściwie szukamy.

Według teoretycznych wyliczeń i symulacji duetu Batygin/Brown, potencjalna, dziewiąta planeta ma być ciałem dużym. Zaskakująco dużym, biorąc pod uwagę fakt, że czegoś równie wielkiego w naszym systemie nie odkryliśmy od ponad 170 lat. Jej średnica ma być bowiem od dwóch do czterech razy większa od ziemskiej co oznacza, iż rozmiarami przypominać może nawet Urana i Neptuna. Uwzględniając przy tym, że jej masę szacuje się na około dziesięć mas Ziemi okazuje się, że faktycznie, najprawdopodobniej jest to ciało bardzo podobne to tych dwóch lodowych olbrzymów.

Dość logicznym jest jednak to, że skoro tak ogromny i masywny (co bardziej istotne) obiekt wciąż nie został odkryty, musi kryć się gdzieś daleko na obrzeżach naszego Układu. I rzeczywiście, analizy naukowców wskazują, że znajduje się w średniej odległości około 700 jednostek astronomicznych, czyli 700 razy dalej od Słońca niż Ziemia. Poruszać się ma jednak po bardzo eliptycznej orbicie, która zawstydza nawet Plutona. W momencie największego zbliżenia do naszej Dziennej Gwiazdy może go od niej dzielić nawet "tylko" 200 jednostek (czyli, uśredniając, pięć razy więcej niż tę planetę karłowatą), podczas gdy oddalać od niej się może nawet na... 1200, co oznacza, że światło słoneczne by do niego dotrzeć, potrzebowałoby... siedmiu dni.
To daje pewne wyobrażenie na temat tego, jak trudno jest "wpaść" nam na dziewiątą planetę. Dodatkowym utrudnieniem może być fakt, że najprawdopodobniej jej orbita jest nachylona do płaszczyzny ekliptyki pod bardzo dużym kątem (około 30 stopni). Co zatem przyczyniło się do tego, że w ogóle udało się trafić na jej ślad? Była to jej masa i związane z nią oddziaływanie grawitacyjne, które wywołuje spore zamieszanie daleko za orbitą Neptuna.

Duet BB odkrył bowiem, że orbity sześciu obiektów transneptunowych (w tym bardzo dużej i dość "niezwykłej" Sedny) przebiegają bardzo nietypowo i dodatkowo, wszystkie skierowane są w jedno miejsce. Prawdopodobieństwo tego, że taki układ powstał bez ingerencji i wpływu masywnego ciała jest znikome, a wspomniane wcześniej symulacje prowadzone przez naukowców pozwoliły dojść do wniosku, że "pomogła" im w tym nieznana jeszcze planeta. Co więcej, wciąż odkrywane są nowe obiekty, wykazujące podobne właściwości, a to wydaje się tylko potwierdzać przypuszczenia Batygina i Browna.

Co ciekawe, dwaj naukowcy na podstawie swoich badań potrafili wskazać obszary nieba, w których można aktualnie wypatrywać nowej planety. Sporym utrudnieniem jest jednak fakt, że w czasie swojej bardzo powolnej drogi wokół Słońca (około 20 tysięcy lat), aż czterokrotnie przemierza fragment nieba na tle Drogi Mlecznej, co sprawia, że ta "zagłusza" jej słaby obraz. To sprawia, że poszukiwanie planety X to niemal szukanie igły w stogu siana. Wystarczy powiedzieć, że jej obserwowana jasność wynosić może, w zależności od aktualnego położenia, od 17 do 25 magnitudo, co oznacza, że byłaby kilkaset razy ciemniejsza od Plutona (który do niedawna wyglądał dla nas TAK.

Zdaniem BB, aktualnie planeta X znajduje się w odległości ponad 500 jednostek astronomicznych od Słońca, prawdopodobnie zbliżając się do aphelium swojej orbity. Jej jasność to w tym momencie maksymalnie 21 magnitudo, a dodatkowo, niebo przemierza prawdopodobnie na tle Drogi Mlecznej.

#kosmos #mirkokosmos #astronomia #ciekawostki #piszeestel #gruparatowaniapoziomu
E.....l - Nie tak dawno minął rok, odkąd Konstantin Batygin i Mike Brown ogłosili, że...

źródło: comment_YqXMH5T1qYGynSYyijd403FSC5aGCWvW.jpg

Pobierz
  • 15
podczas gdy oddalać od niej się może nawet na... 1200, co oznacza, że światło słoneczne by do niego dotrzeć, potrzebowałoby... siedmiu dni


@Eestel: i to pokazuje jak pusty i wielki jest kosmos...7 light days i nie możemy wykryć ciała kilka razy większego do Ziemi. A gdzie do najbliższej gwiazdy....
@Eestel  badania sondy Voyager 2 pozwoliły rozwiązać zagadkę zaburzeń. Okazało się, że masa Neptuna została przeszacowana o ok. 0,5%. Uwzględnienie tej różnicy sprawiło, że zaburzenia zniknęły, zatem Planeta X, tak jak ją zdefiniował Lowell, nie istnieje