Wpis z mikrobloga

Mirki, znacie to uczucie, kiedy na początku lipca, kiedy są już bardzo ciepłe dni, ale noce bywają chłodne, jedziecie przez miasto, koniecznie w sobotni poranek, tak o 5 rano. Widzicie jak to się budzi, jak niewyspane gołębie nie chcą uciekać przed samochodem z ulicy, jak zwłoki młodych ludzi przemieszczają się popijackim krokiem skądś gdzieś, jak rusza pierwszy dzienny autobus, jak wszystko powolnością idzie ku dniowi, ale jeszcze topi się w nocy, jak słońce czerwieni się nisko, cienie są długie, najdłuższe w roku, a kolory tak nasycone ale nie drażniące oczu? Ja znam to uczucie.
  • 34
@JohnMaxwell: początek lipca to jest sielanka, bo mam komfort psychiczny że przede mną jeszcze duużo wakacji, żyje się wtedy tak beztrosko... natomiast gdzieś od połowy sierpnia, gdy trafią się dwie-trzy zimne noce, narasta we mnie lęk. silny #!$%@? lęk, który czuję każdego dnia, gdy tylko spojrzę na datę. nie umiem cieszyć się już wakacjami (mimo że są jeszcze ponad 2 tygodnie!) bo wiem że gdzieś tam zbliża się jesień i zima