Wpis z mikrobloga

I kolejny odcinek ;)

http://www.wykop.pl/wpis/22341523/i-kolejna-czesc-historii-milosnej-rezixa-http-www-/

Zapachy odgrywają ważną rolę w życiu człowieka. Nie inaczej było w jej przypadku. Używała różnych perfum, ale ten jeden zapach, którego używała najczęściej zapamiętałem najlepiej. Tak dobrze go pamiętam, że gdy kilka lat później stojąc przy kasie w Niemczech, gdy ktoś za mną stanął i poczułem ten sam różany zapach, to byłem przekonany, że stoi za mną właśnie ona.

Sam osobiście nigdy nie przywiązywałem uwagi do tego jak pachnę. Tani antyperspirant w kulce był jedynym co używałem. Może też nie aż taki tani... w końcu tworzy go firma produkująca ciuchy i sprzęt sportowy, ale jednak jest to inna półka, niż ta której używam teraz.

Potem człowiek dorasta. Ma możliwość kupić coś lepszego. I szuka tego jedynego zapachu...

Ale zaraz, zaraz. Ja odbiegam trochę od historii. Ja mam mówić o tym co działo się kilka lat temu, a nie o dniach dzisiejszych.

------

Środa. Ostatnia próba przed studniówką. Musieliśmy na ten dzień ubrać się na galowo. Jak próba generalna, to próba generalna.
Widać było, że niektóre dziewczyny miały problem z tańczeniem poloneza na szpilkach. A Aneta? Też miała małe problemy, ale radziła sobie wyjątkowo lepiej, niż reszta dziewczyn.

Dobrze, że my faceci nie mamy takich problemów.

"Stresujesz się?" spytała się Aneta po wyjściu z sali.
"Czy ja wiem. Może trochę? Ale w sumie czego tu się stresować? Wyjdziesz, zatańczysz tak jak inni tańczą, wrócisz do stolika i koniec przedstawienia." odparłem.
"A jak coś nie wyjdzie? Jak nam coś nie wyjdzie?" słychać było zmartwienie w jej głosie.
"A czemu miałoby nie wyjść?"

Sam się trochę stresowałem. Ale jak to ja. W stresujących sytuacjach, czy to na scenie, przed egzaminem, czy rozmowie o pracę, nie daję po sobie poznać, że się stresuje.

----------------------

Czwartek. Nie wiem czemu musi mnie zawsze prześladować taki pech? Obudziłem się z gorączką. 39 stopni. Już wcześniej mnie coś brało... ale ja, jak to ja, wszystko zignorowałem. Cały dzień przeleżałem w łóżku.
Dostałem też SMSa od znajomych i Anety, czemu mnie nie ma w szkole.

"Gorączka. Do soboty wyzdrowieję."

W piątek było lepiej... ale nie najlepiej. W sobotę powinienem dać sobie radę. Przynajmniej miałem taką nadzieję.

I było. 37.4 C. Może nie najlepiej, ale lepsze to niż wysoka gorączka.

W dzień studniówki dostałem od Anety SMSa, że się nie będzie mogła ze mną wcześniej spotkać, bo okazało się, że jej wizyta u fryzjera musiała zostać przełożona na późniejszy termin.

Ciekawa sprawa.

Wtedy sobie po części uświadomiłem czemu każda szkoła ma w innym dniu studniówkę. Wyobrażacie jaki problem by mieli fryzjerzy i wizażystki, gdyby w jednym dniu wszystkie kobiety mające akurat studniówkę miały umówione terminy?

Pojechałem do niej o 18. Jak do niej wszedłem wyglądała przepięknie. Ładnie ułożone włosy i elegancka suknia.
"I jak tam? Zdrowy?" spytała się zatroskana.
"Może nie jest najlepiej, ale damy radę."

Zrobiłem jej pamiątkowe zdjęcie, trochę pogadaliśmy i zostaliśmy odebrani przez mojego tatę.

Miejsce studniówki miało miejsce w Karczmie oddalonej kilka kilometrów od miasta. Głównie były organizowane tam Wesela, ale na studniówki też się nadawała. Szczerze przyznam, że nie spodziewałem się, że będzie tak dobrze wyglądać.

Na miejscu już byli moi znajomi. Moja paczka, czyli Paweł, Dawid, Iwona i Adam.

Paweł, o którym mówiłem w pierwszym wpisie znalazł jak się okazuje partnerkę na studniówkę. Jak się potem okazało był to układ wiązany. Kasia pójdzie z nim na studniówkę, jeżeli on pójdzie z nią, na jej studniówkę.

Kasia jest z innej szkoły i też nie mogła znaleźć partnera. Znali się już dłużej. Skąd? Nie mam pojęcia. Jakoś nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Czy dobrze się znali? Raczej nie bardzo, bo nie wiedziała o nim wielu rzeczy... ale może to i lepiej?

Dawid jak miał przyjść sam, tak przyszedł sam. I był z tego powodu bardzo dumny. Miał jedno zadanie na ten wieczór. Wypić tyle alkoholu ile się da i dobrze się przy tym bawić.

A ja? Ja nie wiedziałem jaki będzie ten wieczór. Nie czułem się najlepiej. Czułem, że mam podwyższoną temperaturę... i najchętniej bym dalej leżał w łóżku.

Adam i Iwona pasowali do siebie idealnie. W sumie by mogli w tym stroju iść pod ołtarz. Gdyby tylko strój Iwony był biały.

"To będzie udany wieczór!" krzyknął Dawid po czym chciał aby każdy z nim przybił piątkę.

Potem był Polonez. Nic się nie wydarzyło. Może poza faktem, że znajoma zgubiła obcas. W trakcie przedstawienia ściągnęła drugi, a taniec skończyła na boso.

Najlepsza akcja wieczoru?

Gdy poproszono nas o wspólne zdjęcie. Klasowe. A potem klasowe z partnerkami.
Mamy w klasie takiego Marka... Marek lubi pić. O tym każdy wie. Jak ktoś chce pić to idzie z Markiem chlać.
Ale to co zrobił tego wieczoru...

Podczas zdjęć jeden z fotografów powiedział do Marka, żeby wyjął to co ma pod garniturem, bo to widać na zdjęciu.
Wiec Marek wyszedł z szeregu, podszedł do stolika i zaczyna wyjmować...

Jedna flaszka, druga, flaszka, trzecia, czwarta... I jeszcze 2 mniejsze.

Jak to zobaczył nasz wychowawca, który stał obok, to o mało nie pobladł.
"Ale ty chyba nie zamierzasz wszystkiego wypić sam?" spytał się wychowawca.
"A nie... to tak tylko."

Wszyscy w klasie wpadli w śmiech. Nawet pan i pani Fotograf nie mogli wyjść z wrażenia.

O tym, że na każdej studniówce się pije wiedział każdy nauczyciel, ale przymykali na to oko. Jak to w każdej szkole.

Reszta wieczoru była spędzona na jedzeniu, tańcach, piciu... szczególnie to ostatnie nie bardzo działało z moimi lekami przeciwbólowymi, ale jakoś wtedy o tym za bardzo nie myślałem, że mieszanie alkoholu z lekarstwami nie jest najlepszym pomysłem.

Coś koło 3 zostaliśmy odebrani. Sam się czułem nie najlepiej, a Aneta trochę się o mnie martwiła.

Dawid podobno o 4 nad ranem zarzygał kibel, ale generalnie bawić się bawił dobrze.
Paweł i Kasia... podobno coś między nimi wtedy było. Ale jakoś tak mało mnie to interesowało.

Reszta ekipy dotrwała do końca i bawiła się jak na uczniów klasy maturalnej przystało.

Na następny dzień się kurowałem i nie dałem rady przyjść na poprawiny. Podobno zorganizowali je w jakimś lokalnym barze. I co ciekawe przyszło wyjątkowo mało osób. W sumie się nie dziwię. Sam byłem padnięty i nie wiem, czy nawet gdybym był zdrowy to bym przyszedł.

Jeżeli chodzi o mnie i o Anetę... przez tydzień zbytnio ze sobą nie rozmawialiśmy. Wymieniliśmy się zdjęciami na fejsie. Coś tam pogadaliśmy, ale jednak jakby... cała sytuacja i napięcie opadło.

Mając 18 lat człowiek uczy się kobiet. Ich zachowania, jak reagować w pewnych sytuacjach.
Przyznaję, że ja w tamtym momencie spartaczyłem sprawę. Przynajmniej na początku.

Potem udało mi się to naprawić. A jak? O tym w następnym odcinku :)

------------------------

Temat studniówkowy wyjątkowo ciężko mi się pisało, bo słabo go pamiętam i generalnie mało się w nim działo. Wydaje mi się, że to po części przez chorobę i %. Sam wiele rzeczy nie pamiętam. Dopiero potem mi znajomi o pewnych rzeczach opowiedzieli, a ja sam nawet nie zdawałem sobie sprawy z ich istnienia.

Mało pamiętam, ale wydaje mi się, że jakbym ten wątek wykluczył to historia trochę by na tym straciła. W końcu to na niej ona bazuje ;)

#zakochanyrezix jest to rozwiznięcie historii z #zakochanywykop

Tymczasem wołam: @grandmasterRob @BeDoEl @eondelo @PrawieJakBordo @DerMirker @Staraagrafka @eondelo
@Doppler3k @MrFruu @I_CO_TERAS @mandrake13 @krzyskle

Jak ktoś chcę żeby go wołać, niech napisze w komentarzu ;)

Dodam dzisiaj dwa tagi: #truestory #zwiazki
  • 11
@grandmasterRob: Nie. Serio.

Akurat moje życie to taki splot... różnych wydarzeń. Poznawanie przypadkowych ludzi, zespoły.

Spytanie się dziewczyny obok po wyjściu z egzaminu o wyjście na kawę... po czym spędzenie z nią połowy cudownego roku.

Potem Graffiti, kolejni ludzie, kółka artystyczne, poznawanie jeszcze innych ludzi na studiach.
Oj dużo się dzieje, ale nie zawsze o wszystkim piszę ;)

Moje życie to trochę jak taka książka. Jeszcze żadnej nie napisałem. Może nie
@Rezix Błagam, jak już skończysz pisać o całej sytuacji związanej ze studniówką i Anetą, to zrób napisz jeszcze jedną opowieść w odcinkach. Naprawdę miło się czyta, trochę mi dodaje otuchy, bo znajduję się właśnie w klasie maturalniej i bardzo łatwo jest mi się wczuć w akcję. Może to nie pasuje do tej historii miłosnej, ale chyba w przyszłości będę "chorował" (?) na pracoholizm. To co się dzieje w klasie maturalniej, to jakaś
@grandmasterRob: A spoko. Też miałem z tym problem.

Siłownia, matura, oceny, prawo jazdy, znajomi, imprezy.
I teraz to wszystko ze sobą połączyć, tak żeby wszystko ze sobą pasowało ;)

Ale po maturze jakoś łatwiej było. Może poza sesją na studiach.

Generalnie... historia ta ma mniej więcej ciąg dalszy (dalszy po tym co miałem właściwie napisać). Ale nie chcę na razie zbyt dużo pisać, aby uniknąć spoilerów.